UKSW odpowiada Krasnodębskiemu: zwolnił się, bo nie wypełniał obowiązków
Uniwersytet odpowiada tym samym na zarzuty Krasnodębskiego, które prawicowy publicysta postawił uczelni na łamach Frondy.pl . - Dowiedziałem się tylko od dziekana ks. Jarosława Korala, że dyrektor Instytutu Socjologii mnie już w nim "nie widzi". A na początku roku akademickiego rektor stwierdził, że musi ze mną porozmawiać, z powodu mojej "jednostronnej" publicystyki. (...) Do dalszej rozmowy nie doszło. Nie zamierzałem zresztą konsultować się w sprawie moich poglądów politycznych i społecznych z księdzem rektorem - mówił Krasnodębski.
Przy czym wyraźnie zaznaczył: - Oficjalne powody mojego zwolnienia są dydaktyczno-organizacyjne.
To Krasnodębski nie mógł pogodzić swoich zajęć
W oświadczeniu opublikowanym na stronie UKSW czytamy zaś, że to Krasnodębski chciał się rozstać z UKSW, ponieważ nie mógł pogodzić pracy na uczelni z pracą na Uniwersytecie w Bremie i nie miało to nic wspólnego z jego poglądami. W efekcie Krasnodębski opuszczał posiedzenia rady wydziału, na którym pracował, nie stawiał się na posiedzenia swojego instytutu, miał ograniczony kontaktu ze studentami i spóźniał się z wystawianiem im ocen. Niektórzy studenci - jak zauważa uniwersytet - stracili przez to możliwość ubiegania się o stypendia naukowe.
UKSW: to nieetyczne i nierzetelne
UKSW twierdzi, że to nie uniwersytet zwolnił Zdzisława Krasnodębskiego , lecz "ustanie stosunku pracy między prof. Z. Krasnodębskim a UKSW nastąpiło z inicjatywy i na pisemny wniosek prof. Z. Krasnodębskiego na zasadzie porozumienia stron".
"Pragniemy wyrazić swój sprzeciw i oburzenie z powodu sugerowania opinii publicznej innych wyimaginowanych przyczyn zakończenia współpracy z profesorem Z .Krasnodębskim. Nieprawdą jest, że poglądy polityczne i publicystyka profesora Z. Krasnodębskiego były przyczyną rozwiązania stosunku pracy z Panem profesorem. Insynuowanie takich przesłanek jest nieetyczne i nierzetelne oraz godzi w dobre imię władz Uniwersytetu".
PRZECZYTAJ: Całe oświadczenie UKSW ws. Krasnodębskiego >>>
UKSW stwierdza, że nieprawdziwa jest informacja o rozmowie na temat przekonań Krasnodębskiego, i podkreśla, że "zakazywanie wyrażania swoich poglądów jest sprzeczne z ideą Uniwersytetu, jego misją i celem, niemniej uważamy, że politycznych wypowiedzi nie należy używać w kontekście swojej pracy na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, gdyż Uniwersytet jest jednostką apolityczną, niepodporządkowaną żadnej opcji politycznej".
Karnowski broni: świństwo! Krasnodębski jest błyskotliwy, prawy...
Zdzisława Krasnodębskiego wziął w obronę Michał Karnowski, szef portalu Wpolityce.pl. Stwierdził, że - w jego interpretacji - zmuszenie Krasnodębskiego do odejścia to "świństwo". "Co prawda ludzie go obserwujący i znający jego dorobek wiedzą, że to wyjątkowo pracowity, błyskotliwy i mądry człowiek, a przede wszystkim niezwykle prawy. Co prawda Uniwersytet w Bremie jakoś nie narzeka na stosunek pana profesora do studentów. Niektórzy mogliby też zapytać czy UKSW aby na pewno ma nadmiar wykładowców tej miary..." - pisze Karnowski.
Jego zdaniem oświadczenie uniwersytetu to próba "nieładnego zastraszania". "I naprawdę, nie przystoi ten styl i ten ton poważnej uczelni, na dodatek mającej patrona w postaci Prymasa Tysiąclecia" - podsumowuje.
UKSW zapowiada, że jeżeli Krasnodębski w dalszym ciągu będzie posługiwał się insynuacjami, które zdaniem uniwersytetu naruszają dobra osobiste jego pracowników, to uczelnia podejmie "stosowne czynności prawne mające na celu zaprzestanie i usunięcie skutków takich naruszeń".
Kempa, Wróbel i inni. Zobacz, kto wszedł do klubu Solidarna Polska [ZDJĘCIA]>>>