"Rząd wchodzi na ścieżkę, która doprowadziła nas do tego, co stało się w Smoleńsku. Prezydent dostaje cios w plecy"
- Osłabianie pozycji prezydenta w polityce zagranicznej jest skrajną nieodpowiedzialnością - ocenia Zbigniew Kuźmiuk. Europoseł PiS przekonywał w TOK FM, że krytykując i dystansując się od propozycji prezydenta ws. zmiany formatu rozmów na temat Ukrainy, rząd Ewy Kopacz uruchamia "mechanizm, który obowiązywał, kiedy żył śp. Lech Kaczyński".
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas
Tak ciężkie działa polityk wytoczył, komentując poważną różnicę zdań między rządem i prezydentem na temat rozmów w sprawie Ukrainy.
"Nie powinniśmy kierować się tym, czego chce Poroszenko"
Andrzej Duda w niedzielę podczas rozmowy z dziennikarzami powiedział, że należy poruszyć temat zmiany formatu negocjacji. Według prezydenta do rozmów należałoby włączyć np. Stany Zjednoczone i kraje sąsiadujące z Ukrainą, w tym rzecz jasna Polskę.
Na wypowiedź prezydenta szybko zareagowały nie tylko zagraniczne media. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko powiedział, że "nie ma potrzeby" zmiany formatu rozmów.
- Nie powinniśmy się kierować tym, czego chce kanclerz Merkel i prezydent Poroszenko. Tylko tym, czego chce Polska! A Polska powinna chcieć być przy tym stole. Powinniśmy się znaleźć przy stole rozstrzygającym nie dlatego, że tak bardzo kochamy Ukrainę, tylko żeby przy pilnować polskich interesów. Nie tylko ukraińskich - obwieścił europoseł Kuźmiuk.
I przekonywał, że postawa Petra Poroszenki nie wszystkim się podoba. - Niech pan porozmawia z premierem Ukrainy i innymi politykami. Oni są bardzo źli na Poroszenkę, że tak się "zafiksował" na Niemcy i Francję, choć doskonale wie, że to Ukrainie nie przyniesie sukcesu - stwierdził w rozmowie z Piotrem Kraśką.