"Menadżer zaczął nas gonić z butelką" - relacja uczestniczki incydentu w krakowskiej restauracji

"Zaczęło się przekrzykiwanie i w końcu stwierdziliśmy, że wychodzimy. Kiedy się zbieraliśmy, menadżer rzucił w nas gazetą. Szybko zaczęliśmy odchodzić, ale on zaczął nas gonić z butelką w ręku. W tym czasie i kelner, i ten drugi mężczyzna w białej koszuli krzyczeli: "Wypier...cie do Izraela" - relacjonuje Daniela Malec, która razem z grupą znajomych żydowskiego pochodzenia odwiedziła w weekend jedną z krakowskich restauracji.

Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę. Jak powiedziała w rozmowie z portalem Gazeta.pl jedna z uczestniczek zajścia Daniela Malec, po godzinie 1 w nocy razem z grupą znajomych poszli do restauracji Moment. - Byliśmy grupą kilkunastu osób, w większości Żydów obywatelstwa polskiego, izraelskiego i niemieckiego. Najpierw, przy stoliku na zewnątrz, usiedliśmy we trójkę, zamówiliśmy trzy piwa. Potem zaczęła dochodzić do nas reszta - opowiada.

Jak dodaje, w pewnym momencie usłyszeli od obsługi, że zaraz zamykają lokal i już nie można zamawiać już piwa. Stwierdzili jednak, że wystarczą im te trzy, które dostali. I zaczęli łączyć stoliki. - W momencie kiedy łączyliśmy stoliki, usłyszeliśmy, jak chłopak w białej koszuli, który rozdawał kelnerom polecenia, zaczął komentować to, co się dzieje. I nagle rzucił tekst: "Pier...ni Żydzi. Nie chcą odejść od stolika" - relacjonuje Malec i przyznaje, że zignorowali ten komentarz.

Menadżer najpierw przeprosił

Chwilę później grupa znowu usłyszała od kelnera, że lokal jest zamykany. - Wtedy moja mama, która jest z Warszawy, powiedziała, że w stolicy z lokali nikogo nie wyrzucają i czekają do ostatniego klienta. Wtedy jeden z kelnerów powiedział "Ja pier...lę, to nie jest Warszawa". I rzucił pod nosem "A idźcie do Singera, bo on jest koszerny" - opowiada uczestniczka zajścia.

Te komentarze zdenerwowały jednego ze znajomych Danieli Malec. - To był już kolejny raz, kiedy ktoś nieprzyjemnie się do nas zwracał. Mój kolega powiedział komuś z obsługi, że chce rozmawiać z menadżerem. Wyszedł mężczyzna w białej koszuli i najpierw przeprosił za tego kelnera - opowiada Daniela Malec.

"Wypier...cie do Izraela"

Po chwili doszło jednak do kłótni. - Jedna z kobiet powiedziała do tego kelnera, który mówił o Singerze, że jest wieśniakiem. Ten z kolei odpowiedział: "Ty jeb...a suko" czy coś takiego. Zaczęło się przekrzykiwanie i w końcu stwierdziliśmy, że wychodzimy. Kiedy się zbieraliśmy, menadżer, który był bardzo wzburzony, stwierdził, że jesteśmy bandą pijaków - chociaż nikt z nas nie był pijany - i rzucił w nas gazetą. Szybko zaczęliśmy odchodzić, ale on zaczął nas gonić z butelką w ręku. Wyglądało to naprawdę nieciekawie i mój narzeczony złapał go za ręce i zatrzymał. W tym czasie i kelner, i ten drugi mężczyzna w białej koszuli krzyczeli: "Wypier...cie do Izraela" itd. - relacjonuje Malec.

Jak dodaje, jej przyjaciel zgłosił sprawę na policję, jednak usłyszał od funkcjonariuszy, że na chwilę obecną nie mają wolnych patroli, które mogliby wysłać na miejsce. Policjanci powiedzieli, że przyjadą za mniej więcej dwie godziny. W związku z tym grupa stwierdziła, że nie ma sensu tak długo czekać. Dyżurny miał ich zapewnić, że sprawą zajmie się dzielnicowy.

Było zgłoszenie, ale nie do tej restauracji

Jak się dowiedzieliśmy, małopolska policja miała tej nocy zgłoszenie od mężczyzny narodowości żydowskiej, który został wraz ze znajomymi wyproszony z lokalu, ale nie była to restauracja Moment.

- Ustalono, że będzie [zgłaszający - red.] oczekiwał na przyjazd patrolu przed lokalem i wówczas wszystko opowie. Policjanci przyjechali na miejsce, jednak nikogo tam nie zastali. Weszli do lokalu wskazanego w rozmowie telefonicznej i rozmawiali z obsługą, która absolutnie nie potwierdziła przebiegu zdarzenia. Nie ujawniono również innych świadków, którzy mogliby potwierdzić "konflikt" z osobami narodowości żydowskiej. Możliwe, że zgłaszający pomylił nazwę lokalu - wyjaśnił nam insp. Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji.

Jak dodał, do tej pory policja nie przyjęła żadnego zawiadomienia o przestępstwie w związku z tą sytuacją.

Restauracja Moment: To jedynie nieprzyjemna wymiana zdań

A co na wszystko sama restauracja Moment? W specjalnym oświadczeniu klub zapewnia, że sytuacja, do której doszło, to "nie wynik nieporozumień na tle religijnym, narodowościowym, rasowym czy kulturowym, a jedynie nieprzyjemna wymiana zdań" pomiędzy gośćmi, klientami i obsługą.

Restauracja dodaje, że wobec pracowników, którzy brali udział w wymianie zdań, "zostały wyciągnięte stosowne konsekwencje".

Na Facebooku powstała grupa "Bojkot antysemickiej kawiarni 'Moment' w Krakowie" , która według założycieli jest protestem "przeciw skandalicznemu traktowaniu klientów żydowskiego pochodzenia" w tym lokalu.

Stracili bliskich i cały dobytek. Żałoba narodowa po powodzi w Rosji [ZDJĘCIA] >>

TOK FM PREMIUM