"Nie godzę się na to, że moja pamięć jest gorsza". Dziennikarka wspomina 10 kwietnia 2010 r.
Dziennikarka Anna Godzwon zamieściła na swojej prywatnej stronie poruszające wspomnienie z dnia katastrofy smoleńskiej. Publikowany, dzięki jej uprzejmości przedruk, został poddany redakcji - usunięto z niego wulgaryzmy.
Po ciężkim tygodniu sejmowym - pracowałam wtedy w Biurze Prasowym Sejmu - zamierzałam spać do oporu. Dzień wcześniej powiedziałam mojemu serdecznemu kumplowi Krzysztofowi, że będę spać w sobotę do oporu i zrobię sobie pijama day.
Wychodząc z gmachu, minęłam się na schodach z Jerzym Szmajdzińskim. Miał tego dnia urodziny. Złożyłam Mu życzenia, uścisnęliśmy sobie dłonie.
No i śpię w tę sobotę, jak zawsze z telefonem na poduszce obok, a ten Krzysztof dzwoni i mówi do mnie: "Włącz telewizor". A ja do niego: "K..., Krzysiu, śpię, mówiłam ci przecież, s...". A on mówi włącz telewizor" i się rozłącza, zanim ja zdążę spytać: "Ale co? Jedynkę, TVN24?".
"Wyję. Nieprawdopodobnie wyję"
Więc włączam telewizor, bo pilot też na drugiej poduszce, zaprogramowany na TVN24 po włączeniu, a tam Jarosław [Kuźniar - red.] ważąc słowa mówi, że JAK z dziennikarzami miał kłopoty z lądowaniem. A potem, że się rozbił
A w tym JAK-u Wojciech, z którym umawiałam się na kawę po jego powrocie z Katynia. Ja za telefon i wybieram numer Wojtka. Odbiera! Ryczę mu w telefon "Wojtek, ty żyjesz?!", a on mi mówi, że tak, ale że tu jest jakaś masakra i że oni chyba nie" i się rozłącza. A w telewizji Jarek już prostuje, że nie JAK, tylko Tupolew...
Siedzę przed TV i nie mogę wstać z łóżka. Wojciech Olejniczak płacze i wstaje od stołu. Jarkowi załamuje się głos, ten jeden, jedyny raz. Beata [Tadla - red.] już jest na czarno.
Pojawiają się nazwiska pasażerów. Nie wiedziałam, że był tam Maciek Płażyński. Mój Przyjaciel, mój i moich sejmowych przyjaciółek dziennikarek. Spotykaliśmy się raz na jakiś czas, zawsze w tej samej knajpie. Na czerwone wino i rozmowy o zmienianiu Polski na lepsze, potem o pomocy Polonii, o promowaniu tej pomocy.
Kiedy przestałam pić, wspierał mnie mocno w trzeźwieniu, wina już na spotkaniach nie było, ale sery i dobre jedzenie zawsze. Wiedziałyśmy, że miał lecieć następnego dnia do Hiszpanii z Lechem Wałęsą. A tu nagle, że tam był. Wyję. Nieprawdopodobnie wyję. Dzwonię do Małgorzaty i krzyczę "Maciek tam był". Płaczemy obie.
W Sejmie wszyscy patrzyli w telewizor
W telewizji rzecznik MSZ, że trzy osoby przeżyły. A ja przestaję wyć i myślę, że trzeba do Sejmu, przecież na pewno wszyscy tam będą. Wyciągam z szafy czarny garnitur, zamawiam taksówkę.
Proszę taksówkarza, żeby zatrzymał się pod sklepem, bo przecież w tym Sejmie dziś wszystko zamknięte, a ludzie pewnie będą głodni. Irracjonalne. Kupuję kabanosy, wafle ryżowe, jakieś paluszki, ciastka. Po kilku godzinach wszystko z sejmowego stolika zniknie.
A w Sejmie listy z kolejnymi nazwiskami. "Ale jak to?! On też?! Ona?!". W Sejmie nie płaczę. Działam jak automat. Jesteśmy tam właściwie wszyscy. Jest nas coraz więcej, ale co tu robić? Jak robić? Wszyscy gapimy się w telewizor w sali 101 [sala w Sejmie przeznaczona dla dziennikarzy - red.].
Płaczę znów w domu, kiedy kolejny raz widzę klęczącego w Smoleńsku Jarosława Kaczyńskiego.
Mam wszystkie gazety z tamtego czasu.
Następne dni przeżyłam pracując, od rana do nocy. Nie płakałam. Biegałam z jednej mszy na drugą, choć nie jestem wierząca. Spotykałam w tym pędzie znajomych: "Gdzie idziesz?". "Ja do Maćka". "A ja do chłopaków z BOR".
Mam swoje wspomnienie z każdym z Posłów i Senatorów. Z BOR-owikami. Z tym Tupolewem, na którego pokład dziesiątki razy wchodziłam jak do domu.
Nie godzę się na to, że moja pamięć jest gorsza a innych lepsza.
Jeżeli chcielibyście podzielić się swoją historią o tym, jak przeżyliście 10 kwietnia 2010 r., wyślijcie swoje wspomnienia na adres redakcjaportalu@tok.fm. Najciekawsze listy opublikujemy.
DOSTĘP PREMIUM
- Zła wiadomość dla kierowców. "Nawet 9-10 złotych za diesla na polskich stacjach"
- Ojciec walczy na wojnie, matka pilnuje resztek dobytku. Ukraińscy nastolatkowie w Polsce. "Te dzieciaki nie mają nic"
- Polacy rezygnują z wyjazdu na ferie, a w Zakopanem właściciele hoteli zaniżają ceny. "Absolutne kuriozum"
- "Centrum Gnębienia Pracownic". Czy najstarsza fundacja feministyczna przetrwa? "Nowakowska wytoczy działa"
- "PiS siedzi i zmienia paczki popcornu". Wiceszef Polski 2050 o kłótniach na opozycji i kulisach feralnego głosowania
- Do trzęsień ziemi można się przystosować. "W Turcji widziałem budynki 'murowane' z pustych puszek"
- Premier o aferze "Willa plus": Były tysiące fundacji pozbawionych wsparcia. Staramy się te szanse wyrównywać
- Pijana turystka biegła po trasie kolejowej w Zakopanem. Pokłóciła się z mężem
- PiS dofinansuje SOR-y, ale tylko tam, gdzie ma poparcie. "Wyborcy opozycji nie zasługują na dobrą opiekę medyczną"
- "Putin działa trochę jak dealer narkotykowy". Morawiecki tłumaczy, dlaczego Europa dała się uwieść Rosji