Portret Tuska-piłkarza: "Stoi cały mecz na spalonym i wydziera się na innych"
"Idzie do przodu i instaluje się pod bramką przeciwnika. Zostanie tam już do końca spotkania" - tak taktykę Tuska-piłkarza opisuje dzisiejszy "Newsweek" . Jego koledzy z drużyny są dużo bardziej łaskawi dla swojego szefa, zapewniając w rozmowie z tygodnikiem, że ustawienie premiera na połowie rywala to "przemyślana taktyka", bo Tusk "strzela dużo bramek".
"Klasyczny egzekutor, strzela decydującą bramkę"
Jakub Rutnicki, który w drużynie premiera zajmuje pozycję bramkarza, nie szczędził szefowi słów pochwały. - To taki Filip Inzaghi, klasyczny egzekutor. Za bardzo go nie widać... lecz przychodzi 89. i minuta strzela decydującą bramkę - zapewnia.
W tym samym tonie o swoim szefie mówił Cezary Kucharski, były reprezentant Polski: - Premier to typowa dziewiątka, czyli wysunięty napastnik. Czeka na nasze podania, ale umie też strzelić gola po solowej akcji. Czasami nawet minie trzech-czterech rywali, jak Diego Maradona.
Dwie bramki premiera muszą być. Inaczej...
Inaczej grę premiera w meczu polityków Platformy z urzędnikami wspominał reporter "Newsweeka": "zmarnował dwie sytuacje sam na sam", "psuje kolejne akcje", "piłka plącze mu się między nogami i odskakuje" oraz "gdyby był zawodowcem, sędziowie co chwila musieliby odgwizdywać spalonego. Po prostu stał i czekał".
I rzeczywiście. Ci, którzy z premierem grali, ale nie czują się zobligowani go komplementować, wspominają, że każdy mecz musi zakończyć się dwoma strzelonymi przez Tuska bramkami, bo inaczej będą wrzaski. - Cezary Kucharski i Roman Kosecki robią wszystko, żeby pan premier mógł pokazać światu, jak wielkim jest piłkarzem... Wystawiają mu patelnie - tłumaczył Marek Matuszewski z PiS.
Upublicznione zdjęcia rosyjskich kiboli z Wrocławia [ZDJĘCIA] >>