Błąkała się po szpitalu z chorym dzieckiem. Szpital: Nie było uchybień

- Nie dopatrzyliśmy się uchybień - Dyrekcja Szpitala Jurasza nie przyznaje się do błędów po nocnej wędrówce matki z chorą na sepsę 6-latką.

Wracamy do sprawy 6-letniej Martynki i jej mamy, które w nocy z 23 na 24 lipca błąkały się przez prawie 4 godziny po Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 im. Jurasza wykonując badania. Lekarze nie zorientowali się, że dziecko ma sepsę. Matka złożyła oficjalną skargę do NFZ. Szpital przeprowadził wewnętrzną kontrolę. Po miesiącu wyniki są takie, że szpital działa bez zarzutu.

- Wszystkie działania lekarzy, którzy opiekowali się chorą dziewczynką z naszego punktu widzenia zostały przeprowadzone poprawnie - wyjaśnia Marta Laska, rzecznik Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 w Bydgoszczy im. Jurasza.

Podobne stanowisko ma bydgoski oddział NFZ, tłumaczy jego rzecznik Barbara Nawrocka: - Nie znaleźliśmy podstaw do tego, by nałożyć jakąkolwiek karę na szpital Jurasza. Zasady umowy z NFZ nie zostały złamane, zostały dopełnione wszystkie procedury.

Szpital ma czyste ręce, dostało się personelowi

Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 zdyscyplinował jedynie personel: - W związku z tym, że mama małej pacjentki skarżyła się na personel średni został o upomniany zgodnie z regulaminem i kodeksem pracy - wyjaśnia rzeczniczka szpitala.

Pisemne upomnienia dostały pielęgniarka i rejestratorka, która były tej nocy na dyżurze.

Pani Marzanna matka Martyny jest zawiedziona: - Otrzymałam to pismo, i to pismo jest dla mnie nie do przyjęcia, w jaki sposób usprawiedliwia się swój personel, na pewno nie zostawię tej sprawy. - Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby ten problem naświetlić, bo to jest problem, tylko dyrekcja czy kimkolwiek są te osoby ukrywają to - zapowiada pani Marzanna.

Martyna ma kwarantannę, przez pół roku nie będzie mogła ćwiczyć na lekcjach WF-u, ma powikłania, sepsa podrażniła jej opony mózgowe. Dopiero specjalistyczne badania stwierdzą czy będzie zupełnie sprawna.

TOK FM PREMIUM