"Najgorszy jest strach przed wolnością"

Edmund Podlipny to dobry przykład, że wyrok i pobyt w więzieniu nie przekracza szans na normalne życie. Choć jak sam przyznał w TOK FM, nie było łatwo, bo bał się wolności. Ale udało mu się - spotkał na swoje drodze ludzi, którzy zobaczyli w nim kogoś więcej niż skazanego.

Edmund "Mundek" Podlipny pracuje dziś jako lakiernik. I odwiedza zakłady karne w różnych miejscach Polski. Żeby opowiadać skazanym, że udane życie na wolności jest możliwe.

- Przekonuje ich, że warto się zmienić, walczyć o swoje życie. Opowiadam, że pracowałem za 1 500 zł, bo pracę traktuję jako stałą wartość w życiu. I powtarzam, że najważniejsza jest chęć zmiany, powrotu do normalnego życia - opowiadał w "Komentarzach Radia TOK FM".

Akcja "Świadectwo" to jeden z programów realizowanych przez fundację "Sławek", która zajmuje się pomocą dla więźniów.

Podlipny nie kryje, że to dzięki fundacji jego historia po opuszczeniu więzienia ułożyła się dobrze.

- Przede wszystkim wyzbyłem się strachu przed wolnością. W więzieniu przychodzi taki moment, że tęskni się za wolnością. Ale przychodzi strach przed tym, co nas czeka. Jest strach, że człowiek nadal będzie poza nawiasem społecznym. Jak nie trafi na ludzi, którzy okażą mu trochę życzliwości - mówił w "Komentarzach Radia TOK FM".

A po co pomagać więźniom?

Fundacją "Sławek" kieruje Marek Łagodziński. Jak mówi, w Polsce zajmowanie się pomocą postpenitencjarną nie jest łatwa. I nie tylko dlatego, że na taką działalność zawsze brakuje pieniędzy.

Niełatwo znaleźć tych, którzy chcą swój czas poświęcić więźniom. - Mamy ponad 30 osób, wolontariuszek i wolontariuszy. Wspaniałych młodych ludzi, którym się chce jeździć do więzień, rozmawiać ze skazanymi, organizować dla nich zajęcia - chwalił się Łagodziński w TOK FM.

I podkreślał, że na hasło "pomoc dla więźniów" najczęściej Polacy odpowiadają: A po co więźniom pomagać. - Bo i tak mają za dobrze w więzieniach - relacjonował prezes fundacji.

Według Łagodzińskiego takie nastroje podbiła informacja o tym, że niedługo na wolność zaczną wychodzić skazani na kary śmierci, którym wyroki złagodzono na mocy amnestii z 1989 roku.

- Ostatnio rozmawiałem z pewnym znanym aktorem, który ma swój teatr. Muszę przyznać, że nigdy się nie spotkałem z taką agresją, brutalnością, wulgarnością w stosunku do więźniów - mówił szef fundacji "Sławek".

Zdaniem Łagodzińskiego powodem takiego zachowania była informacja o końcu odbywania kary przez ok. 100 groźnych przestępców. Wśród nich są m.in. Mariusz Trynkiewicz skazany za zamordowanie czterech chłopców na czterokrotną karę śmierci oraz Leszek Pękalski, znany jako "wampir z Bytowa", którego prokurator oskarżył o 17 zabójstw.

"Przestańmy w nich widzieć bestie"

Według karnistki prof. Moniki Płatek, nawet w przypadku skazanych za najcięższe przestępstwa nie można zapominać, że skazani to ludzie. - Nie podoba mi się język, jakim operujemy: bestie, wampir... Ważne, żebyśmy przestali ich traktować jako bestie i okrutników. Bo tak traktowani nie mają oporów, żeby zachowywać się jak najgorzej - stwierdziła w "Poranku Radia TOK FM".

Prawniczka z Uniwersytetu Warszawskiego nie ma wątpliwości, że skazani nie będą wracać do przestępczości, jeżeli "będą mieli coś normalnego do roboty na wolności i osoby, które będą dla nich ważne".

- To może dać dobre efekty - przekonywała prof. Płatek.

TOK FM PREMIUM