"Jechaliśmy na Gdańsk. Czołgi były załadowane" Gen. Skrzypczak o 13 grudnia

- Byliśmy przygotowani do działań bojowych. Czołgi były załadowane. Ruszyliśmy na Gdańsk - tak generał Waldemar Skrzypczak, wówczas podporucznik w 8 dywizji w Słupsku, wspomina dzień ogłoszenia na terenie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej stanu wojennego.

- W ten dzień pamiętam alarmy o piątej rano dla całego pułku. Byliśmy przygotowani do działań bojowych, bo czołgi były załadowane i miały jechać na wschód z amunicją bojową. Mieliśmy całą amunicję bojową, jak w czasie czołgom się należy w wypadku działań bojowych. Czekaliśmy na kolejne zadania, a wtedy chwyciły pierwsze mrozy. Właściwie nikt nie wiedział, co się będzie działo - wspomina gen. Skrzypczak.

"Mieliśmy świadomość, ale nikt tego do siebie nie dopuszczał"

Według niego trzydzieści lat temu młodzi oficerowie zastanawiali się przede wszystkim nad interwencją w Polsce innych wojsk Układu Warszawskiego. Bali się jej bardziej niż Solidarności. Jak wspomina gen. Skrzypczak, nie dopuszczali do siebie myśli o tym, że będą musieli otworzyć ogień do rodaków.

- Pewnie mieliśmy świadomość, że takie rozkaz może paść, ale nikt tak naprawdę nie dopuszczał do siebie myśli, nie wierzyliśmy, że ktoś go wyda. I uważam do dziś, że do jakiegokolwiek użycia broni mogłoby dość wówczas, gdyby doszło do aktów przemocy wobec żołnierzy - mówił generał.

W ciągu pierwszego tygodnia trwania stanu wojennego w więzieniach i ośrodkach internowania znalazło się ok. 5000 osób. W sumie internowanych było ok. 10 000. Instytut Pamięci Narodowej oszacował liczbę ofiar śmiertelnych stanu wojennego, podczas strajków i manifestacji na 56 osób.

Stan wojenny zawieszono dopiero 31 grudnia 1982 roku. Zniesiono w lipcu 1983 roku.

Koksowniki, generał w telewizji i ZOMO. Zdjęcia ze stanu wojennego >>

TOK FM PREMIUM