-
Jak się Polaki biorą za informatykę, to tak właśnie wychodzi.
Kosztuje miliony albo miliardy (zależy, czy to strona dla bezdomnych Ministerstwa Pracy, czy np. ZUS), wszyscy pośrednicy i znajomi zarabiają grubą kasę, a na końcu nic nie działa.
Wspomnijmy dla przykładu ostatnie wybory samorządowe, które liczono ręcznie tydzień, bo system komputerowy o skomplikowaniu na poziomie arkusza kalkulacyjnego zrobiły jakieś dzieci.
Ale w propagandzie mówi się, że mamy świetnych informatyków. Bo zrobili grę komputerową. No, mamy, dwudziestu.
Więc może lepiej zostać przy segregatorach? -
Ten system nie może wejść w życie z przyczyn bezpieczeństwa dla zdrowia i życia chorych. Ile razy słyszało się ostatnio o niemożności sprawdzenia czy pacjent jest ubezpieczony poprzez EWUŚ? Taka pierdoła jak sprawdzenie po peselu czy świeci się kolor zielony czy czerwony bywa problemem, to co można powiedzieć o całym systemie cyfrowego obiegu informacji poprzez Internet? A to się system zawiesił, a to Internet nie działa, a to inny problem. W rejestracji jest chaos. Ale to można przeskoczyć oświadczeniem i leczyć. A co będzie jak zawiesi się system dostępu do danych elektronicznych? Jak apteka nie wyda leku bo nie może się zalogować? Jak laboratorium nie wyśle pilnego wyniku bo sieć padła? Życia i zdrowia ludzkiego nie można powierzyć komputerom. Może to być jako dodatkowe a nie jako jedyne i podstawowe zabezpieczenie medycyny w Polsce.
-
-
-
-
W dalszym ciągu rząd nie podjął tematu informatyzacji. Poprzedni dopuścił do tego iż z pomięciem systemu centralnego tworzonego przez CSIOZ poszczególne województwa wywaliły potężne pieniądze na systemy lokalne tworzone w oderwaniu od założeń projektu P1, P2 itd. Drugą winą poprzedników i ich kontynuatorów jest to iż kasa poszła na CSIOZ, województwa (szpitale) a pozostałe placówki i gabinety nie dostały praktycznie grosza. Nawet w kontraktach dostają nadal punkty za ISO 9000, 14000 a nawet 27000 ale za system dokumentacji medycznej ZERO.
-
Nie ma opcji, żeby EDM ruszył w 2018 r. Być może ruszy w 2020 r. Przyczyny oczywiste: brak opracowanych standardów, brak regulacji prawnych w kwestii telemedycyny i przetwarzania danych w chmurze, ciągłe zmienianie założeń i wymagań dotyczących platformy P1 i P2. Producenci oprogramowania dla szpitali, żeby nie stać w miejscu opracowali własne standardy. Brak powszechnie dostępnego podpisu elektronicznego, który już wiele lat temu miał być w dostępny w dowodach osobistych.
-
-
Niestety, ale główna wina leży tu po stronie Platformy i jej NIEUDOLNYCH ministrów Kopacz i Arłukowicza, którzy przez 8 lat (!) nie zrobili w sprawie informatyzacji systemu NIC. Zresztą podejrzewam że NIE BYŁ to przypadek, o czym niżej.
Bo niebezpieczeństwo tkwi zupełnie w czymś innym, niż w tym, że ktoś trzeci się dowie na co choruje Kowalski, bo informacja do której dostęp będzie miało iluś tam lekarzy, to ŻADNA tajemnica. Prawdziwe NIEBEZPIECZEŃSTWO tkwi w tym, że KAŻDY będzie mógł nasze dane wykasować, podobnie jak „zgubić” dokumentacje papierową. Oczywiście nie muszę tłumaczyć, jak CENNA to możliwość, w sytuacji jak się coś w leczeniu pacjenta spieprzy. -
-
-
-
> pracownicy często nie mają nawet indywidualnych loginów. CSIOZ nie martwi ta sytuacja, bo – jak przekonuje – dane chroni ustawa o ochronie danych osobowych.
Jak to do pani lekkich obyczajów nie martwi ta sytuacja? Jak to ustawa chroni? Przecież ustawa (a dokładniej: rozporządzenie) *wymaga* loginów w każdym systemie! Albo powiedział to totalny dyletant, albo pismak przekręcił. Indywidualne loginy to podstawa porządku dostępu!
(no i jak zwykle: AC _nie chroni_ samochodu przed porysowaniem, polisa mieszkaniowa _nie chroni_ mieszkania przed zalaniem przez sąsiada, i tak dalej) -
1 proc. innych placówek korzysta z rozwiązań telemedycznych Chociaż tu dobrze bo tego tematu nikt prawnie nie rozwiązał i to jest właściwie nielegalne Niekompatybilne ? Wolne żarty Nie było żadnych szczegółowych zapisów ( dla arcy ambitnych są po angielsku ) to każdy robił co chciał przez dekady to teraz nie dziwota że tego zszyć się nie da Podpis elektroniczny ? A to za darmo Jakby to walnęło jednostkę -szpital po kieszeni Itd itp Powiem wam że nawet w MONie i amerykańskim szpitalu wesoło nie jest
-
-
-
W Europie Zach. doceniają i czują respekt dla naszych "roboli" i "ciemnoty" wiejskiej.
Pracowitość, fachowość, zaangażowanie w pracę budzi szacunek oraz niestety czasem agresję konkurentów do etatu.
Polscy inteligenci nie stanowią ŻADNEGO ZAGROŻENIA.
Młodzi, wykształceni głównie przez GW I TVN, z dużych miast to plankton.
Wybitne jednostki nie zmienią tego obrazu.
"Elyty" charakteryzuje obraz szkolnictwa wyższego, sądownictwo i biurokracja.
Czas aby na bruk, na zbity pysk, jak załogi likwidowanych zakładów pracy,
wywalić pseudo-inteligentuf.
Dla informacji: jestem inżynierem po studiach dziennych na krakowskiej uczelni,
z porażającymi dyletantami DYPLOMOWANYMI spotykam się na każdym kroku.
Natomiast poziom "roboli" budowlanych wzrasta, nieustannie poprawia się fachowość, kurtuazja, zdolności porozumienia.
Ten pozytywny skutek otwarcia Polski na cywilizacje i kulturę Europy, Świata
należy wprowadzić wśród kadry zarządzającej.
W Europie Zach. doceniają i czują respekt dla naszych "roboli" i "ciemnoty" wiejskiej.
Pracowitość, fachowość, zaangażowanie w pracę budzi szacunek oraz niestety czasem agresję konkurentów do etatu.
Polscy inteligenci nie stanowią ŻADNEGO ZAGROŻENIA.
Młodzi, wykształceni głównie przez GW I TVN, z dużych miast to plankton.
Wybitne jednostki nie zmienią tego obrazu.
"Elyty" charakteryzuje obraz szkolnictwa wyższego, sądownictwo i biurokracja.
Czas aby na bruk, na zbity pysk, jak załogi likwidowanych zakładów pracy,
wywalić pseudo-inteligentuf.
Dla informacji: jestem inżynierem po studiach dziennych na krakowskiej uczelni,
z porażającymi dyletantami DYPLOMOWANYMI spotykam się na każdym kroku.
Natomiast poziom "roboli" budowlanych wzrasta, nieustannie poprawia się fachowość, kurtuazja, zdolności porozumienia.
Ten pozytywny skutek otwarcia Polski na cywilizacje i kulturę Europy, Świata
należy wprowadzić wśród kadry zarządzającej. -
-
Oczywiste - każdy będzie zainteresowany moją chorobą, każdy będzie liczył ile wziąłem tabletek i co wydaliłem. Ochronę danych osobowych trzeba leczyć, a tak jest chroniona, że nie wiemy na co jest chora i kiedy umrze.
Objawem choroby jest m.in. żądanie odemnie NIP i jednocześnie daty urodzenia (na marginesie, szczególnie kobiety nie lubią chwalić się wiekiem). Wszystko jest tak tajne, że abym mógł czegoś się dowiedzieć np. o rachunku w imieniu starszej osoby - oczywiście chodzi o ogólny problem- muszę podać wszystkie wymyślone przez firmy dane (z inicjatywy Urzędu), a na końcu dowiaduję się, że nie jestem właściwą osobą do udzielenia mi jakiejkolwiek informacji. Pamiętam komunę i za komuny tak nie było. Tak więc życzę dalszego postępu w obronie każdej tajemnicy, aby Urząd d/s tajemnic w dalszym ciągu się rozwijal i osiągał kolejne sukcesy na drodze do ideału tajemnic. -
Elektroniczna dokumentacja medyczna oznacza koniec tajemnicy lekarskiej.
Nie ma i nie będzie źródeł finansowania na ochronę systemu.
Nawet przy zapewnieniu (jakichś) źródeł finansowania, wiara, że system będzie szczelny i odporny na ataki jest naiwnością, zważywszy, że system bankowy przy niewyobrażalnie większych źródłach finansowania odporny na ataki nie jest.
I nawet najbardziej naiwny nie wierzy, aby dostępu do wrażliwych danych medycznych umieszczonych na mocy obowiązku ustawowego w sieci, nie miała w każdej chwili każda z licznych państwowych służb. -
-
-
Podejrzewam, że wielu polityków właśnie tak myśli o państwie: wystarczy wprowadzić odpowiednie zapisy prawne i problem znika. Chyba najbardziej wyrazisty jest przykład aborcji - zakażemy, to go nie będzie.
Z racji wykonywanego zawodu rozmawiam z wieloma urzędnikami i politykami; większość z nich uważa, że jak czegoś nie ma zapisanego w przepisach, to takie zjawisko po prostu nie istnieje. Tutaj mamy odwrotną sytuację - przepisy chronią dane osobowe pacjentów, więc nie ma żadnego problemu. -
Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
villk
0
i co tu komentowac jak trzy lata temu pisałem...
"Oczywiście mam nadziej ze przesadzam i chce wierzyć , że NFZ ma doskonale zabezpieczone serwery i łącza, że ZIP jest doskonale zabezpieczony, że loginy w żaden sposób nie są powiązane z danymi pacjenta i że wycieczka do przychodni w celu odbioru hasła zabezpieczy mnie przed niepożądanym wglądem osób niepowołanych w moje wrażliwe dane.
Po co więc pisze ten tekst? Bo mam nadzieje, że może ktoś po przeczytaniu go zacznie myśleć."
h ttp://www.tokfm.pl/blogi/villk/2013/07/facebookowa_polityka_zdrowotna/1
Jak widać nikt nie pomyślał.