Strażacy odmówili przyjęcia urządzeń otwierających bramki na A4
W weekend karetki wiozące rannych z wypadku do opolskiego WCM nie czekały w kolejce do poboru opłat. Ratownicy medyczni wyrwali dwa szlabany. - Nikt nie reagował, gdy staliśmy około 3 minut karetką pod szlabanem - tłumaczyli ratownicy.
Jak podaje rozgłośnia, komendant wojewódzki straży pożarnej rozważa złożenie doniesienia do prokuratury. "Zdaniem strażaków operator, czyli firma Kapsch, zbyt późno zabrał się za uzgodnienie tak zwanego planu ratunkowego. W przypadku autostrady A1 taki plan powstał pół roku przed uruchomieniem opłat. W przypadku autostrady A4 spotkanie informacyjne dla służb odbyło się na 3 dni przed startem systemu".
"My tylko pobieramy opłaty"
Plan ratunkowy dla służb ratunkowych to ważny dokument, bo określa on sposoby wjazdu i zjazdu z autostrady, ale także konkretne zachowania w poszczególnych sytuacjach.
Zdaniem strażaków zabrakło także rzetelnych szkoleń i uzgodnienia scenariuszy na wypadek sytuacji awaryjnych dla załóg karetek pogotowia i strażaków. Gdyby takie szkolenia przeprowadzono, załoga karetki z Opola wiedziałaby, że wystarczy nacisnąć przycisk, i natychmiast mogłaby jechać dalej. Strażacy narzekają także na zły projekt tych wjazdów. Bo w sytuacji, gdy się korkuje, nie ma możliwości, by służby ratunkowe ominęły zator bokiem.
Operator, czyli Kapsch, tłumaczy, że firma pobiera jedynie opłaty. Za projekt, budowę i organizację ruchu odpowiada zarządca trasy, czyli GDDKiA.
Wojna w Wietnamie w obiektywie zdobywcy Pulitzera [ZDJĘCIA AP] >>