Po co byłemu szefowi KNF "komandosi od szumideł"? Generał Dukaczewski podaje dwa możliwe powody
Prenumerata cyfrowa TOK FM i Wyborcza.pl - pierwszy taki dwupak! Do kupienia prosto i wygodnie, a do tego 50% taniej. Sprawdź szczegóły >>>
"Szumidła" zrobiły medialną karierę po ujawnieniu przez "Gazetę Wyborczą" stenogramu i nagrania rozmowy Leszka Czarneckiego, właściciela m.in. Getin Noble Bank, z Markiem Chrzanowskim, byłym już szefem Komisji Nadzoru Finansowego.
Chrzanowski informuje w niej Czarneckiego, że ma w gabinecie "szumidła", czyli urządzenia zakłócające pracę sprzętów nagrywających. Jak mówił, zalecili mu je "komandosi". - Byli tu jacyś komandosi, ale powiedzieli, że jest tyle sygnałów w okolicach tego miejsca, bo tam jest telewizja [siedziba TVP - red.], że mówią, że rekomendują włączenie tego, ale nie gwarantują, jaki jest rezultat - czytamy w stenogramie. A sprzęty rejestrujące miał ze sobą właściciel banku. O ile jeden z dyktafonów oraz długopis z kamerą przestały działać, o tyle drugi z dyktafonów zarejestrował całą rozmowę.
Ale nie tyle skuteczność "szumideł", ile powód ich instalacji, był jednym z tematów rozmowy Przemysława Iwańczyka z gen. Markiem Dukaczewskim, byłym szefem Wojskowych Służb Informacyjnych.
Gen. Dukaczewski wyjaśniał, jak wygląda profesjonale przygotowanie pomieszczenia do bezpiecznych rozmów na tematy niejawne.
Przede wszystkim angażuje się służby, które wydzielają specjalne pomieszczenie, robią jego audyt i zalecają niezbędne doposażenie, np. w rejestratory, które będą w stanie wykryć u kogoś dyktafon. - Takie pomieszczenia są rutynowo sprawdzane przez ABW przeciwpodsłuchowo. Są oddzielone strefą bezpieczeństwa, do której można wejść po przejściu kontroli. Osoby, które wchodzą, muszą podporządkować się pewnym regułom - wyliczał.
Tym bardziej zastanawia go fakt działania, jakie na własną rękę podjął Marek Chrzanowski. Gen. Dukaczewski widzi tu dwie możliwe motywacje.
- Jeżeli zostali zatrudnieni tzw. komandosi do tzw. zabezpieczenia pomieszczeń, to znaczy, że ta osoba albo ma świadomość, że nie ma uprawnienia do prowadzenia rozmów zawierających informacje niejawne, lub prowadzi inne rozmowy, które mają pozostać w czterech ścianach. Jeśli ktoś robi taką prywatę, pojawia się pytanie: w jakim celu? - pytał gość TOK FM.
Najsłabszym ogniwem jest człowiek
Były szef WSI podkreślał wielokrotnie w czasie rozmowy, że służby mają wypracowane procedury, które znacznie zmniejszają ryzyko wycieku informacji. Ale nigdy nie eliminują go całkowicie.
- W każdym systemie ochrony informacji niejawnych najsłabszym ogniwem jest człowiek. Może coś zarejestrować, może też sporządzić notatkę, która nie będzie zgodna z treścią spotkania - zwracał uwagę.
Podał przy tym inny przykład - korzystania z telefonów szyfrujących połączenia, które są przygotowywane dla najważniejszych ludzi w państwie. Nawet jeśli ktoś przechwyci transmisję rozmowy prowadzonej z takiego urządzenia, to ze względu na moc kryptograficznego klucza nie będzie jej w stanie zrozumieć.
- Ale co z tego, że weźmie pan telefon szyfrujący, by przekazać ważne informacje ze spotkania w Pentagonie, ale będzie pan rozmawiał w pokoju hotelowym, niesprawdzonym przez służby? - mówił Dukaczewski.
Były "szumidła", były też "nagrywarki"?
Kolejną słabość, jaką były szef WSI dostrzega w całej sytuacji, jest moment wejścia Centralnego Biura Antykorupcyjnego do siedziby KNF, które miało miejsce kilka godzin po pojawieniu się w nim Marka Chrzanowskiego - już po nagłośnieniu afery.
Zdaniem Dukaczewskiego, powinno do tego dojść jeszcze wtedy, gdy były szef KNF był jeszcze w Singapurze. - Warto byłoby zabezpieczyć dla potrzeb prowadzonego przez prokuraturę postępowania zapisy z urządzeń rejestrujących obraz i dźwięk. Bo jeżeli zwyczajem tego pana było prowadzenie rozmów o dziwnym charakterze, to może warto je przesłuchać. Jeżeli służby weszły po paru godzinach po opuszczeniu przez niego pomieszczenia pracy, to trudno będzie takie urządzenia odnaleźć - zwracał uwagę.
W tym tygodniu "Wyborcza" ujawniła, że przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Marek Chrzanowski, miał składać korupcyjną propozycję jednemu z najbogatszych Polaków - Leszkowi Czarneckiemu. Do prokuratury trafiło zawiadomienie w tej sprawie, a śledztwo objął osobistym nadzorem Prokurator Generalny. Marek Chrzanowski podał się do dymisji.
DOSTĘP PREMIUM
- Tu i tam kończą się podwyżki stóp procentowych. A banki przerażone. Czym?
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- Senatorowie zdecydowali ws. noweli ustawy o SN. Nie posłuchali ministra
- "Król nieba" schodzi z lotniczej sceny. "Początek końca epoki"
- PiS szykuje się do kroku wstecz ws. "lex Kaczyński". Prof. Matczak: Boją się, ale mleko i tak się rozlało
- Nie tylko willa. MEiN przeznaczył 500 tys. złotych na docieplenie kościoła. "Tą sprawą powinny zająć się służby"
- Szczepienia przeciwko COVID-19 powinny być wykonywane co roku? Specjaliści podzieleni
- W czym tkwi sukces PiS? "Morawiecki to nie polityk, ale korporacyjny technokrata"
- "Rosja ma się na co rozpaść". Europoseł PiS: Byłoby dobrze, gdyby tak się stało
- Reuters: USA przygotowują przekazanie Ukrainie rakiet dalekiego zasięgu