Polak zawiesił krzyż w Parlamencie Europejskim
Młodzi ludzie wyjechali na zaproszenie europosła PiS Ryszarda Czarneckiego. Podczas zwiedzania gmachu parlamentu od grupy odłączył się szef otwockiego Klubu "Gazety Polskiej" Witold Szpiczyński, który bez przepustki i uprawnień wszedł do sali plenarnej i nad krzesłem szefa PE Martina Schulza zawiesił krzyż. - Panie sprzątały, nikt nie zareagował na nic, powiesiłem i wyszedłem - mówi portalowi Gazeta.pl Szpiczyński.
Dodaje, że przeszedł przez ochronę bez żadnych problemów, a krzyż miał schowany pod marynarką. Przyznaje, że trochę się stresował. Po kilku chwilach poprosił jednak kolegę, żeby zrobił mu przy fotelu i krzyżu kilka zdjęć. Udało się, bo znowu nikt ich nie zatrzymał.
Mimo że figurka Jezusa Chrystusa, która jest na krzyżu, wykonana jest z metalu, członek klubu przemycił ją przez bramki. Nie zdradza w jaki sposób. Twierdzi, że miał fuksa.
Wszystko odbywało się na oczach pozostałych klubowiczów, którzy byli w tym czasie na tarasie i nagrywali całą sytuację. Film jest dostępny od kilku dni w serwisie YouTube. Dlaczego Szpiczyński to zrobił? - Europa jest chrześcijańska, jest to część historii, której się nie wyprze - tłumaczy swoje zachowanie.
Śledztwo to za duże słowo, ale jest postępowanie
W nieoficjalnej rozmowie z Gazeta.pl jeden z pracowników PE przyznał, że wiadomo mu o całym zdarzeniu. - Toczy się w tej sprawie może nie śledztwo, bo to za dużo powiedziane, ale postępowanie - mówił. Dodał, że ewentualne konsekwencje mogą zostać wyciągnięte wobec osoby, która wycieczkę zaprosiła, czyli w tym przypadku Ryszarda Czarneckiego. Na pytanie, czy krzyż jeszcze wisi, odpowiedział, że wczoraj rano już go nie było.
Upublicznione zdjęcia rosyjskich kiboli z Wrocławia [ZDJĘCIA] >>