Prawa autorskie do klasówki ma szkoła. I nikt inny, nawet rodzice
- Mój syn dostał kilka jedynek z matematyki - mówi pani Gosia, mama licealisty z Zespołu Szkół nr 2 na poznańskich Krzesinach. - Chodzi na korepetycje, uczy się w domu. Poszłam do szkoły, żeby zobaczyć sprawdziany i porozmawiać z nauczycielką. Nie jestem matematykiem, więc chciałam testy skopiować, żeby je przeanalizować z korepetytorem.
Matematyczka nie pozwoliła zrobić ksero. - Najpierw mówiła: ''Nie, bo nie''. Potem zaczęła się zasłaniać prawami autorskim do sprawdzianu. A ja nie chcę go rozprowadzać. Chcę pomóc mojemu dziecku - denerwuje się.
Andrzej Karaś, dyrektor ZS nr 2: - To zasada naszej szkoły. Nauczyciele układają sprawdziany i nie życzą sobie, żeby później krążyły np. po internecie. Zwłaszcza jeśli w przyszłości chcą je ponownie wykorzystać. Jestem historykiem, mam opracowane zestawy testów, nie chciałbym, żeby ktoś inny z nich korzystał - dodaje.
Cały tekst w serwisie internetowym "Gazety Wyborczej" .
Szumilas, Korolec, Budzanowski... Pierwsze posiedzenie nowego rządu Tuska [ZDJĘCIA] >>