Przez małą wioseczkę przetaczają się setki uchodźców. Sklepikarz cen nie podniósł, ale ludzie mają żal, że uchodźcy zadeptują im pola. "Żyją z tego, co urodzi ziemia"
Od 18 miesięcy przez małą wioskę Idomeni na granicy grecko-macedońskiej przewijają się setki tysięcy uchodźców i imigrantów. To właśnie przez ten punkt przeszło w październiku dwóch zamachowców z Paryża.
W Idomeni oddalonym około kilometra od granicy mieszka nie więcej niż 300 osób. W całej wiosce jest tylko jeden sklep. Można tam kupić papierosy i podstawowe produkty spożywcze. Od 17 listopada - gdy Macedończycy zamknęli swoją granicę dla migrantów pochodzących z innych krajów niż Afganistan, Irak i Syria - tworzy się przed nim długa kolejka.
Grecy starają się pomagać uchodźcom i imigrantom jak tylko mogą. Sklep otwarty jest od rana do późnych godzin wieczornych. Sprzedawca nie podwyższył cen, traktuje wszystkich na równi.
Przed sklepem rozstawili się również miejscowi, którzy sprzedają pomarańcze. Cała siatka kosztuje 1 euro. Są też tacy, którzy w kryzysie migracyjnym zwietrzyli okazję. I sprzedają śpiwory, parasolki czy koce. Śpiwór kosztuje 30 euro. Gdy go kupimy, parasolkę dostaniemy gratis.
Główny problem? Uprawy
Ionnis Adamopoulos, wicemer Polykastro, któremu podlega wioska Idomeni, odpowiedzialny w merostwie między innymi za rozwój twierdzi, że przy przepływie takiej ilości osób naturalnym jest, że pojawiają się problemy.
Te wynikają głównie z niszczenia przez migrantów pól - twierdzi wicemer. - Ale ludzie też najzwyczajniej w świecie się boją, bo migranci czasem pukają do ich drzwi w środku nocy. Albo śpią ukryci w ich magazynach - mówi Adamopoulos.
Xanthipi Soupli, liderka społeczności lokalnej w Idomeni, dodaje, że w Idomeni praktycznie wszyscy mieszkańcy zarabiają na ziemi. Gdy uchodźcy i imigranci przechodzą przez pola, niszczą je. - Teraz, gdy mamy do czynienia z kryzysem migracyjnym, Grecy nie mają z czego się utrzymać - mówi Soupli. - Ludzie nie są niechętni uchodźcom i imigrantom, przecież to nie ich wina, że śpią na polach, ale problem cały czas istnieje - dodaje.
Rząd nie pomaga
Samorządowcy narzekają, że w obecnej sytuacji nie otrzymują żadnego wsparcia od centralnego rządu w Atenach.
- Nie chcę atakować greckiego rządu, ale muszę - mówi Adamopoulos. - Ateny nie robią praktycznie nic, żeby nas wesprzeć. Cała pomoc dla uchodźców i imigrantów pochodzi od wolontariuszy, miejscowych i władz lokalnych. My ponosimy wszystkie koszty. Pewnie też sami będziemy musieli załatwić sprawy z rolnikami - mówi wicemer. - Z doświadczenia wiem, że grecki rząd nie da im żadnych odszkodowań. Wysłaliśmy wiele dokumentów do Aten. Do teraz nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi - kończy Adamopoulos.
- Tylko rząd w Atenach może zrobić coś, żeby opanować sytuację - dodaje Soupli. - Problem polega na tym, że on nie robi nic. Co jakiś czas wpadają sobie tutaj na wizyty ministrowie. Wpadają, oglądają i wracają do domów w Atenach - opowiada.
Idzie zima
Samorządowcy obawiają się również możliwej epidemii. Temperatura w Idomeni nadal jest relatywnie wysoka, w dzień dochodzi nawet do 14 stopni, ale w nocy spada. Uczucie chłodu potęguje wilgoć. - Możliwe, że w niedalekiej przyszłości będziemy mieć wiele problemów z chorobami - mówi Adamopoulos. - Warunki sanitarne nie są tu dobre, nikt nie nadąża ze sprzątaniem. Fizycznie nie jesteśmy w stanie uporać się z tak dużą ilością odpadów - mówi.
- Jest też inny, bardzo delikatny problem - mówi Soupli. - Niektórzy spośród migrantów pochodzących z Bangladeszu, Pakistanu czy krajów Maghrebu są agresywni. Czasem - żeby okraść innych migrantów - używają noży. Pojawiają się przypadki, że niektórzy z nich chcą okraść Syryjczyków z paszportów - kończy liderka społeczności lokalnej w Idomeni.
W Idomeni od 17 listopada cały czas przebywa ok. 2,5 tys. migrantów pochodzących głównie z Iranu, Pakistanu, Bangladeszu, Algierii i Maroka. Utknęli na grecko-macedońskiej granicy po tym, jak cztery bałkańskie kraje (Chorwacja, Serbia, Słowenia i Macedonia) postanowiły wpuszczać na swoje tereny tylko tych migrantów, którzy pochodzą z Afganistanu, Iraku i Syrii.
Niemcy spodziewają się, że do ich kraju przybędzie w tym roku ok. 1,5 mln osób.
Materiał powstał dzięki dofinansowaniu Funduszu Mediów.
Grecy starają się pomagać uchodźcom i imigrantom jak tylko mogą. Sklep otwarty jest od rana do późnych godzin wieczornych. Sprzedawca nie podwyższył cen, traktuje wszystkich na równi.
Przed sklepem rozstawili się również miejscowi, którzy sprzedają pomarańcze. Cała siatka kosztuje 1 euro. Są też tacy, którzy w kryzysie migracyjnym zwietrzyli okazję. I sprzedają śpiwory, parasolki czy koce. Śpiwór kosztuje 30 euro. Gdy go kupimy, parasolkę dostaniemy gratis.
Główny problem? Uprawy
Ionnis Adamopoulos, wicemer Polykastro, któremu podlega wioska Idomeni, odpowiedzialny w merostwie między innymi za rozwój twierdzi, że przy przepływie takiej ilości osób naturalnym jest, że pojawiają się problemy.
Te wynikają głównie z niszczenia przez migrantów pól - twierdzi wicemer. - Ale ludzie też najzwyczajniej w świecie się boją, bo migranci czasem pukają do ich drzwi w środku nocy. Albo śpią ukryci w ich magazynach - mówi Adamopoulos.
Xanthipi Soupli, liderka społeczności lokalnej w Idomeni, dodaje, że w Idomeni praktycznie wszyscy mieszkańcy zarabiają na ziemi. Gdy uchodźcy i imigranci przechodzą przez pola, niszczą je. - Teraz, gdy mamy do czynienia z kryzysem migracyjnym, Grecy nie mają z czego się utrzymać - mówi Soupli. - Ludzie nie są niechętni uchodźcom i imigrantom, przecież to nie ich wina, że śpią na polach, ale problem cały czas istnieje - dodaje.
Rząd nie pomaga
Samorządowcy narzekają, że w obecnej sytuacji nie otrzymują żadnego wsparcia od centralnego rządu w Atenach.
- Nie chcę atakować greckiego rządu, ale muszę - mówi Adamopoulos. - Ateny nie robią praktycznie nic, żeby nas wesprzeć. Cała pomoc dla uchodźców i imigrantów pochodzi od wolontariuszy, miejscowych i władz lokalnych. My ponosimy wszystkie koszty. Pewnie też sami będziemy musieli załatwić sprawy z rolnikami - mówi wicemer. - Z doświadczenia wiem, że grecki rząd nie da im żadnych odszkodowań. Wysłaliśmy wiele dokumentów do Aten. Do teraz nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi - kończy Adamopoulos.
- Tylko rząd w Atenach może zrobić coś, żeby opanować sytuację - dodaje Soupli. - Problem polega na tym, że on nie robi nic. Co jakiś czas wpadają sobie tutaj na wizyty ministrowie. Wpadają, oglądają i wracają do domów w Atenach - opowiada.
Idzie zima
Samorządowcy obawiają się również możliwej epidemii. Temperatura w Idomeni nadal jest relatywnie wysoka, w dzień dochodzi nawet do 14 stopni, ale w nocy spada. Uczucie chłodu potęguje wilgoć. - Możliwe, że w niedalekiej przyszłości będziemy mieć wiele problemów z chorobami - mówi Adamopoulos. - Warunki sanitarne nie są tu dobre, nikt nie nadąża ze sprzątaniem. Fizycznie nie jesteśmy w stanie uporać się z tak dużą ilością odpadów - mówi.
- Jest też inny, bardzo delikatny problem - mówi Soupli. - Niektórzy spośród migrantów pochodzących z Bangladeszu, Pakistanu czy krajów Maghrebu są agresywni. Czasem - żeby okraść innych migrantów - używają noży. Pojawiają się przypadki, że niektórzy z nich chcą okraść Syryjczyków z paszportów - kończy liderka społeczności lokalnej w Idomeni.
W Idomeni od 17 listopada cały czas przebywa ok. 2,5 tys. migrantów pochodzących głównie z Iranu, Pakistanu, Bangladeszu, Algierii i Maroka. Utknęli na grecko-macedońskiej granicy po tym, jak cztery bałkańskie kraje (Chorwacja, Serbia, Słowenia i Macedonia) postanowiły wpuszczać na swoje tereny tylko tych migrantów, którzy pochodzą z Afganistanu, Iraku i Syrii.
Niemcy spodziewają się, że do ich kraju przybędzie w tym roku ok. 1,5 mln osób.
Materiał powstał dzięki dofinansowaniu Funduszu Mediów.
DOSTĘP PREMIUM
Serwis informacyjny
Najnowsze podcasty
-
07:40 Poranek - Piotr Kraśko
"Prokuratura pod rządami Zbigniewa Ziobry stała się czymś pomiędzy agencją czarnego PR-u, a narzędziem do realizacji celów politycznych" Gościem jest Kamila Gasiuk-Pihowicz - wiceprzewodnicząca klubu PO?KO
-
07:20 Poranek - Piotr Kraśko
"Źródłem konfliktu na linii Polska - Izrael są obopólne, wieloletnie zaniedbania edukacyjne" W studiu Ewa Junczyk-Ziomecka - była konsul generalna RP w Nowym Jorku
- "Twój e-PIT" z pułapkami. Sprawdź dokładnie, co w PIT wpisała skarbówka. Możesz mieć sporo do stracenia
- Ujawniamy kulisy handlu niesprawdzonymi suplementami. Aptekarze: Jest odgórny przykaz, żeby to ludziom wciskać
- Dziennikarz zatrudnił się w Uber Eats: "Aplikacja o kurierze wie wszystko. On nie wie nawet, ile zarobi"
- Tajny dokument o "dzieciach wyświęconych". W Watykanie istnieją wytyczne dla księży mających dzieci
- Profil zaufany. "Twój e-PIT", ZUS, punkty karne dostępne online. Jak go założyć i do czego się przydaje?
- Kamila Gasiuk-Pihowicz - wiceprzewodnicząca klubu PO-KO - w TOK FM. Rozmawia Piotr Kraśko
- "Kryzys" w stosunkach Polski i Izraela. "Tak bezczelnego oświadczenia nie było w ciągu ostatnich 20 lat"
- Prezes PiS zawiadamia prokuraturę w sprawie taśm Kaczyńskiego opublikowanych przez "GW"
- PiS zdradził "jedynki" w wyborach do europarlamentu
- Suchecka: Wnioski NIK są błędne, zawieszenie matury z matematyki to nie rozwiązanie