Trudna droga gospodarcza Grecji [ZOBACZ GRECKIE KRYZYSY]

Przed Grecją trudna droga - po latach rozdawania przywilejów socjalnych, pora zacisnąć pasa i przeprowadzić niezbędne cięcia budżetowe. Takiego kryzysu w kraju nie było od dawna. Chociaż Grecy już raz w swojej historii usłyszeli z ust premiera: "jesteśmy w stanie upadłości".
Zobacz (trudną) drogę gospodarczą nowożytnej Grecji.

'Grecja ma długą tradycje zadłużania się'

Grecja ma długą tradycję w niespłacaniu swoich długów - twierdzi Aleksander Łaszek, ekspert z Forum Obywatelskiego Rozwoju.

 

Nowożytne państwo greckie zostało utworzone w 1830 r., kiedy dzięki pomocy sprzymierzonych Anglii, Francji i Rosji odzyskało niepodległość po okresie dominacji Imperium Ottomańskiego. Nie odzyskało jednak równowagi finansowej. - Od połowy XIX wieku kraj większość czasu spędził w stanie bankructwa: albo nie spłacając swoich długów albo w ogóle je ignorując - tłumaczył specjalista z FOR.

Charilaos Trikoupis Charilaos Trikoupis wikipedia

'Niestety, jesteśmy w stanie upadłości'

Siedmiokrotny premier Grecji Charilaos Trikoupis w latach 70. i 80. XIX wieku agresywnie wziął się za reformę państwa. Zainwestował niewyobrażalną sumę pieniędzy w budowę dróg, kolei, mostów i portów. Wierzył, że radykalna poprawa infrastruktury przyniesie Grekom zagraniczne inwestycje. Pomylił się.

 

W latach 1892-1893 sytuacja finansowa Grecji stała się na tyle dramatyczna, że nie pozostało mu nic innego, jak wystąpić przed parlamentem i wygłosić najbardziej znane w jego karierze oświadczenie: 'Niestety, jesteśmy w stanie upadłości'. Obsługa wszystkich kredytów zagranicznych została zawieszona.

W stronę państwa socjalnego

W powojennej Grecji silne poparcie miały ruchy lewicowe. Mimo przegranej komunistów w wojnie domowej 1944-1945, po 30-letnim okresie rządów państwa królewskiej policji i kolejnych junt, lewica doszła do głosu. Od czasów pierwszego rządu premiera Andreasa Papandreu (w 1981 roku) kraj wszedł na drogę najpierw ostrożnych, potem coraz głębszych reform społecznych.

 

Dziś specjaliści nazywają Grecję państwem socjalnym, gdzie partykularne grupy dbają o swoje przywileje. - Mowa o pracownikach poczty, o nauczycielach, którzy są jednymi z najmniej pracujących w Europie, o pracownikach kolei, o prawnikach, lekarzach. Taka kolej grecka ma przychody rzędu 100 mln euro, podczas gdy wydaje na same płace 400 mln euro, a pozostałe koszty to 300 mln. Bardzo dużo też kosztują wcześniejsze emerytury i przywileje socjalne - mówi Aleksander Łaszek.

Grecja ma euro. 'Nie powinna'

W 2002 roku z ateńskich targów zniknęła drachma, a zastąpiło ją euro. Jak mówi były prezes Narodowego Banku Grecji Lukas Papadimos, to wtedy zaczął się pierwszy etap finansowego kryzysu. Kraj stracił na konkurencyjności gospodarki 30 proc.

 

Łaszek z kolei uważa, że Grecja nie powinna być w ogóle przyjęta do strefy euro, bo nie miała zdrowych finansów publicznych. Jak podkreśla, Grecja uzyskała zgodę na wejście do strefy euro na podstawie sfałszowanych statystyk długu. - Żeby wstąpić do euro kraj powinien mieć zdrowe finanse publiczne, czyli nie wydawać więcej niż dostaje pieniędzy. Grecy tak nigdy nie robili. Od czasu uzyskania niepodległości w połowie XIX wieku, kraj ponad połowę czasu spędził w stanie bankructwa: albo nie spłacając swoich długów albo w ogóle je ignorując - mówi Aleksander Łaszek.

 

- Inwestorzy zagraniczni przestali ją odróżniać od Niemiec. Tzn. że Grecja mogła pożyczać na rynkach międzynarodowych tak samo tanio jak Niemcy. Rząd na tym korzystał, wydawał jeszcze więcej, doprowadzając do zadłużenia kraju i sytuacji, kiedy tych długów już nie mogą udźwignąć - mówi.

Światowy kryzys 2007 roku

Początkowy kryzys na rynku nieruchomości USA w 2007 roku pociągnął za sobą krach usług bankowych, a to zaważyło na kondycji rynków finansowych na całym świecie. Wskaźniki giełdy mocno zapikowały, dramatycznie podniosły się ceny walut, a zwykli ludzie zaczęli odczuwać gorsze czasy po stanie własnych kieszeni.

 

 

Zmieniło się także podejście banków, które przestały sobie wzajemnie ufać, zaczęły ostrożniej dobierać swoich kredytobiorców, a także postanowiły się przyjrzeć dotychczasowym dłużnikom.

 

Fot. Reuters

 

UE pomaga Grecji

Jednym z największych światowych dłużników okazała się Grecja, która stanęła na skraju bankructwa po tym, jak zagraniczni inwestorzy podwyższyli oprocentowanie jej kredytów. Grecja zwróciła się z prośba o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego i krajów Unii Europejskiej. Choć według zasad UE, żaden z krajów członkowskich nie odpowiada za długi innego, MFW i UE zdecydowały przyznać Grecji pomoc w wysokości 110 mld euro.

 

- Dla Unii najważniejsze to utrzymać swoją wiarygodność, dlatego nie może rezygnować z warunków, jakie postawiła Grecji w zamian za pożyczkę. Jeśli inwestorzy zobaczą, że jest mechanizm dyscyplinujący kraje przed nadmiernym zadłużaniem, nie odejdą ze swoim kapitałem z UE i z Polski. Jeśli Unia podda się szantażowi, inwestorzy w nią zwątpią i odejdą - uważa Stanisław Gomułka z Business Center Club.

 

A przed Parlamentem taki protest:

Pomoc w zamian za wielkie oszczędności

- 'Złodzieje! Zdrajcy!', 'Gdzie są nasze pieniądze!?' - tak krzyczało 25 tys. Greków, zebranych pod gmachem parlamentu w Atenach, gdy posłowie debatowali nad programem ostrych cięć w budżecie na lata 2012-2015. Rząd, w zamian za kolejną transzę pomocy od krajów Unii zobowiązał się, że do końca czerwca znajdzie ok. 28 mld euro oszczędności.

 

Greckie ulice nie milkną w proteście. Według Greków dalsze zaciskanie pasa będzie oznaczało wzrost bezrobocia, głód i ubóstwo.

Warunek: ostre cięcia

22. czerwca rząd Jeorjosa Papandreu uzyskał wotum zaufania parlamentu, którego niecierpliwie wyczekiwała UE i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. To wotum daje nadzieję, że Grecy zatwierdzą ostre cięcia budżetowe, które są warunkiem sine qua non otrzymania piątej transzy ze 110 mld pomocy obiecanej Atenom w maju 2010 r. Uratowana będzie Grecja, ale też Europa i Stany Zjednoczone, których rynki są ściśle powiązane i , co unaocznił kryzys z roku 2007, wpływają wzajemnie na swoją kondycję.