"Co to za lewica? Za parawanem z dykty chowa się aparat SLD, ludzie o zerowej wiarygodności"
- Niezależnie od tego, czy kilka młodych osób zostanie wypchniętych do pierwszego szeregu i użytych jako parawanik, to jest to projekt Millera, Palikota, Czarzastego, osób, które przodują w sondażu na brak zaufania - tak o Zjednoczonej Lewicy mówi Adrian Zandberg z partii Razem. I przypomina, że to dzięki Leszkowi Millerowi najbogatsi "płacą takie same podatki jak ci, którzy ledwo wiążą koniec z końcem".
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas
- Nazwa tego ugrupowania powinna brzmieć: Zjednoczona Lewica Millera, Palikota i Czarzastego. Metodą na odbudowę lewicy w Polsce nie jest mechaniczne złożenie kilku kloców, które się rozsypały. Z tych klocków nic nie będzie, bo mają zerową wiarygodność - ocenił.
Brak wiarygodności Leszka Millera czy Janusza Palikota wynika, zdaniem polityka partii Razem, z tego, że wielokrotnie I radykalnie zmieniali poglądy. - Miller był socjal-radykałem i mówił o ludziach szukających jedzenia w śmietnikach, a jak rządził, prowadził skrajnie liberalną politykę. Palikot był już chyba wszystkim w swoim politycznym życiu: konserwatywnym homofobem, antyklerykałem, liberałem - mówił Adrian Zandberg.
Młodzi w roli parawanów
Według gościa "Poranka Radia TOK FM" młodzi ludzie wystawieni na dobrych miejscach na listach wyborczych koalicji Zjednoczona Lewica odegrają tylko rolę parawanów.
Za nimi stoją nie tylko Leszek Miller czy "milioner Janusz Palikot", ale cały "SLD-owski aparat, który ma na sumieniu całą serię grzechów".
- To jest teatrzyk odgrzewanych twarzy sprzed lat - podsumował Zandberg.