Sejm w ekspresowym tempie pracuje nad nowelizacją kodeksu wyborczego. Prawo i Sprawiedliwość chce ją wprowadzić jak najszybciej ze względu na zbliżające się jesienne wybory samorządowe.
Nie zmienią się najbardziej kontrowersyjne zapisy
Poseł Platformy Marcin Kierwiński przypomina, że w grudniu zeszłego roku, gdy PiS forsował nowy kodeks wyborczy, opozycja ostrzegała przed zmianami.
- Możemy powiedzieć z całą pewnością, że przygotowali bubel prawny, dzisiaj poprawiają swoje błędy, ale sprawa rozgrywa się o to, by mieć wpływ na proces wyborczy; i to PiS sobie zagwarantował - mówi polityk PO.
Nowelizacja nie dotyczy bowiem najszerzej krytykowanych przepisów nowego prawa, w tym podporządkowania Krajowego Biura Wyborczego ministrowi spraw wewnętrznych.
Zmienią się za to m.in. wymagania dla urzędników wyborczych, których brakuje w wielu województwach. Według nowych przepisów nie będą musieli mieć wykształcenia prawniczego, wystarczy 5-letni staż w administracji publicznej.
Od początku niezgodna z RODO
Jednym z nowelizowanych obecnie przepisów jest również ten mówiący o transmisjach z komisji wyborczych. Ten plan jest niezgodny z obowiązującym od 25 maja RODO. A w grudniu było już wiadomo, że unijne przepisy wejdą w życie.
- Niekoniecznie było wiadomo. Nie było projektu ustawy. Generalny Inspektorat Ochrony Danych Osobowych jeszcze to przygotowywał. Teraz wykładnia jest jednoznaczna - broni rządowych pomysłów Andrzej Matusiewicz z PiS.
Czytaj też: Jaki i Trzaskowski złamali zasady kampanii? Politolog: Pieniądze mogą zniszczyć wybory
Nowela, którą Sejm zajął się dziś rano, została już omówiona przez komisję, trafiła pod debatę klubów na sali plenarnej, a jutro ma zostać przegłosowana.
