Poseł Nitras dostał boleśnie po kieszeni. A prezesowi Kaczyńskiemu upiekło się nawet "bez żadnego trybu"

Trzy miesiące z niższą pensją, zakaz wyjazdu do Turcji. Tak władze Sejmu ukarały Sławomira Nitrasa (PO). Prof. Ewa Marciniak przypomniała, że szef PiS mógł wchodzić na mównicę "bez żadnego trybu".

Prezydium Sejmu postanowiło, że Sławomir Nitras z PO przez trzy miesiące dostawać będzie niższą o połowę pensję. Jak informuje Centrum Informacyjne Sejmu, to kara za to, że poseł 32 razy przerywał wystąpienie premiera Morawieckiego, czym "naruszył powagę Sejmu". Mowa o środowym wystąpieniu, w którym premier bronił Beaty Szydło i Elżbiety Rafalskiej, których odwołania domagała się opozycja.

Jak wyliczyła dziennikarka TOK FM Karolina Lewicka, to już czwarta finansowa kara w tej kadencji dla polityka Platformy Obywatelskiej.

Ale niższa pensja to nie wszystko.

- Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki wydał zgodę na wyjazd kilkuosobowej delegacji sejmowej na Zgromadzenie Parlamentarne OBWE w Turcji, ale poseł  Nitrasa takiej zgody nie dostał - mówiła w Analizach Karolina Lewicka.

Zwróciła też uwagę, że władze Sejmu są znacznie mniej wyrozumiałe dla polityków opozycji niż dla posłów Zjednoczonej Prawicy.

- Bo kiedy poseł opozycji przekracza czas wypowiedzi, to marszałek czy wicemarszałek z PiS od razu mu przerywa. Najświeższy przykład - kiedy Elżbieta Rafalska podczas debaty nad wnioskiem o wotum nieufności przekroczyła czas wypowiedzi, mogła mówić dalej. A marszałek Terlecki, który prowadził wtedy obrady, nie zamierzał wyłączyć jej mikrofonu, ani pouczać. I chyba pensji nie będzie miała obniżonej - mówiła Lewicka.

Zdaniem prof. Ewy Marciniak, rzeczywiście rzuca się w oczy to, że w obecnym parlamencie słabo wybrzmiewa jakakolwiek krytyka wobec rządzących, bo trudno jest się jej przebić.

A o różnicy w traktowaniu opozycji i rządzących dobrze świadczy, jej zdaniem, słynne wkroczenie posła Jarosława Kaczyńskiego na sejmową mównicę "bez żadnego trybu".

Czytaj też: Mąż stanu, trafił w sedno. Prawica tłumaczy słowa Kaczyńskiego o "zdradzieckich mordach">>>

Jak stwierdziła politolożka z UW, "wobec braku możliwości zajmowania stanowiska w sposób rzeczowy sięga się do innych sposobów". Widać to i słychać na sejmowej sali. To np. przerywanie i pokrzykiwanie z ław poselskich.

Jak oceniła prof. Marciniak, zaostrzanie przepisów dotyczących pracy posłów, czy ich częste karanie, pokazuje też trudną sytuację władz Sejmu. - Moim zdaniem, wbrew pozorom, i dla nich nie jest to łatwa sytuacja, kiedy korzysta się z represyjnych narzędzi władzy. Gdzieś na dnie tego działania jest  spostrzegana przez siebie słabość, że nie możemy stanąć twarzą w twarz do debaty.  Bo jeśli mamy poczucie, że mamy słuszność, to spróbujmy jej bronić w otwartej walce fair play - podsumowała prof. Ewa Marciniak.

TOK FM PREMIUM