Dziewulski: Policja zachowała się perfekcyjnie. Ratusz - skandalicznie
Jerzy Dziewulski, były antyterrorysta i były główny specjalista w Komendzie Głównej Policji był wczoraj na placu Konstytucji, na którym doszło do starć między policją a uczestnikami Marszu Niepodległości. Specjalista na antenie TOK FM bardzo chwalił akcję policjantów.
11.11.2011 okiem policji - zobacz relację
- Weszli bardo zdecydowanie wtedy, kiedy poleciały pierwsze kamienie. Nie czekali już na efekty tego rzucania kamieniami, aż któryś z policjantów zostanie poważnie ranny, tylko ruszyli do boju. Zresztą zrobili to absolutnie perfekcyjnie - stwierdził. I dodał: - Jestem przekonany, że policjanci nie otrzymają reprymendy od premiera.
"Ruszyli w rejon zagrożenia w odpowiednim momencie"
Były antyterrorysta podkreślał, że wczorajsze działanie policji na placu Konstytucji, zminimalizowało ryzyko eskalacji zamieszek. - Najprostszą metodą jest wprowadzenie policjantów w określone miejsce, stworzenie szyku i kazanie im tam czekać. Jest to jednak niebezpieczne dla policjantów - wskazał, dodając, że w wielu przypadkach lepiej, by policjanci trzymali się na uboczu wydarzeń i "uderzali dopiero w momencie, kiedy zagrożenie jest już bardzo realne". - I policjanci wczoraj tak się właśnie zachowywali. Ruszali w rejon zagrożenia biegiem, starając się szybko zmienić swoje miejsce położenia. (...) Ten sposób był perfekcyjny - podkreślił.
Przytoczył też inny przykład "wzorowego" zachowania policji wczoraj. - Pokazała swoją agresję wcześniej, niż mogło dojść do zdarzenia. Tłum szedł na nich. Policjanci skierowali w jego stronę broń gładkolufową, czekając na komendę otwarcia ognia. Sam fakt, że podnieśli tę broń, spowodował opamiętanie tłumu - wyjaśnił.
Dziewulski przypomniał, jak policjanci zachowali się już na samo zakończenie demonstracji pod pomnikiem Dmowskiego: - W sposób niezwykle dokładny próbowali ciąć ten tłum przez takie spokojne, aktywne schodzenie do niego i odcinanie ludzi z tłumu i rozpraszaniem ich. Nie dochodziło przy tym do fizycznej przemocy.
"Należy zakazać zakrywania twarzy na demonstracjach"
Specjalista podkreślał, że priorytetem policji wczoraj było niedopuszczenie do konfrontacji narodowców z antyfaszystami. - Gdyby do takiej konfrontacji doszło, policja byłaby zdeptana i premier miałby dziś w ręku tylko pióro i podawałby dymisji - stwierdził i dodał, że Ratusz mógł jednak rozważyć wcześniej niedopuszczenie do organizacji któregoś ze zgromadzeń.
Według Dziewulskiego, to na organizatorach spoczywa odpowiedzialność za tych, którzy dołączali do ich przemarszów czy manifestacji. - Ten, kto organizuje taki przemarsz, nie może zrzucać na karb policji, że do takiego przemarszu dołączają grupki bandytów, chuliganów, złodziejów. (...) W jaki sposób policja ma rozpoznawać ludzi, którzy dochodzą do takiej demonstracji? - pytał retorycznie.
Rozpoznawanie ewentualnych chuliganów - jak wskazał były antyterrorysta - ułatwiłby na pewno zakaz zakrywania twarzy podczas tego typu zgromadzeń.
Jedyny błąd popełnił Ratusz - nie policja
Czy policja popełniła wczoraj jakiś błąd? - Był jeden błąd, bardzo poważny, ale nie dotyczył policji - odpowiedział Dziewulski, wyjaśniając, że błędu dopuścił się Ratusz Warszawy. W pewnym momencie telewizja podała, że Marsz Niepodległości został zdelegalizowany, co podchwyciła policja. - Niestety stanowisko dowodzenia, które należało do Ratusza, nie potrafiło w odpowiedni sposób kierować informacjami, które docierały do policji - skonstatował.
Informacja o delegalizacji marszu okazała się nieprawdziwa dopiero po dłuższej chwili zamieszania. - Policjanci zostali narażeni na podejmowanie niewłaściwych decyzji. Kiedy przyjmuje się taką informację, zmienia się taktykę postępowania. Inaczej podchodzi się do demonstracji, która jest legalna, a inaczej do takiej, która jest nielegalna. Do tej drugiej podchodzi się dużo agresywniej - wyjaśnił Dziewulski i dodał: - Brak przepływu tego typu informacji na stanowisku kierowania jest niestety na poziomie skandalu.
Były szef ochrony Aleksandra Kwaśniewskiego wyjaśnił także konieczność działań prowadzonych przez wywiadowców w cywilnym przebraniu. - Państwo oczekują od policji efektów. Zadaniem policji natomiast jest nie tylko pranie pałą, ale także zatrzymywanie tych, którzy popełniają przestępstwa - mówił Dziewulski. - Nigdy z szyku, który stoi, nikt sobie nie wyskakuje, by zatrzymać kogoś, kto jest 100 metrów dalej. Gdyby tak robiono, szyk przestałby być szykiem obronnym. (...) To jest funkcja tych, którzy działają w cywilu - dodał.
11.11.2011. Regularna wojna na pl. Konstytucji. Kibole, zadymiarze, race i policja
Kamienie, płonące race, armatki wodne - walki z policją na pl. Konstytucji [ZDJĘCIA]>>>
DOSTĘP PREMIUM
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- Tu i tam kończą się podwyżki stóp procentowych. A banki przerażone. Czym?
- Nie tylko willa. MEiN przeznaczył 500 tys. złotych na docieplenie kościoła. "Tą sprawą powinny zająć się służby"
- Leonard Pietraszak nie żyje. Wybitny aktor zmarł w wieku 87 lat
- W czym tkwi sukces PiS? "Morawiecki to nie polityk, ale korporacyjny technokrata"
- Rafał Baniak zatrzymany przez CBA. Były wiceminister skarbu "uważa się za osobę niewinną"
- Lawina w Himalajach. Zginęło dwóch polskich narciarzy
- Senatorowie zgłosili WOŚP do pokojowego Nobla. "Za mobilizowanie wszystkich pokoleń w kraju rozdartym przez politykę"
- Pakistan. "Ważne aresztowania" po zamachu terrorystycznym. Policja nie wyklucza, że zamachowiec nie działał sam
- "Opozycja pokazała, że jest opozycją propaństwową". Borowski: Nie możemy brać Polaków za zakładników