Jakubik: Irytują mnie celebryci, którzy są w stanie poruszyć każdy temat i wygłosić każdą najbardziej bzdurną tezę
- Żyjemy w bardziej dostatnim świecie. Mamy lepsze samochody, lepiej urządzone mieszkania, pięknie pomalowane płoty, równo przystrzyżone trawniki. Ale w tych odnowionych budynkach dzieje się to samo zło - mówi Arkadiusz Jakubik w wywiadzie dla magazynu "Plus Minus".
- Nie interesuje mnie polityka. Nie oglądam wiadomości, kupuję gazety, ale nie czytam ich pierwszych stron - wyznaje aktor znany z filmów Wojciecha Smarzowskiego. - Interesuje mnie tam tylko kultura i sport. I nie wypowiadam się w sprawach, na których się nie znam - zaznacza.
"Aktorzy są od grania"
- Irytują mnie zachowania celebrytów, którzy wywołani do odpowiedzi są w stanie poruszyć każdy temat i wygłosić każdą najbardziej bzdurną tezę - mówi Jakubik Barbarze Hollender. - Uważam, że aktorzy są od grania i w rozmowach z dziennikarzami i widzami powinni opowiadać o własnej pracy i o tym, co się z nią wiąże - podkreśla.
- Złamałem tę zasadę w przypadku ostatniego filmu Smarzowskiego, bo podpisuję się pod nim całym sobą - przyznaje artysta. - Moi dziadkowie w 1943 spod Stryja uciekli przed Ukraińcami. Bardzo głęboko przeżyłem tę rolę, to także dlatego tak szybko wyjechałem z planu - dodaje.
"Jesteśmy w przełomowym momencie"
- Ja mam w sobie jakiś paniczny, egzystencjalny strach - wyznaje Jakubik. - Przeczucie, że jesteśmy w przełomowym momencie i że świat, w którym funkcjonujemy, za chwilę eksploduje. Że doszliśmy do krawędzi - twierdzi.
- Może stąd bierze się tak powszechne zainteresowanie genezą zła? I tym, co siedzi mrocznego w człowieku. Zwłaszcza że agresja w taki czy inny sposób dotyka dziś każdego - mówi. Cały wywiad w "Plus Minus" - weekendowym dodatku do "Rzeczpospolitej".