Wojska USA w Polsce? "Sprawa jest w powijakach"
Prezydent Donald Trump potwierdził w poniedziałek, że USA zredukują liczbę wojskowych stacjonujących w Niemczech do 25 tys. Na początku czerwca o takich planach Białego Domu informował dziennik "Wall Street Journal".
Decyzja o ograniczeniu amerykańskiej obecności wojskowej w Niemczech spotkała się z krytyką Partii Demokratycznej oraz części parlamentarzystów Partii Republikańskiej. Grupa 22 kongresmenów związanych z GOP w liście do prezydenta napisała, że "taki krok znacząco zaszkodzi amerykańskiemu bezpieczeństwu oraz wzmocni pozycję Rosji naszym kosztem".
Niemiecka ambasador w USA Emily Haber powiedziała w poniedziałek, że władze RFN zostały poinformowane o redukcji amerykańskiego kontyngentu. Wyraziła przy tym opinię, że wojska Stanów Zjednoczonych w Niemczech ochraniają nie tylko jego państwo, ale również i "bezpieczeństwo transatlantyckie".
Amerykański przywódca w trakcie swojej prezydentury wielokrotnie deklarował konieczność ograniczenia zaangażowania wojskowego USA na świecie. Zadecydował m.in. o wycofaniu części wojsk Stanów Zjednoczonych z Syrii.
Pojawiły się też pogłoski, że część sił miałaby być przerzucona do Polski. Andrzej Duda w rozmowie z PAP wyraził otwartość na taki scenariusz. Pojawiły się też nieoficjalne informacje, że Trump miałby w tej sprawie zaprosić Dudę do Białego Domu.
Jak dowiedział się w Białym Domu korespondent Polskiego Radia, oficjalna data wizyty może być ogłoszona jeszcze w środę.
- Ja również z kilku źródeł słyszę o podobnych oczekiwaniach i przyszły tydzień wydaje się najbardziej prawdopodobny – mówił w TOK FM Michał Baranowski z German Marshall Fund.
- Z perspektyw całej Europy, w tym również Polski niedobrze by było, żeby żołnierze amerykańscy opuszczali Europę, bo to wiąże się z osłabieniem odstraszania Rosji. Może mogliby więc zostać w Polsce? Tylko że ustalenia są w powijakach. Przed wycofaniem żołnierzy z Niemiec, Trump nie poinformował nie tylko Pentagonu, Kongresu i rządu Niemiec, ale też rządu polskiego – tłumaczył w TOK FM ekspert.
Dodał, że "oświadczenie prezydenta jest decyzją", ale Pentagon będzie robił wszystko, żeby ją odłożyć w czasie – tak, aby dało się ją cofnąć, jeżeli wybory prezydenckie w USA wygra Joe Biden.
Były ambasador USA w Polsce Daniel Fried w rozmowie z Politico przypomniał, że w Polsce trwa obecnie kampania prezydencka. W jego opinii wizyta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie mogłaby zostać odebrana jako mieszanie się Stanów Zjednoczonych w wewnętrzne sprawy Polski.
- Zgadzam się z ambasadorem, który zresztą jest jednym z największych przyjaciół Polski w Waszyngtonie. To bezprecedensowe wydarzenie, żeby prezydent USA przyjmował głowę państwa, która stoi przed wyborami kilka dni po wizycie. Przeważnie prezydenci USA nie przyjmowali innych głów państw mniej więcej 6 miesięcy przed wyborami.
"Dziennik Gazeta Prawna" podał nieoficjalnie we wtorek, że Pałac Prezydencki został "upomniany" przez ambasador Stanów Zjednoczonych Georgette Mosbacher za słowa Andrzeja Dudy o LGBT. Mosbacher przed godz. 22 zdementowała na Twitterze te doniesienia. Napisała, że są to "nieprawdziwe informacje" i "nie rozmawiała o tym z prezydentem Andrzejem Dudą".
Dodała jednak, że Stany Zjednoczone "potępiają dyskryminację i nienawiść na tle rasowym, religijnym, pochodzenia lub orientacji seksualnej".
- Jest to w pełni jasne, że homofobia wiąże się z bardzo negatywnym postrzeganiem po drugiej stronie Atlantyku. Tam jest to po prostu standardem, że takich rzeczy się nie mówi – tłumaczył Michał Baranowski. – Wcale bym się nie zdziwił, że z ambasady poszedł sygnał, że taki dyskurs nie pomaga w negocjacjach – dodał.