Paweł Machcewicz i Muzeum II Wojny Światowej [LAUDACJA]
Budowa Muzeum II Wojny Światowej to jedyna w Europie, i chyba nawet jedyna na świecie, próba przedstawienia tego konfliktu jako naprawdę światowego, jako historii
międzynarodowej. Kilkakrotnie widziałam i czytałam, jak mówił to choćby prof. Timothy
Snyder.
Myślę jednak, że tu w Polsce niewielu jeszcze dostrzega, to jak unikalną INSTYTUCJĄ i jak ambitnym projektem jest gdańskie muzeum.
Swoją drogą, to uderzające, że próbę takiej uniwersalnej opowieści - W KOŃCU ŚWIATOWEGO KONFLIKTU - podejmuje się dopiero teraz, po ponad siedmiu dekadach. I o tym, że stało się to właśnie w Polsce, ja myślę z dumą.
Choć oczywiście zaraz nadchodzi refleksja, a gdzie indziej, gdzie indziej miałoby takie
muzeum powstać, jeśli nie tutaj, na tych Skrwawionych Ziemiach.
Krytycy atakują, że właśnie w tym tkwi problem. Wielokrotnie odpowiadano im, że polska perspektywa oczywiście w muzeum jest - i to - znów z oczywistych powodów - wręcz nadreprezentowana. W tym ideowym sporze chodzi po prostu o to, że zespół prof. Pawła Machcewicza nie stworzył muzeum polskiej martyrologii, natomiast polskie doświadczenie wpisał w losy innych: Francuzów, Żydów czy Holendrów.
Bo dopiero na tym tle - przekonują - my sami lepiej możemy pojąć skalę polskiego cierpienia. Albo docenić skalę polskiego oporu. Polskiego Państwa Podziemnego.
Można jeszcze tylko dodać, że takie UJĘCIE stwarza szansę, że tę polską perspektywę lepiej zrozumieją obcokrajowcy, którzy odwiedzą placówkę.
Krytykom za mało też w tej opowieści czynu militarnego oraz żołnierskiego braterstwa i
bohaterstwa. Znów, te oczywiście są. Ale jak mówił w wywiadach prof. Machcewicz, na tej wojnie zginęło 200 tys. polskich żołnierzy i zależnie jak szacujemy - pięć i pół miliona
cywilów. Mam ogromny szacunek do twórców muzeum za przypominanie nam tego.
Jest też nadzieja, że Muzeum II Wojny Światowej będzie SZANSĄ.
Na to, że to szersze spojrzenie - geograficznie, czasowo, tematycznie - lepiej nam oświetli Drogę, która zaprowadziła do tej Wielkiej Wojny. Zainspiruje przy tym nowe pytania, zmusi do ponownej akademickiej indywidualnej i publicznej refleksji. O wojnie, o pamięci, o wspólnocie, ale też o jednostce - wymieniając tak nieprzyzwoicie z grubsza.
A TAKA REFLEKSJA dziś w czasach zachwiania, przedefiniowywania, natężenia egoizmów i nacjonalizmów - wydaje się niebywale potrzebna. Czy jednak taka debata, przy takich podziałach, czy próbach upartyjnienia muzeum, jest w ogóle możliwa? Pozostaje mieć nadzieję, że tak. Choć to nadzieja trudna.
Podczas posiedzenia sejmowej komisji kultury, posłowie zarzucali prof. Machcewiczowi
kosmopolityzm - cóż za inwektywa - i brak polskiej wrażliwości. O prowadzeniu niemieckiej polityki historycznej nie wspominając.
To prof. Machcewicz dobrał zespół i razem z nim muzeum stworzył, pokonując po drodze rozliczne przeszkody: od budżetowych po gruntowe, od stworzenia koncepcji po jej wykonanie.
Ta unikalna i ambitna - jak mówiłam - wystawa jest jednak zagrożona. Już dobre kilka lat temu Jarosław Kaczyński zapowiedział, że chce „zmienić kształt Muzeum
II Wojny Światowej, tak żeby wystawa wyrażała polski punkt widzenia”. We wrześniu minister kultury ogłosił więc decyzję o połączeniu Muzeum II Wojny Światowej
z Muzeum Westerplatte, dzięki czemu będzie mógł wymienić szefostwo instytucji.
Jednocześnie zaprezentował recenzje, które wpisywały się w przytaczane przeze mnie
wcześniej zarzuty.
Bitwa trwa dalej, losy wystawy, muzeum i jego kierownictwa nie są jeszcze rozstrzygnięte. Nominacja do Nagrody Radia TOK FM jest więc też wyrazem uznania dla nieugiętej walki zespołu prof. Machcewicza o niezależność swoją i instytucji.
Bo to nie jest tylko spór ideowy. Chodzi w nim również o granice niezależności;
Trzymających się zasad swojego zawodu historyków.
Czy tak jak różnorodne są światopoglądy, jak nawet różnorodne bywają wojenne
doświadczenia - zależne choćby od regionu, pochodzenia czy przypadku - tak również
różnorodne mogą być interpretacje rzetelnych i uczciwych historyków?
Czy mogą istnieć różniące się od siebie narracyjnie muzea, tak jak różnią się pewną
wrażliwością: Muzeum Powstania Warszawskiego, II Wojny Światowej, czy jak domyślam się Żołnierzy Wyklętych.
Czy w dzisiejszej Polsce mogą istnieć muzealne opowieści różne od przekonań aktualnie rządzących?
Jutro - proszę państwa - kolejny odcinek sądowej walki. Naczelny Sąd Administracyjny
rozpatrzy zażalenie ministerstwa kultury na postanowienie sądu niższej instancji, który
wstrzymał połączenie placówek.
Nie wiem, ilu z Państwa już widziało wystawę, trudno dziś powiedzieć czy i co będziemy
mogli obejrzeć w przyszłości.
Wydaje mi się więc, że lepiej trzymać kciuki. Też za siebie, bo dla nas, jako wspólnoty, ważne jest, żeby jak najwięcej osób tę wystawę zobaczyło i krytycznie się z nią konfrontowało.
-
Molestował nieletnich i współpracował z SB. Kim był "bankier" Jana Pawła II? "Żył jak pączek w maśle"
-
Poseł Rutka cytuje hejterskie teksty z TVP. O kim mowa? Karolina Lewicka zgadła od razu
-
Dawid Kubacki kończy sezon. "Nie to jest teraz najważniejsze"
-
Xi Jinping w Moskwie. "Będzie kupa frazesów o przyjaźni, współpracy". Co wyniknie z "napinania muskułów"?
-
Katolicka "sekta" w Częstochowie. "Wieczorem wybuchały krzyki dzieci, płacz i odgłosy uderzeń"
- Francja. Rząd zostaje. Zabrakło 9 głosów do uchwalenia wotum nieufności
- Xi Jinping namówi Putina do pokoju z Ukrainą? "To tylko dobra wymówka"
- "Ropa coraz tańsza przez banki". Jak bałagan na zagranicznych rynkach bankowych przekłada się na nasze portfele
- "Margin Call": film zamiast podręczników do Business English
- "Wizyta Putina w Mariupolu to teatrzyk". Ekspertka o "wiosce putinowskiej"