Sikorski o naczelnym "Rz": Skończyło się tak, jak się skończyło. Czasami warto słuchać dobrych rad
- Prokurator Seremet apelował do redaktora naczelnego "Rz", żeby się wstrzymał z publikacją. Tak samo jak wcześniej rzecznik MSZ apelował ws. tekstu o fakturach dla białoruskich opozycjonistów. Naczelny w obydwu wypadkach nie posłuchał. I skończyło się tak, jak się skończyło - mówi w rozmowie z Jackiem Żakowskim minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. - Czasami warto słuchać dobrych rad - dodaje.
Jacek Żakowski: Coraz więcej komentatorów z niepokojem przygląda się roli prokuratora Seremeta w sprawie publikacji "Rzeczpospolitej" o trotylu...
Radosław Sikorski, MSZ: Będę bronił prokuratora Seremeta. On apelował do redaktora naczelnego "Rz", żeby się wstrzymał z publikacją. Tak samo jak wcześniej rzecznik MSZ apelował ws. tekstu o fakturach dla białoruskich opozycjonistów. Naczelny w obydwu wypadkach nie posłuchał, zaczął nawet mówić o naciskach z naszej strony (MSZ zaprzeczał, jakoby doszło do jakichkolwiek nacisków ws. tekstu o fakturach). I skończyło się dla niego tak, jak się skończyło. Czasami warto słuchać dobrych rad.
- Nie dziwi pana, że minęło kilkanaście godzin od tego, jak prokurator Seremet dowiedział się o publikacji do czasu, jak prokuratura zareagowała?
Zawsze reakcja zajmuje trochę czasu, jeśli ma być poważna. Jedno mogę stwierdzić - dla mnie dla rządu publikacja była zaskoczeniem.
Dowiedział się pan dopiero, gdy zajrzał rano do "Rzeczpospolitej"?
Tak.
To co ABW w tym kraju robi?
- Na pewno nie śledzi gazet...
Rzecznik rządu o 1.30 na ulicy Wiejskiej spotyka się z wydawcą gazety i ta informacja do pana nie dociera?
- Nie miałem i nie mam informacji na ten temat. Myślę, że ważniejsze jest meritum sprawy. Mamy w Polsce opozycję, która po to, by dojść do władzy, jest gotowa zdezawuować nie tylko rząd, ale i kolejne instytucje państwa polskiego - komisję badania wypadków lotniczych, niezależną prokuraturę... To jest groźne.
Radosław Sikorski, MSZ: Będę bronił prokuratora Seremeta. On apelował do redaktora naczelnego "Rz", żeby się wstrzymał z publikacją. Tak samo jak wcześniej rzecznik MSZ apelował ws. tekstu o fakturach dla białoruskich opozycjonistów. Naczelny w obydwu wypadkach nie posłuchał, zaczął nawet mówić o naciskach z naszej strony (MSZ zaprzeczał, jakoby doszło do jakichkolwiek nacisków ws. tekstu o fakturach). I skończyło się dla niego tak, jak się skończyło. Czasami warto słuchać dobrych rad.
- Nie dziwi pana, że minęło kilkanaście godzin od tego, jak prokurator Seremet dowiedział się o publikacji do czasu, jak prokuratura zareagowała?
Zawsze reakcja zajmuje trochę czasu, jeśli ma być poważna. Jedno mogę stwierdzić - dla mnie dla rządu publikacja była zaskoczeniem.
Dowiedział się pan dopiero, gdy zajrzał rano do "Rzeczpospolitej"?
Tak.
To co ABW w tym kraju robi?
- Na pewno nie śledzi gazet...
Rzecznik rządu o 1.30 na ulicy Wiejskiej spotyka się z wydawcą gazety i ta informacja do pana nie dociera?
- Nie miałem i nie mam informacji na ten temat. Myślę, że ważniejsze jest meritum sprawy. Mamy w Polsce opozycję, która po to, by dojść do władzy, jest gotowa zdezawuować nie tylko rząd, ale i kolejne instytucje państwa polskiego - komisję badania wypadków lotniczych, niezależną prokuraturę... To jest groźne.