-
-
-
-
-
Była prezes ZUS jako rzecznik ubezpieczonych to rzeczywiście hucpa. No i żeby choć trochę pomyślała, zanim zacznie pohukiwać na tych, którzy nie sa tak ustawieni jak ona, bo nie mają takich powiązań biznesowo-towarzyskich. Artyści funkcjonują w bardzo różnych dziedzinach, na różnych zasadach i bardzo różna jest ich sytuacja, a pani "rzecznik ubezpieczonych" (hahahaha) wszystko widzi w kategoriach czarne - białe i ma głębokie przeświadczenie o własnej mądrości. Pogratulować samopoczucia i wysokich lotów nad tłumem...
-
-
-
-
Artysta to wcale nie "taki sam człowiek" jak inni - sztuka trwa, a krótkowzroczni prezesi ZUSów użyźniają glebę, i pies z kulawą kilka lat po pogrzebie o nich nie pamięta. Można by pomyśleć, że w 21 wieku ludzkość znajdzie sposób, żeby dbać o tych, którzy tworzą piękno - bo tworzy je kilku, a potrzebują wszyscy -jak mawiał Goethe - jedyny chyba "niegłodujący" poeta romantyzmu, bo żył na dworze księcia Weimaru. Utrzymanie się artystów od zawsze było problemem - można oczywiście zorganizować społeczeństwo bez sztuki, ale po co? Najgorsze, że mózg takich Zusów nigdy tego nie pojmie.
-
-
Nie wie o czym gada. Jak ktoś ma zdecydować czy mieć na życie trzy miesiące a składki ZUS za rok i w perspektywie śmieszna emerytura której, być może nie dożyje (umrze z głodu) to nie ma specjalnego wyboru czy odkładania. Nie ma pojęcia o naturze pracy artysty, po co w ogóle zabiera w tej sprawie głos?
-
-
poproszę o dobry przykład ze strony rządu. rząd w ustawie zakłada "deficyt budżetowy" . oznacza to, że wyda więcej niż zarobi. bezkarnie. ja jako artysta jeśli nie zapłacę np. czynszu będę odpowiadał karnie. paranoja.
zaręczam; artyści chcą płacić za swoje ubezpieczenie. problem jest inny - nie co miesiąc bo dochody mamy nieregularne. przykład, pracuję np. nad pomnikiem - przez rok i przez rok NIE płacę. po otrzymaniu honorarium PŁACĘ - i tu do ustalenia np. 10%. dodatkowo nie opłaca mi się pracować na czarno bo ile oddam do ZUS-u tym większą mam emeryturę. JASNE? problem jest taki, że urzędasy tego nie kumają. -
Jak czytam takie "mądrości" jak te byłej prezes ZUS-u to mnie naprawdę trafia i dostaję białej gorączki, że w takim durnym kraju żyję, rządzonym przez takich speców jak ta pani. Artyści w Niemczech, we Francji mogą korzystać z ubezpieczenia społecznego i zdrowotnego, stworzono specjalnie dla nich specjalny fundusz, dzięki któremu z własnych składek oraz z pomocą państwa mogą się bezpłatanie leczyć i mogą na starość liczyć na jakąś emeryturę. U nas tymczasem pożal się boże elity urzędniczo-polityczne potrafią tylko bredzić, że "artysta nie jest zwolniony od odpowiedzialności". Otóż droga pani, przede wszystkim to państwo nie jest zwolnione od odpowiedzialności, żeby o artystów dbać, a nie skazywać ich na nędzę. Jeśli pani się wydaje, że jest inaczej, to znaczy, że jest pani w wielkim błędzie. Urzędasy i politycy, skończcie z tymi "pouczeniami" i tą protekcjonalną żenująco śmieszną postawą wobec artystów, tylko weźcie się do roboty i stwórzcie artystom wreszcie w miarę godne warunki życia w tym kraju. Póki co, nie kiwnęliście w tym zakresie nawet palcem. Ale do pouczania artystów to jesteście pierwsi. Żenada.
Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
drummerin
Oceniono 13 razy 3
Lata powojenne do roku 89 były chyba dla artystów najlepszymi w dziejach. Zrzeszeni byli w związkach, które dbały o interesy swoich członków. Niemal wszyscy pracowali w teatrach, filharmoniach, w agencjach (Pagart, itp.), muzeach, uczelniach a w najgorszym razie w domach kultury.
Ale wtedy bycie Artystą nie wiązało się z rzeczywistą sztuką wykonywaną i zweryfikowaną przez rynek, ale z posiadaniem kategorii ministerialnych. Szły za tym stawki niewysokie, ale pewne i nikt nie martwił się o ubezpieczenie i emeryturę. Dostęp amatorów do zawodu chroniły te „licencje” i w zasadzie konkurencji nie było.
Może więc wrócić do koncesjonowania, a może nawet wprowadzić coś a’la korporacja (uczcie się od prawników). Zabronić twórcom bez papieru wchodzenia na artystyczny rynek i wykosić naturszczyków, co zabierają chleb prawdziwym artystom.
Strajkujący na pewno do tego się nie przyznają, ale z radością przyjęli by ograniczenia w dostępie do galerii, sal koncertowych, teatrów i co najważniejsze – do seriali telewizyjnych.