Rząd chce sprowadzić do Polski informatyków, pielęgniarki i budowlańców. Kolejne ułatwienia w pracy dla cudzoziemców
Na przełomie czerwca i lipca ma być podpisane rozporządzenie ministra rodziny, pracy i polityki społecznej dotyczące rozszerzenia listy zawodów.
Lista rozszerzanych zawodów
Lista w tej chwili jest w konsultacjach międzyresortowych - powiedział reporterowi TOK FM Stanisław Szwed, wiceszef resortu. Będzie ona obejmować 20 branż i 176 zawodów.
- Głównie zawody techniczne i medyczne, ale i nie tylko. Bo będą i kierowcy - zapowiada Stanisław Szwed.
O pracę w Polsce będzie łatwiej budowlańcom, informatykom czy pielęgniarkom. Więcej zmian przyniesie nowa ustawa o rynku pracy, którą rząd ma przedstawić pod koniec roku. Chodzi np. o zwolnienie z obowiązku przeprowadzenia tzw. testu rynku pracy przy zatrudnianiu cudzoziemców.
- Jeżeli pracodawca będzie występował o pozwolenie na pracę, to już nie będzie potrzeby procedury dotyczącej, chociażby sprawdzania w zasobach urzędów pracy czy znajdują się w nich te osoby, bo niejednokrotnie są statystycznie, ale wiemy, że fizycznie ich tam nie ma - dodaje Szwed.
W sprowadzaniu pracowników z zagranicy głównym kryterium będzie zawód. Jeśli będzie na liście zawartej w rozporządzeniu resortu, wtedy zatrudnienie będzie łatwiejsze.
Imigranci zarobkowi to nie tylko Ukraińcy
Jak wynika z raportu firmy Randstad, co czwarta firma w Polsce zatrudnia cudzoziemców. Brakuje pracowników w branżach przemysłowej i budowlanej, a imigranci zarobkowi to już nie tylko Ukraińcy.
W Polsce legalnie pracuje 150 tys. Ukraińców, sezonowo ta liczba rośnie, ale to nie wystarcza, dlatego pracodawcy będą sięgali coraz dalej, przekonuje Monika Fedorczuk, ekspert konfederacji Lewiatan.
- Chiny, Pakistan to nie jest "Bajka o żelaznym wilku". To się dzieje teraz. Trzeba się oswoić z myślą, że coraz częściej będziemy spotykali w supermarketach czy centrach ogrodniczych osoby z różnego kręgu kulturowego - przyznaje Monika Fedorczuk.
Zobacz także: Coraz więcej legalnie pracujących cudzoziemców w Polsce. Przyjeżdżają do nas nawet z Nepalu