KONIEC MECZU
Dziękujemy za śledzenie naszej relacji!
KONIEC MECZU
Dziękujemy za śledzenie naszej relacji!
Premier podsumował wizytę w Radiu TOK FM życzeniami z okazji dnia kobiet.
- To nie jest kwestia presji młodych Tusków na starego Tuska. ACTA czy ostatnia dyskusja o patencie to jeden z klasycznych dylematów współczesnej polityki - odpowiedział premier. - Z pewnym opóźnieniem zrozumiałem, że trzeba egoistycznie pomyśleć o tym, co jest ważne dla większości Polaków. W przypadku patentu i użytkowników jest tak, że Polacy jeszcze przez jakiś czas będą biorcami, a nie dawcami. Maksimum wolności w internecie i maksimum dostępu do treści są dla Polski i Polaków większą wartością niż restrykcyjna ochrona praw.
- Wielka tajemnica ACTA: to wpływ najbliższych, że pan się tak zaangażował? - zapytał na koniec Jacek Żakowski.
- Dzisiaj nie widzę pozytywnych efektów tego, że oddaję władzę w PO w połowie kadencji rządu. Nie ma też jednoznacznego lidera, o którym mogę powiedzieć, że poradzi sobie lepiej - stwierdził premier.
Dlaczego premier zdecydował się kandydować na trzecią kadencję szefowania w PO? - Kiedy zapowiadałem, że dwie kadencje w polskiej perspektywie to tak radykalna zmiana w polskiej obyczajowości politycznej, to wydawało mi się to oczywistością. Z czystym sumieniem mówiłem, że dwie kadencje to max. Odpowiedzialnie sobie zadaję pytanie: co oznacza moja rezygnacja dla rządu, Platformy i Polsce. Uważam, że może przynieść same złe rzeczy. Mam takie przekonanie.
- Nie namówicie mnie na bycie przywódcą rewolucji obyczajowej w Polsce. Natomiast nie trzeba mnie namawiać, żeby chronić ludzi, którzy źle się czują w Polsce, bo mają za mało uprawnień bądź szacunku. Wiem, że nie sprostam w związku z tym oczekiwaniom wielu ludzi po lewej i po prawej stronie - stwierdził Tusk.
- Jeżeli myślicie, że Holland, Cameron czy Obama są inni niż ich społeczeństwa, to się mylicie - powiedział premier. - Cameron w Wlk. Brytanii jest możliwy dlatego, że taka stała się Wielka Brytania. Ona nie stała się bardziej liberalna wobec homoseksualistów, bo Cameron tego chciał, tylko on dostosował swoje decyzje do tego, co się dzieje w Wlk. Brytanii - dodał.
Tusk o ustawie o związkach partnerskich: - Większej krzywdy środowiskom homoseksualnym w Polsce nie można zrobić, niż poprzez doprowadzenie do jednoznacznego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, że żadna zmiana w tej sprawie nie jest możliwa. Ci, którzy popędzają dzisiaj, żeby ustawą poprawić Konstytucję zrobią największą krzywdę tym, którzy zasługują na pewno na więcej szacunku i więcej praw.
- Byłem poruszony i osobiście było mi przykro po lekturze wywiadu z Agnieszką Holland, bo nigdy nie miałem wrażenia, że stwarzam złudzenie obietnicy, że kiedy będę premierem będę ciągnął rewolucję obyczajową jako jej lider. Bo to jest nieprawda. To nie jest moje zadanie. Ale zadaniem rządu jest chronić mniejszości przed atakami i dostosowywać prawo do ewidentnych przemian - stwierdził premier.
Premier komentuje słowa Lecha Wałęsy o homoseksualistach. - Historia Wałęsów - juniora i seniora - pokazuje, że to jest gigantyczny dylemat generacyjny. Jak ja byłem w wieku Jarosława Wałęsy, to myśl o tym, że w Polsce będzie poważna dyskusja o związkach homoseksualnych legalizowanych jako instytucje... Ona nie istniała! Nawet się nie domyślałem, że można o tym rozmawiać, że taki problem może zaistnieć! Z punktu widzenia premiera polskiego rządu ważne jest, żeby państwo nie było wielkim hamulcowym i żeby nie stanęło na barykadzie jako awangarda przemian.
- Polityk, który sprawuje władzę i uwierzy, że jest nienaruszalny - następnego dnia go nie ma - stwierdził Tusk. - Czuje się pan w swojej partii mniej pewny niż cztery lata temu? - dopytał Jacek Żakowski. - Tak. Nie dlatego, żebym się rozczarował do ludzi, tylko jestem szósty rok premierem - zobaczcie, ilu ludzi miało prawo się rozczarować mną. Z różnych powodów - odpowiedział premier.
- Ja jestem spokojny, jeśli chodzi o całość formacji. Trzeba nadzwyczajnej odporności, żeby widząc ludzką biedę nie ulec naturalnej pokusie, że "lepiej dać, a co się będzie działo za rok - to nieważne". O ile nie jestem mistrzem od strategii na dziesięciolecia i nie aspiruję do tego, o tyle bardzo bym chciał, aby mój rząd wytrzymał nerwowo i nie przesadził w drugą stronę - odpowiedział premier.
- Platforma się rozpada? - zapytał Jacek Żakowski.
- Sądzę, że dzisiaj się okaże, że mandat wyborczy nadal działa - mówił o planowanym na dzisiaj głosowaniu nad odwołaniem rządu premier.
- Zakończył się etap, bo Jarosław Kaczyński przy wszystkich swoich wadach trzymał ten oldschoolowy fason, który mi odpowiada, tzn. że politycy nie biegają z gadżetami przynajmniej po sali sejmowej. W tym sensie dołączył do mistrzów gatunku - stwierdził Tusk. - Ziobry, Leppera... - wtrącili prowadzący. - Janusza Palikota... - dodał Tusk.
- Jak zobaczyłem go z tabletem to zrozumiałem, że ta moja obawa to sedno problemu. Bo Jarosław Kaczyński pokazał się wczoraj w nienaturalnej dla siebie roli. To w ogóle jest nienaturalna rola dla każdego człowieka - to przedstawienie, jakie zafundował Sejmowi i Polakom. Ale nie po raz pierwszy jest zagrać nienaturalną dla siebie rolę, po to, żeby uzyskać efekt zupełnie nie związany z treścią w tej roli zapisaną - kontynuował Tusk.
Premier skomentował wczorajsze wystąpienie Sejmowe Jarosława Kaczyńskiego z tabletem. - Byłem przygotowany do wczorajszego dnia wcześniej. Przez kilkanaście godzin zastanawiałem się, jak podołać roli w jakimś sensie obrońcy status quo. Nie miałem wątpliwości, że wczorajsza polityczna gra prezesa Kaczyńskiego nie jest grą o to, żeby ludziom żyło się lepiej, tylko grą o to, żeby wrócić do władzy. Nie mam co do tego wątpliwości.
- Doceniam, ale nie przeceniam znaczenia strategii zapisanej na papierze - mówił o myśleniu strategicznym Tusk. - Kiedy z analiz wynikało, że ktoś musi podjąć jedną z najbardziej ryzykowną z możliwych decyzji politycznych - o wydłużeniu wieku emerytalnego - to może ja jestem po to, żeby podejmować tego typu decyzje. Ponieważ one wynikają ze strategii.
- Wydaje mi się, że te ostatnie 10 lat to może najbardziej porywający fragment historii Polski. Jeśli spojrzymy na to bardziej z punktu widzenia bardziej pozytywisty niż romantyka. Jeśli do tej pory spełniały się sny romantyków, które później zamieniały się w koszmar, o tyle marzenia czy sny pozytywistów kończyły się na ambitnych książkach wizyjny, ale z samego pozytywizmu niewiele wynikało. A ja uważam, że te ostatnie 10 lat to jest spełnianie się wielkiego pozytywistycznego snu, że Polska może stawać się Zachodem w swojej istocie. I to jest dla mnie bardzo porywające, chociaż nie zawsze potrafię o tym mówić z wystarczającą iskrą bożą - dodał Donald Tusk.
- Dla krytyka mojego sposobu postępowania to będzie alibi. Dla mnie to istota rozważnej i rozsądnej polityki. Fatalnie by było, gdyby premier był radykałem czy nadmiernym przyspieszaczem, a świat wokół był bardzo pasywny. Dużo lepiej i bezpieczniej dla państwa jest wtedy, kiedy energia zmian buzuje wśród ludzi, organizacji pozarządowych, środowisk bezpośrednio zainteresowanych, a władza jest raczej spokojna i stara się moderować - stwierdził premier.
- Problemem politycznym w Polsce dzisiaj nie jest radykalizacja Polaków, tylko coraz większa emancypacja rozmaitego rodzaju ekstremizmów czy radykalizmów, które -tak jak w każdej demokracji - dopominają się pełnej obecności. Ta pełna obecność w przypadku niektórych oznacza ryk, a czasami akty przemocy. Ale od tego jest państwo, żeby to przynajmniej minimalizować - podkreślił premier.
- Mówi pan o tym, że w opozycji przyjmuje się trochę infantylną wizję, że wystarczy wpaść z mieczem, przeciąć węzeł, rozwiązać radykalnie trudny problem, a kiedy ma się władzę, to wygląda to inaczej. A czy nie jest to dla pana alibi, żeby rozwiązywać wolniej a nie szybciej te węzły? - zapytał Tomasz Lis.
Premier dodał: - Zdecydowanie bardziej rozumiem tych, którzy dopominają się swoich praw, od tych, którzy chcą krzykiem czy przemocą tych praw zabronić. Nawet jeśli z nie wszystkimi roszczeniami się zgadzam. Tutaj kwestia związków partnerskich jest może najbardziej klasycznym przypadkiem.
- Pana zdaniem dzisiaj społeczeństwo to społeczeństwo radykalizmu, gdzie jest wielkie stężenie emocji, czy raczej społeczeństwo umiaru? - dopytał Tomasz Lis. - Raczej to drugie - odparł Tusk.
- Jeśli możemy mówić o wyraźnej większości Polaków, to z całą pewnością Polacy nie są dzisiaj niebezpiecznymi radykałami. Natomiast z całą pewnością pogłębia się przepaść między radykałami z lewa i radykałami z prawa - kontynuował premier. - To jest symetria? - wtrącił Tomasz Lis. - Ja nie jestem w tej chwili na ringu sędzią, żeby stwierdzać, kto bardziej przesadza. Nie zawsze w zgodzie z pełnym rejestrem moich przekonań, ze względu na moją funkcję wolałbym być skutecznym arbitrem pomiędzy tymi najbardziej zradykalizowanymi stronami polskiego konfliktu - odpowiedział Tusk.
- Czy ja odczuwam większe zagrożenie? Nie mam takiego wrażenia. Chociaż wiem, że od czasu tych niepokojących zdarzeń: to jest i zabójstwo w Łodzi, i próba zamachu Brunona K., że dla ochrony czy służb, to jest większe wyzwanie. Ale, powiem szczerze, nie odczuwam natężenia atmosfery, która kazałaby mi się obawiać o moją przyszłość czy o przyszłość polskiej polityki, że stanie pod znakiem zamachów. Nie przesadzajmy - stwierdził premier.
- Kto chce zabić premiera? - zaczął poważnie Tomasz Lis pytać o pogróżki, jakie może dostawać premier. - Nie sądzę, żeby ryzyka w Polsce zwiększyły się dramatycznie. Chociaż polska nowoczesność ma też takie oblicze. Nie ma się co oszukiwać - będziemy się upodabniali do cywilizacji Zachodu z dobrymi i złymi tego skutkami - stwierdził Donald Tusk.
Premier właśnie wszedł do siedziby radia i już kieruje się do studia!
Przypomnijmy, że już dzisiaj w Sejmie odbędzie się głosowanie nad odwołaniem rządu Donalda Tuska. Zarzutów opozycji jest wiele, niektóre z nich (przedstawiał je w Sejmie Jarosław Kaczyński) to m.in.: "łamanie konstytucji, osłabianie demokracji, nieskuteczna walka z bezrobociem, kryzys w służbie zdrowia, psucie oświaty, błędna polityka zagraniczna i bezpieczeństwa".
Ekipa "Poranka" już czeka na premiera :-) Na zdjęciu: wydawczyni audycji - Karolina Opolska.
Dzień dobry! Już za chwilę w studiu Radia TOK FM pojawi się premier Donald Tusk. Przez godzinę, do 8.30, przepytywać go będą: Jacek Żakowski, Tomasz Lis, Wiesław Władyka i Tomasz Wołek. Zapraszamy!