Konflikt Radia Eska Rock i KnŻ. Bo piosenka była za długa

- Redaktorzy Radia Eska zażyczyli sobie, by nasza piosenka trwała nie dłużej niż 4 minuty, poza tym krzywili się na to, że głos wokalisty pojawia się dopiero w dwudziestej sekundzie. Przesłaliśmy wersję piosenki bez skrótów, za to w dwa razy szybszym tempie - napisał zespół Kazik na Żywo w liście otwartym do Radia Eska Rock. - To normalna praktyka - odpowiada stacja.

Z listu otwartego opublikowanego wczoraj przez Kazika Staszewskiego i zespołu Kazik na Żywo wynika, że Radio Eska Rock domagało się skrócenia piosenki "Plamy na słońcu", która trwa 6 minut 12 sekund. Radio zażądało, by utwór trwał maksymalnie 4 minuty. Zespół przesłał piosenkę w wersji bez skrótów, ale przyspieszoną dwa razy.

 

KnŻ jak Mozart?

- Drodzy redaktorzy, pomyłka wasza podobna jest do pomyłki bankowców, którym ubzdurało się, że są od pobierania naszych podatków, a nie od ich generowania. Tłumaczymy więc: radio jest od puszczania piosenek, a nie od ich produkcji - napisał zespół.

- Przypomina się scena z filmu Amadeusz, w której cesarz Leopold zarzuca Mozartowi, że w "Weselu Figara" jest za dużo nut. Na co Mozart odpowiada: a które nuty Wasza Cesarska Mość by wyrzucił? I cesarzowi zrobiło się łyso, chociaż opera powstała na jego zamówienie, a wy, powtarzamy, naszej piosenki nie zamówiliście! - czytamy w liście.

- Czy marząc o pracy w radiu śniliście o tym, że będziecie oferować słuchaczowi rzeczy wartościowe lub choćby interesujące, czy też, że będziecie urzędnikami do pomiaru popularności muzyki, akwizytorami reklamodawców? - pytają muzycy na koniec. Zarzucają stacji, że z powodu niedostarczenia skróconej wersji piosenki zrezygnowała z objęcia patronatu medialnego nad płytą.

Radio Eska: Zespół wypuścił długo skrywane frustracje

Radio Eska odparło zarzuty, publikując własny list otwarty. - Grzecznie zapytaliśmy wytwornie SP Records (z która współpraca układa się wręcz koncertowo!) czy istnieje możliwość otrzymania wersji radiowej najnowszej piosenki KnŻ. Taka praktyka jest normalną w cywilizowanym świecie i nikt nigdy z tego powodu nie wpadał w histerię. To, jakby powiedział klasyk, "oczywista oczywistość" - podkreślili przedstawiciele radia i oświadczyli, że nie wycofali się z patronatu nad albumem.

- Szczerze mówiąc, jesteśmy zdziwieni agresywnym atakiem zespołu KnŻ. Wygląda na to jakby ktoś nagle wypuścił długo skrywane frustracje. Cieszymy się jednak, że dzięki naszej stacji muzycy poczuli się lepiej, pozbywając się listownie tych emocji - napisali redaktorzy stacji.

- Żalicie się ni mniej ni więcej, tylko na to, że KnŻ został potraktowany jak Mozart przez cesarza. Ktoś mógłby wprawdzie zauważyć, że Kazik to nie całkiem Mozart, lecz to dla Was nie problem, skoro cesarza Józefa II mianujecie ,,Leopoldem", a tytuł ,,Uprowadzenie z Seraju" zamieniacie na ,,Wesele Figara". Widać Mozarta (a przy okazji Miloša Formana) można traktować z nonszalancją, byleby tylko z należnym nabożeństwem traktować twórczość KnŻ - dodali na koniec.

Wojewódzki: Biedny Kazik starzeje się na ciele i na umyśle

Do konfliktu włączył się też zatrudniony w radiu Kuba Wojewódzki, który dziś w audycji "Poranny WF" wyśmiał Kazika Staszewskiego: - W roku 2008 został dziadkiem i niestety coraz bardziej to słychać. Biedny nasz Kazik starzeje się - nie tylko na ciele, ale i na umyśle. Dziennikarz nazwał też twórczość Kazika "rockiem piwnym połączony z dobrze zakrapianym weselem".

Polski street art na aukcyjnych salonach [ZOBACZ PRACE] >>

Kto ma rację?

TOK FM PREMIUM