"Po co reformować BOR, skoro to kierowca seicento jest winny?" - Gugała punktuje PiS
Zdaniem Jarosława Gugały, tłumaczenia polityków PiS, w sprawie wypadku kolumny premier Szydło, są od samego początku niespójne.Doskonale słychać to w wystąpieniach kierownictwa MSWiA.
Min. Mariusz Błaszczak i wiceminister Jarosław Zieliński praktycznie kilkanaście godzin po wypadku obwieścili, że winę za wypadek ponosi 21-letni kierowca seicento. A równocześnie zapowiedzieli gruntowną reformę BOR, który miał zostać zdewastowany w czasach rządów PO-PSL. Panowie zaproponowali nawet nazwę dla zupełnie nowej formacji.
- Albo BOR jest zniszczony i trzeba zreformować, albo winny jest kierowca seicento. Bo skoro pancerną limuzynę premier staranował 21-latek, przy pomocy pojazdu który jest warty 3 tys. złotych i waży 800 kg, to skąd pomysł zreformowania BOR? Ta niespójność przekazu będzie PiS drogo kosztowała, bo do tej sprawy można przyczepić wszystkie negatywne skojarzenia - ocenił Gugała w "Poranku Radia TOK FM".
Polska to państwo prawa?
Dziennikarz Polsatu oczekuje też, że zostaniemy poinformowany, co stanie się z rozbitą limuzyną, którą jechała Beata Szydło. - To auto kosztowało 2,5 mln złotych. Jako podatnik, który sfinansował zakup tego samochodu, chcę wiedzieć, co się stanie z tym samochodem.
Gugała skrytykował też list premier Szydło, do 21-letniego kierowcy z Oświęcimia.
- W kraju, w którym wszyscy wiedzą, że procedury są przestrzegane, premier nie musiałaby pisać listu, w którym zapewnia, że wszyscy obywatele są równi wobec prawa. Jeśli taki list się pojawia, i ma uspokoić chłopaka że prawo nie będzie łamane, to widać istnieje groźba. To przerażające - ocenił.
Może kary się sprawdzą?
Dominika Wielowieyska uważa, że skoro kierowcy z BOR złamali zasady, dotyczące jazdy kolumny uprzywilejowanej, to nie ma wątpliwości, kto ponosi winę.
- Są reguły dotyczące poruszania się kolumny pojazdów uprzywilejowanych. Nie może być tak, by miedzy te samochody mogło się wcisnąć jakieś inne auto. A oni na to pozwolili. To ich wina.
Zdaniem Aleksandry Pawlickiej, przy okazji wypadku w Oświęcimiu, należałoby zastanowić się nad zmianami przepisów dotyczących odpowiedzialności urzędników i funkcjonariuszy. - Może trzeba wprowadzić bardzo wysokie kary za łamanie procedur? Jeśli nie można po dobroci, to może po karze? - zastanawiała się dziennikarka "Newsweeka".
I podkreślała, że trzeba skończyć z nadmierną pobłażliwością wobec rządzących. - Są reguły dotyczące poruszania się kolumn uprzywilejowanych, ale nie może być tak, że rządowe samochody wbijają się w samochód stojący na czerwonym świetle. A tak było w przypadku wypadku z udziałem min. Antoniego Macierewicza.
Do tej pory prokuratura, w sprawie wypadu z udziałem premier Szydło, postawiła zarzuty tylko 21-letniemu kierowcy fiata.