Gotowych dróg na Euro 2012 nie będzie... ale będą przejezdne. Budowa uda się "po polsku"
Na pierwszy rzut oka projekt wygląda skomplikowanie, ale jego cel jest prosty: ma wprowadzać do prawa zapisy, które zapewnią "przejezdność" niektórych dróg na Euro 2012. Istota tego rozwiązania - podana w "Wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów" - zdradza wszystko. Chodzi mianowicie o: "Ustalenie zasad mających na celu zapewnienie "przejezdności" na drogach krajowych w okresie Euro 2012. Projekt określa wymagania dla decyzji o pozwoleniu na użytkowanie oraz warunki wydania takich decyzji dla dróg, których proces inwestycyjny jest zaawansowany ale nie będzie zakończony przed Euro 2012".
Czyli chodzi o to, żeby dopuścić do użytku drogi, które na Euro 2012 gotowe nie będą.
Ministerstwo: przede wszystkim bezpieczeństwo
- Ta ustawa jest po to, żeby rozwiązać problem, w którym będziemy mieli dużo odcinków dróg, po których będzie można prowadzić ruch, a będą jeszcze prowadzone przy nich roboty nie wpływające na możliwość prowadzenia tego ruchu - tłumaczył w Komentarzach TOK FM rzecznik Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej Mikołaj Karpiński. I zapewniał: - Główną przesłanką będzie bezpieczeństwo.
- Dopiero jeżeli odcinek drogi gwarantuje bezpieczeńśtwo tych, którzy się poruszają po tej drodze, jak i innych użytkowników, wtedy możemy mówić, że taki odcinek drogi będzie mógł być czasowo dopuszczony do ruchu - zapewniał.
Co to w praktyce będzie oznaczało dla kierowców? - Będą jechali po drodze, a obok niej będą prowadzone dodatkowe prace. Być może będą stawiane ekrany akustyczne, być może będą sadzone rośliny. Ale możliwość bezpiecznego poruszania się po tej drodze będzie zagwarantowana - odpowiadał rzecznik MTBiGM.
Droga jak wyrób czekoladopodobny
Zdaniem Janusza Steinhoffa, byłego ministra gospodarki, takie postępowanie przypomina wyrób czekoladopodobny - niby droga jest gotowa, ale jeszcze nie do końca. - Chcemy, aby część dróg, które nie zostaną ukończone z różnych powodów była możliwa do wykorzystania na Euro 2012. Dlatego prawdopodobnie regulacja ustawowa, która uchyla niektóre przepisy jest konieczna. Polegam tutaj na opiniach z ministerstwa transportu - mówił.
I podkreślił: - Myślę, że to jest kwestia czasowego uchylenia niektórych przepisów, które nie mają wpływu na bezpieczeństwo, ale np. mają wpływ na ochronę środowiska. To jest racjonalne, natomiast nie może dotyczyć kwestii bezpieczeństwa i musi być to ustawa terminowa - z wyraźnym zaznaczeniem, na jaki czas uchyla inne przepisy.
"Zjeść tę żabę"?
O zapowiedzianych przez rząd pracach nad projektem ustawy dyskutowali też goście Magazynu EKG. - Teraz na pewno moja żona się uśmiecha, ponieważ w momencie, w którym były ogłaszane kolejne korekty harmonogramów udostępniania autostrad, to byłem domowym optymistą, który stwierdził, że na pewno tym razem się uda - mówił Krzysztof Barenbruch. - Uda się, ale w sposób "po polsku" - zauważył.
- "Przejezdność" oznacza, że będziemy mogli się poruszać, ale po nie do końca przygotowanych autostradach. Pytanie w tle jest takie: jeżeli możliwość korzystania dróg przez zmianę przepisów jest, to należy z niej skorzystać? Zjeść tę żabę, która będzie może odrobinę mniejsza, niż w momencie, gdy już będziemy jechali autostradą, a 60 km przed Warszawą zatrzyma nas duży znak "STOP"? Ja wybieram tą kulawą wersję pośrednią - podsumował.
-
To nie broni jądrowej Putina należy się bać. Gen. Komornicki wskazuje "największe zagrożenie" dla Polski
-
Zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych. "Niemieckie koncerny na wygranej pozycji"
-
Szokujące rekolekcje w Toruniu. Kobieta poniżana przed ołtarzem. Będzie wniosek do prokuratury
-
Kaczyński "nie prowadzi zdrowego trybu życia". "Słabo się czuje". A "frakcje zaczynają wyłazić spod dywanu"
-
Ogromny żółw jaszczurowaty złapany pod Warszawą. To gatunek niebezpieczny dla ludzi
- Sałatka jarzynowa nigdy nie była tak droga. Przed nami Wielkanoc "najdroższa w historii"
- "Skandal i zdrada". Na MKOL spadają gromy po decyzji ws. rosyjskich i białoruskich sportowców
- Dwa domy, ale jedno dzieciństwo. Rozstanie rodziców nie musi być traumą
- Lichocka pozwała Budkę. Chodzi o jej słynny gest. Sąd podjął decyzję
- "Kobiety w IT. "W zeszłym roku 70 proc. awansowało" - przyszłość wygląda obiecująco