Papież Franciszek walczy o przetrwanie pontyfikatu. Kto go namawia do abdykacji? Wcale nie frakcja konserwatywna
W Watykanie powtarza się sytuacja z okresu końcówki pontyfikatu Benedykta XVI, kiedy niemiecki papież utracił kontrolę nad centralą Kościoła, Rzymską Kurią. Reakcją była abdykacja Głowy Kościoła, podjęta, jak on sam podkreślał, bez nacisków z zewnątrz.
Na wiosnę 2017 roku przecieki zza murów św. Leona donoszą o grupie „wpływowych kardynałów”, która namawia papieża Franciszka, by jak najszybciej poszedł w ślady swojego poprzednika.
Przy czym suflerzy w purpurach nie wywodzą się z szeregów konserwatywnych przeciwników, lecz pochodzą z grona jego zwolenników. Cztery lata po wyborze swojego kandydata na tron św. Piotra liberałowie w kolegium kardynalskim dostrzegają jednak, że papież Franciszek tak bardzo polaryzuje Kościół, iż ten stanął przed katastrofą schizmy (rozłamu). Dokładnie pięćset lat po wielkiej schizmie wywołanej wystąpieniem Lutra i reformacją.
Grono kardynałów suflerów miałoby nie przekraczać dwunastu, ale ich pozycja i znaczenie znacznie przewyższają samą arytmetyczną liczbę.
Wśród przecieków jeden wątek jest o tyle zadziwiający, o ile pojawia się w nim nazwisko kardynała Pietro Parolina, obecnego sekretarza stanu, wymienianego jako następcę Franciszka. Tymczasem o mechanicznym zastępstwie, czy publicznej nominacji nie ma mowy. O wyborze decyduje konklawe, oplecione tajemnicami i rytuałami z jednej i ścieraniem się frakcji watykańskich z drugiej strony.
Wątpliwości budzi też samo zjawisko „silnego nacisku” na Franciszka. Prawo kościelne wyraźnie podkreśla: Abdykacja tylko wtedy jest ważna, gdy pontifex ustępuje z własnej woli, bez ulegania presji otoczenia.
Oczywiście dyplomacja watykańska wykształciła subtelne formy przekazu, które w tym przypadku niekoniecznie podważyłyby kanoniczną ważność abdykacji papieża Franciszka. Ale ze wszystkich niedyskrecji i przecieków nie wiadomo jednak, jakiej formie presji poddany jest papież.
Sami watykaniści, mający bezpośrednie kontakty za Spiżową Bramą, niekiedy wśród wysokich członków Kurii, są podzieleni w opiniach na temat prawdziwości tych rewelacji.
Oczywiście, nie brakuje kardynałów, którzy w międzyczasie żałują, że na konklawe głosowali na Jorge Bergoglio. Ale kto go zna, ten wie, że podobnie jak Jan Paweł II ma silną osobowość i nie ugnie się także wtedy, gdy wiatr silnie smaga mu po twarzy. Franciszek chce zrealizować swoje i tak już okrojone reformy, a poprzez nominacje kardynalskie zmienić proporcje w kolegium kardynalskim, by przeważała w nim liczba duchowo zbliżonych z nim członków. Co zwiększy szansę wyboru następcy jego pokroju.
Istotne w sensacyjnych doniesieniach o frondzie we własnych szeregach jest ich źródło. To Antonio Socci, włoski dziennikarz, prominentna osobowość włoskiej sceny medialnej a zarazem śmietanki towarzyskiej Rzymu. Ze swoimi konserwatywnymi poglądami należał do wielkich adoratorów papieża Benedykta XVI. Afirmacja niemieckiego pontyfikatu sięgała tak głęboko, że jeszcze półtora roku po wyborze następcy podważał tegoż kanoniczność.
W międzyczasie pogodził się z ważnością wyboru papieża Franciszka, od którego otrzymał nawet list z podziękowaniem za krytykę. Tej Socci nie porzucił.
Kluczowe punkty krytyki: powierzchowne reformy, które niszczą Kościół i brak potępienia islamu jako zakamuflowanej religijnie ideologii przemocy. Socci wyrósł na lidera przeciwników obecnego pontyfikatu, którzy grupują się w przestrzeni wirtualnej, na forach internetowych. Na Facebooku liczba fanów Socciego pęcznieje jak na drożdżach i sięga 100 tysięcy. Dwie jego krytyczne publikacje o Franciszku sprzedają się jak świeże bułeczki.
W ostatnich miesiącach konfrontacja między stronnictwem Franciszka a jego oponentami z Kurii nasiliła się. Czwórka konserwatywnych kardynałów na czele z Amerykaninem Leonem Burke zarzuciła papieżowi, że w adhortacji apostolskiej „Amoris Laetitia” dopuścił się herezji, skoro poluzował reguły dopuszczania do komunii katolików w drugich związkach małżeńskich, i domaga się odpowiedzi na swój list z konkretnymi pytaniami odnośnie nowych reguł. W przeciwnym razie kardynalski kwartet grozi tzw. „pouczeniem braterskim”, co w realiach twardej polityki oznaczałoby upadek autorytetu papieskiego.
Bardzo prawdopodobne, że doniesienia Socciego mają związek właśnie z eskalacją między Franciszkiem a czwórką kardynałów, przenosząc konflikt na całe kolegium kardynalskie.
Nawet jeśli stopień wiarygodności rewelacji Socciego może być niesatysfakcjonujący, to jedno jest pewne: Papież Franciszek walczy o przetrwanie swojego pontyfikatu.
-
Parczew zostanie drugim Medjugorie? "To może się rozwijać"
-
"Zetka" w pracy to nieznane dotąd zjawisko. "Potrzymaj mi kawę i patrz, jaki mogę być roszczeniowy"
-
Tragedia na DK 9. Nie żyje pięć osób. Wśród ofiar jest dwoje nastolatków
-
Nieoficjalnie: Łukaszenka w stanie krytycznym. Trafił do szpitala po spotkaniu z Putinem
-
Monakolina K - naturalny sposób na walkę ze "złym" cholesterolem
- French Open. Hubert Hurkacz i Magdalena Fręch awansowali do drugiej rundy turnieju
- Uwaga na kleszcze. "Rehabilitacja trwa bardzo długo i nie wraca się do pełnego zdrowia"
- "Bez nas nie będzie zmiany tego nieszczęsnego rządu". Kosiniak-Kamysz: Zapraszamy wszystkich, żeby szli z nami trzecią drogą
- French Open. Magdalena Fręch awansowała do drugiej rundy turnieju
- Ustawa dotycząca komisji ds. wpływów rosyjskich. Dera: Analizy są zakończone, prezydent decyzję ogłosi wkrótce