''Wojtyła byłby oburzony, gdyby recenzowano jego spektakle bez oglądania''
Nie ustają protesty przed warszawskim Teatrze Powszechnym. Przeciwko spektaklowi ''Klątwa'' protestują nie tylko środowiska religijne i prawicowe, ale również ONR - organizacja skrajnie nacjonalistyczna.
Protestujących oburza scena w spektaklu - którego nie widzieli - w którym aktorka symuluje seks oralny z postacią podobną do Jana Pawła II.
- Kardynał Stanisław Dziwisz orzekł, że ''Klątwa'' jest bluźniercza. Radziłbym kardynałowi, żeby przypomniał sobie, że był sekretarzem Karola Wojtyły, człowieka teatru - dramatopisarzem, aktorem. Wojtyła byłby oburzony, gdyby ktoś recenzował jego przedstawienia bez oglądania albo oceniał jego teksty bez czytania. W konkordacie nie ma zapisu, żeby hierarchowie recenzowali spektakle i cenzurowali je - mówił w TOK FM Krzysztof Mieszkowski, poseł Nowoczesnej, do niedawna dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu.
To tam pod koniec 2015 roku wybuchła afera o spektakl ''Śmierć i dziewczyna'', w którym mieli występować aktorzy porno. Doszło do protestów. W sprawie interweniował również świeżo powołany na stanowisko min. kultury Piotr Gliński.
Wolność sztuki nie ma granic
- Gdzie jest granica wolności w sztuce? - pytał prowadzący audycję ''A teraz na poważnie'' Mikołaj Lizut. - Wolność nie ma granic. Na pewno nie powinni jej wyznaczać politycy - dodał.
To świat jest skandalem, wywołuje hekatomby. Artyści krytycznymi wypowiedziami ostrzegają nas przed paranojami, do których doprowadzają nieodpowiedzialni politycy. To oni są zagrożeniem dla naszej rzeczywistości, dla świata
- ocenił Mieszkowski.
Gliński łamie prawa człowieka
- Sztuka bez demokracji sobie poradzi, demokracja bez sztuki - nie - mówił Mieszkowski. Jego zdaniem minister kultury i dziedzictwa narodowego łamie prawa demokratyczne artystów do swobody artystycznej, które są zapisane w różnych traktatach unijnych. - W świetle jupiterów polski premier, minister kultury łamie prawa człowieka - ocenił Mieszkowski.