Sellin już "wyrzuca" Lisa z TVP: Za bardzo zaangażowany po jednej stronie politycznego sporu, słaby analityk polityczny
Poseł PiS na pytanie dziennikarza "Gościa Niedzielnego", czy można go tytułować ministrem kultury w nowym rządzie odpowiada: "Polityków Prawa i Sprawiedliwości pycha nie zgubi". I deklaruje konkretne decyzje dotyczące telewizji publicznej, między innymi koniec z prowadzeniem przez Tomasza Lisa "najważniejszego programu publicystycznego o charakterze politycznym".
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas
Jak podkreślił poseł PiS, w rozmowie z "Gościem Niedzielnym", to właśnie "zaangażowanie" polityczne Lisa doprowadziło do tego, że do programu nie przychodzą politycy Prawa i Sprawiedliwości. "Uważam, że jesteśmy w nim traktowani nieuczciwie, przesłuchiwani, a nie wysłuchiwani. Jest on tak konstruowany, aby z nas zrobić "czarnego luda", a naszych przeciwników lansować" - argumentował.
Według Sellina, lista wad Tomasza Lisa jest dłuższa. Zdaniem byłego wiceszef resortu kultury w rządzie PiS, dziennikarz jest "słabym analitykiem politycznym". Dlaczego? "To on jeszcze w lutym pisał, że wybory prezydenckie są już rozstrzygnięte, wygrał je Komorowski, pozostaje tylko kwestią pytania, jak bardzo przegrają inni. To go dyskwalifikuje".
Poseł Sellin nie wspomina, że w lutym żaden sondaż nie dawał szans Andrzejowi Dudzie nawet na wejście do II tury wyborów prezydenckich. Np. według badania CBOS z połowy lutego, na Bronisława Komorowskiego chciało głosować 63 proc. wyborców, a na Dudę - 16 proc.
Na razie - bez nazwisk
"Wyrzucający" Lisa z TVP polityk PiS nie ujawnił, kto będzie - po ewentualnym wyborczym zwycięstwie PiS - prowadził "najważniejszy program publicystyczny o charakterze politycznym". Ale kandydaci są.
"Ale nie chcę podawać konkretnych nazwisk, bo w obecnej sytuacji mogłoby to im zaszkodzić" - stwierdził Sellin.
Telewizja publiczna bez Tomasza Lisa to nie będzie jedyna zmiana, jaka czeka nas po sukcesie PiS. Oczekiwać trzeba także zmian wśród gości zapraszanych do TVP. "Problemem jest nadreprezentacja w programach informacyjnych i publicystycznych gości o poglądach skrajnie lewicowych czy feministycznych. Nie twierdzę, że oni nie mają prawa reprezentować swoich poglądów, ale potrzebna jest równowaga, strona przeciwna musi mieć takie same możliwości" - uważa Jarosław Sellin.