"Wyjdź za mnie" - uwięziony górnik oświadczył się ukochanej
Esteban Rojas jest jednym spośród 33 chilijskich górników, którzy od trzech tygodni uwięzieni są 700 metrów pod ziemią w zawalonej kopalni. Jak inni mężczyźni, dużo myśli o swoich bliskich na powierzchni. Po dłuższym zastanowieniu Rojas postanowił oświadczyć się swojej ukochanej - listownie - podaje CNN.
Esteban Rojas i Jessica Yanez są ze sobą od ponad 25 lat i doczekali się trójki dzieci i dwójki wnucząt. Para miała już ślub cywilny, nie stanęła jednak przed ołtarzem. To rzadkie w państwie, w którym śluby kościelne są zwyczajem (ponad 70 procent obywateli to katolicy).
Zaraz po tym, jak ratownikom na powierzchni udało się nawiązać kontakt z górnikami, Rojas wysłał list do swojej ukochanej. - Proszę módl się za mnie, bym wyszedł z tego cało. Jak wydostanę się na powierzchnię, to kupimy wspaniałą suknię i pobierzemy się - pisał.
Po odczytaniu listu Yanez powiedziała CNN, że nie mogła przestać krzyczeć ze szczęścia. - Sądzę, że on cały czas myśli o rodzinie i to dodaje mu sił do dalszej walki pod ziemią - dodała.
Po raz pierwszy uwięzieni górnicy mogli porozmawiać z najbliższymi w niedzielę dzięki zainstalowanej specjalnej linii łączności. Każdy z mężczyzn miał dokładnie 20 sekund na rozmowę - Rojas i Yanez wykorzystali ten czas, aby zaplanować przyszłe wesele.
- Bałam się, że nie wspomni drugi raz o ślubie, ale ku mojemu zaskoczeniu powiedział, że pobierzemy się w kościele. Zapytał mnie, czy już wybrałam suknię - powiedziała Yanez po rozmowie z mężem. - Oczywiście przyjęłam jego oświadczyny - dodała.
Niestety na ślub para będzie musiała jeszcze zaczekać.
Władze podają, że operacja wywiercenia szybu, który umożliwi górnikom wydostanie się na powierzchnię potrwa do czterech miesięcy. - Wiemy, że akcja ratunkowa będzie trwać tak długo, ale nie tracimy nadziei. Chcemy wspólnie się zestarzeć. Jestem pewna, że łączy nas głęboka miłość - stwierdziła Yanez w wywiadzie dla CNN.
Katastrofa w San Jose
5 sierpnia w średniej wielkości kopalni w San Jose, 830 km na północ od stołecznego Santiago, zawalił się chodnik. Na głębokości 688 metrów zostało zasypanych trzydziestu trzech górników. W niedzielę za pomocą otworu o szerokości 15 centymetrów udało się nawiązać z nimi pierwszy kontakt. Od tego czasu regularnie przez ten oraz dwa inne otwory otrzymują oni m.in. pożywienie, wodę i leki oraz są w kontakcie z rodzinami i władzami Chile.
Trwa kopanie szerszego tunelu, którym górnicy za około cztery miesiące wydostaną się na powierzchnię. Według chilijskiej prasy, akcja ratownicza pochłonie około 10 mln dolarów.
Zaraz po tym, jak ratownikom na powierzchni udało się nawiązać kontakt z górnikami, Rojas wysłał list do swojej ukochanej. - Proszę módl się za mnie, bym wyszedł z tego cało. Jak wydostanę się na powierzchnię, to kupimy wspaniałą suknię i pobierzemy się - pisał.
Po odczytaniu listu Yanez powiedziała CNN, że nie mogła przestać krzyczeć ze szczęścia. - Sądzę, że on cały czas myśli o rodzinie i to dodaje mu sił do dalszej walki pod ziemią - dodała.
Po raz pierwszy uwięzieni górnicy mogli porozmawiać z najbliższymi w niedzielę dzięki zainstalowanej specjalnej linii łączności. Każdy z mężczyzn miał dokładnie 20 sekund na rozmowę - Rojas i Yanez wykorzystali ten czas, aby zaplanować przyszłe wesele.
- Bałam się, że nie wspomni drugi raz o ślubie, ale ku mojemu zaskoczeniu powiedział, że pobierzemy się w kościele. Zapytał mnie, czy już wybrałam suknię - powiedziała Yanez po rozmowie z mężem. - Oczywiście przyjęłam jego oświadczyny - dodała.
Niestety na ślub para będzie musiała jeszcze zaczekać.
Władze podają, że operacja wywiercenia szybu, który umożliwi górnikom wydostanie się na powierzchnię potrwa do czterech miesięcy. - Wiemy, że akcja ratunkowa będzie trwać tak długo, ale nie tracimy nadziei. Chcemy wspólnie się zestarzeć. Jestem pewna, że łączy nas głęboka miłość - stwierdziła Yanez w wywiadzie dla CNN.
Katastrofa w San Jose
5 sierpnia w średniej wielkości kopalni w San Jose, 830 km na północ od stołecznego Santiago, zawalił się chodnik. Na głębokości 688 metrów zostało zasypanych trzydziestu trzech górników. W niedzielę za pomocą otworu o szerokości 15 centymetrów udało się nawiązać z nimi pierwszy kontakt. Od tego czasu regularnie przez ten oraz dwa inne otwory otrzymują oni m.in. pożywienie, wodę i leki oraz są w kontakcie z rodzinami i władzami Chile.
Trwa kopanie szerszego tunelu, którym górnicy za około cztery miesiące wydostaną się na powierzchnię. Według chilijskiej prasy, akcja ratownicza pochłonie około 10 mln dolarów.