Gwałtowne opady deszczu doprowadziły do podmycia ziemi na granicy pomiędzy obydwoma państwami koreańskimi. Do Korei Południowej z nurtem granicznych wód z Północy przedostało się kilkadziesiąt min lądowych. Są już pierwsze ofiary.
REKLAMA
Fot. REUTERS/YONHAP
REKLAMA
W sobotę dwóch mieszkańców Korei Południowej łowiących ryby w pobliżu granicy z Koreą Północną natrafiło na unoszącą się na powierzchni wody drewnianą skrzynię. Przy próbie jej przetransportowania doszło do eksplozji. Jeden z mężczyzn zginął na miejscu, drugi został poważnie ranny.
Jak się okazało, w skrzyni znajdowały się miny lądowe, najprawdopodobniej uniesione z Północy przez ulewne opady deszczu. Południowokoreańskie ministerstwo obrony podało, że od soboty zlokalizowano 35 tego typu min lądowych. Władze Korei Południowej przekazały stronie północnokoreańskiej apel o podjęcie odpowiednich działań mających zapobiec tego typu sytuacjom w przyszłości.
Te gwałtowne ulewy na pewno zalały liczne tunele pod linią demarkacyjną wydrążone przez północnych Koreańczyków w celu ominięcia pola minowego i szybkiego zajęcia Seulu na wypadek wojny.
Proponuję, aby Południowcy odesłali te miny w paczce dyplomatycznej na adres wielkiego wodza marszałka Kim Dzong-Ila.
martyn83
0
Te gwałtowne ulewy na pewno zalały liczne tunele pod linią demarkacyjną wydrążone przez północnych Koreańczyków w celu ominięcia pola minowego i szybkiego zajęcia Seulu na wypadek wojny.
Proponuję, aby Południowcy odesłali te miny w paczce dyplomatycznej na adres wielkiego wodza marszałka Kim Dzong-Ila.