Eksmisja zastraszanej lokatorki w centrum Warszawy: policja wyłamała łomami drzwi, są ranni [WIDEO]
- To była trudna eksmisja, ponieważ samo wejście do lokalu było bardzo utrudnione. Później już sama dłużniczka nie stawiała oporu i współpracowała z komornikiem - mówi komornik sądowy Michał Leszczyński.
Pani Iwona ma rentę inwalidzką, w lokalu przy ul. Hożej na placu Trzech Krzyży mieszka razem z synem. Eksmisja rozpoczęła się bladym świtem. Około godz. 7 na miejscu pojawił się komornik. Doszło do przepychanek miedzy 16 obrońcami lokatorki, którzy zabarykadowali się w mieszkaniu a policją. Niegroźnie ucierpiało trzech aktywistów Komitetu Obrony Lokatorów, jeden policjant został lekko ranny w rękę.
- Działamy na podstawie wyroku sądu - powiedział jeden z policjantów w rozmowie z reporterem TOK FM.
Spółka naliczyła fikcyjne długi
W 2004 roku kamienicę przejęła spółka Dore, która - jak twierdzą lokatorzy - zastraszała ich. Mieli być regularnie nękani przez pracowników. Próbowano także podpalić klatkę schodową na dole.
Pani Iwona twierdzi, że spółka sztucznie naliczała też zadłużenie, a potem wniosła do sądu o eksmisję. Sąd stwierdził, że długi są fikcyjne i umorzył jakiekolwiek roszczenia finansowe spółki Dore wobec pani Iwony.
- Prawie całość placu Trzech Krzyży została już zreprywatyzowana, a większość lokatorów została wyrzucona na bruk przez władze miasta. Widać, jaki charakter miasta władze chcą wprowadzić na ten plac, i my jako mieszkańcy miasta się na to nie zgadzamy. Ludzie mają prawo do mieszkania tutaj - powiedziała nam osoba z grupy, która broni pani Iwony.
Pani Iwona na początku grudnia ma sprawę w sądzie cywilnym o przywrócenie najmu w zajmowanym przez siebie mieszkaniu. Komornik zdecydował się nie czekać na wyrok tej sprawy sądowej, tylko przeprowadzić interwencję teraz.
Gdzie zamieszka lokatorka? Nie wiadomo
Komornik Leszczyński nie zna przyczyn wydania przez sąd nakazu eksmisji, ale działał na podstawie prawomocnego nakazu.
Nie wie, gdzie teraz kobieta zamieszka. - Powiedziała, że rzeczy umieści w magazynie. Domyślam się, że osoby, które uczestniczyły i pomagały jej w pakowaniu pewnie jej pomogą. Chociaż do protokołu oficjalnie złożyła oświadczenie, że będzie mieszkać na ulicy - dodaje.
Marek Jasiński z Komitetu Obrony Lokatorów zapewnia, że jej pomogą. Eksmitowana nie zgodziła się na przyjęcie lokali proponowanych przez miasto - jest niepełnosprawna, a proponowane budynki nie mają windy.
- Kobieta jest załamana i nie chce z nikim rozmawiać. Gdzie będzie mieszkać? Na bruku. Być może na czas oczekiwania, walki z bezdusznymi urzędnikami będzie miała jakieś schronienie - mówi Jasiński.
-
PiS boi się "Zielonej granicy"? "To nie Holland zrobiła z polskich funkcjonariuszy bandytów"
-
Radlin jak śląskie Pompeje? Mieszkańcy żądają wyjaśnień. "Nie wiemy, co na nas spadło"
-
Generał Skrzypczak poruszony doniesieniami o inwigilacji. "Nie wiem, czym sobie zasłużyłem"
-
Księża zorganizowali imprezę z męską prostytutką. Interweniowało pogotowie i policja
-
"Nie umią w te klocki". Sienkiewicz o błędach PiS w relacjach z Ukrainą
- O czym jest "Zielona granica"? "Polska jest tam na drugim planie"
- Polska i Ukraina "nakręcają spiralę fatalnych relacji". "Strzelanie po kolanach, które broczą krwią"
- "Opozycja może te wybory wygrać, tylko naobiecywała cuda na kiju"
- Zmarł po kąpieli w Bałtyku. "Miał rany na skórze"
- Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu