Laudacja na cześć inicjatywy Wolne Sądy: Tak można sobie ryknąć od serca, całym ciałem
Z tymi świeczkami to było tak, że to zależało od człowieka.
W pierwszych dniach brało się z zapasu w kuchni - z tych na wypadek, gdyby prąd wyłączyli. Paliły się szybko i jasno, ale kapały stearyną na buty. Od razu było wiadomo, kto wieczór spędzał pod sądem. Co zapobiegliwsi robili takie kołnierzyki z papieru. Ale i tak kapało.
Po kilku dniach już wszyscy wiedzieli, że najlepsze są wkłady do zniczy. Palą się powoli, więc da radę przejść z nimi spod Sejmu aż pod Pałac Prezydencki albo z plaży nad Zatoką Pucką do Juraty.
W tłumie byli i solidni. Przede wszystkim mieli własne zapałki. I przynosili prawdziwe znicze; takie wielkie, uroczyste lampiony. Wg mnie tych lampionów to im starczyło na cały lipiec i potem jeszcze w grudniu. Solidni wiedzieli, co robią. Te tłoczone napisy (np. „ostatnie pożegnanie” albo "pokój jego duszy") zaklejali znakami 3XW. Że trzy razy weto.
A jak lampion był naprawdę duży. To mieściła się cała konstytucja. To znaczy tytuł. Tak się nazywa nasza ustawa zasadnicza – Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. To oznacza, że ona obowiązuje wszystkich w kraju. I jest dla wszystkich, tak jak nasze państwo.
Młodzież i osoby romantyczne stały z tealightami. To takie małe świeczki do herbacianych podgrzewaczy. Ładne, ale starczają na krócej. Mniej więcej do słów „Sądy i Trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz.” Albo ciut dłużej, jak ktoś szybciej czytał.
W Gryficach pani Beata Katkowska też użyła tealightów, ale czerwonych. Starczyło akurat na V, E, T i O. One ładnie pachną te czerwone tealighty. Wyszło takie pachnące, krzyczące WETO.
A w Sierpcu pan Marcin Baszewski oprócz świeczek przyniósł parasol. Wiadomo – lipiec w Polsce. Ale nie padało. Tak stać samemu to odwaga. A pan Marcin - podobnie jak Pani Beata - stał. I ktoś cyknął mu fotkę na Facebooka. No to następnego dnia on był już bez parasola, za to świeczek przybyło. I ludzi.
A jeszcze Wam powiem, jak to było z tym skandowaniem. Senatorowie debatowali czy złamać konstytucję, a pod oknami stały kobiety. Te okna nie są od Wiejskiej, tylko z tyłu, od parku; wszędzie krzaki i strasznie ciągnie od ziemi. Ale one stały. I skandowały. I to tak głośno, że senatorowie zamykali okna - żeby usłyszeć, dlaczego sądy trzeba uzależnić od ministra Ziobry, a Krajową Radę Sądownictwa od partii politycznych. Ale te kobiety i tak było słychać: SENATORZE! JESZCZE MOŻESZ! SENATORZE! JESZCZE MOŻESZ! Aż w transmisji z obrad było słychać. Ta ich "lista hańby" z werblami doskonale się niesie...
„WOLNE SĄDY” też się świetnie skanduje. Tak można sobie ryknąć od serca, całym ciałem. Tylko trzeba uważać na te ogienki. Żeby nie zgasły, co nie?