"Protest musi być pokojowy. Każdą formę przemocy musimy potępić" - po protestach przed Senatem

Wg przedstawiciela HFPC, osoby demonstrujące we wtorek przed Senatem naruszyły obowiązujące przepisy. Bo choć przewodniczący zgromadzenia poinformował o rozwiązaniu demonstracji, manifestanci nie rozeszli się. W przepychankach obok budynku Senatu ucierpiało dwoje policjantów.

- Każdą formę przemocy, bez względu na poglądy osób, które się jej dopuszczają, musimy potępić. W demokracji nie ma miejsca na przemoc podczas demonstracji. Zawsze musimy pamiętać o tym, że protest musi być pokojowy mówił w TOK FM Marcin Wolny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Jak tłumaczył, kiedy przewodniczący legalnego zgromadzenia wzywa do rozwiązania demonstranci, manifestanci powinni się rozejść. jeśli tego nie robią - łamią prawo. Podczas wtorkowej - legalnej - manifestacji obok budynku Senatu, przewodniczący zgromadzenia poinformował o rozwiązaniu manifestacji. Ale część demonstrantów nie zrezygnowała z protestu.

Organizatorem wtorkowej manifestacji była Koalicja Prodemokratyczna.

"SOS dla Polski. Uwaga policja, tu obywatele" - protest w obronie niezależnych sądów

Jeden z policjantów ma uszkodzoną nogę, policjanta - jak informuje rzecznik KSP - doznała urazu nadgarstka.

Czy można było dalej manifestować?

Protestujący, którzy wbrew decyzji przewodniczącego zgromadzenia - o rozwiązaniu demonstracji - nie przerywają manifestowania "podlegają odpowiedzialności karnej z art. 52 Kodeksu Wykroczeń".

- Moim zdaniem, uczestnicy tego zgromadzenia mogli spróbować przejść w inne miejsce. Wtedy można byłoby mówić o tzw. zgromadzeniu spontanicznym, zwoływanym wtedy, kiedy powód, dla któregoś się gromadzimy, jest nagły i niespodziewany -ocenił przedstawiciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Wczoraj manifestowano nie tylko przed budynkiem Senatu. Po południu do budynku weszło kilka działaczek Obywateli RP. Kobiety rozwinęły transparenty "Wolne wybory. Wolna Polska. Wolne sądy". Aktywistki zostały wyprowadzone przez Straż Marszałkowską.

- Panie korzystały z wolności słowa, a nie z prawa do zgromadzeń - mówił Marcin Wolny w rozmowie z Pawłem Sulikiem. Choć jak dodał, sam by w taki sposób nie zachowywał się w budynku parlamentu.

"Efekt mrożący"

Helsińska Fundacja Praw Człowieka krytykuje KRRiT za ukaranie TVN. Stacja może zapłacić blisko 1,5 mln złotych, bo wg rady, materiały telewizji z czasów ubiegłorocznego grudniowego kryzysu sejmowego, "propagowały działania sprzeczne z prawem i sprzyjały zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu".

- To zamach na wolność mediów, a niezależne media to jeden z kluczowych elementów demokratycznego państwa - podkreślił Wolny.

Według gościa Radia TOK FM, decyzja o ukaraniu TVN, "może wywołać efekt mrożący". -  Że media będą się bały relacjonować np. protesty przed parlamentem, bo mogą zostać dotkliwie ukarane.

Zdaniem przedstawiciela HFPC, prawdopodobne jest że sąd okręgowy, do którego trafi sprawa kary dla TVN, "uchyli decyzję KRRiT". - Ale za jakiś czas ta sprawa może trafić do nowej izby w Sądzie Najwyższej. A tam sędziów będzie wskazywała upartyjniona KRS. Nie jestem pewien, jaką decyzje podejmie taka Izba.

"Drakońska. To prób kneblowania wolnych mediów" - b. członek KRRiT o decyzji ws. TVN

TOK FM PREMIUM