"Za piłką biega dwudziestu dwóch facetów, a zawsze wygrywają biskupi"
Zając w swoim artykule zaznacza, że to biskupi jako pierwsi zaproponowali odpis podatkowy na rzecz Kościoła w wysokości 1 proc. Stwierdza, że propozycja długo pozostawała bez odpowiedzi, aż do momentu, kiedy nagle Michał Boni po zebraniu Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu zaproponował odpis w wysokości 0,3 proc. - Ten blitzkrieg zepchnął biskupów do defensywy - pisze Zając.
Gra o wizerunek, a nie o pieniądze?
Zaznacza, że karty się odwróciły, kiedy Kościół zaproponował własne rozwiązanie, czyli odpis w wysokości 0,5 lub 0,6 proc. oraz zwrócenie nadwyżki do budżetu państwa w przypadku wyższych wpływów od obywateli niż dotychczasowa subwencja w ramach Funduszu Kościelnego. - Złapał Kozak Tatarzyna - pisze Zając, dodając, że wtedy okazało się, że pieniądze w sporze pełnią rolę drugorzędną, a właściwą stawką jest wizerunek.
Według Zająca fiasko negocjacji uderzy przede wszystkim w gabinet Tuska. - Rozczaruje część elektoratu PO, a na pewno nie spowoduje masowego odsunięcia się wiernych od Kościoła - tłumaczy. Zastanawia się także, komu miałoby zależeć wśród biskupów na dojściu do porozumienia. - Ilu członkom Episkopatu, zwłaszcza tym bliższym prawicy, miałoby zależeć na tym, żeby Platforma odtrąbiła sukces? - pyta.
Czytaj cały artykuł Marka Zająca w najnowszym "Tygodniku Powszechnym"