Ks. Błaszczyk o Walentynowicz: Błąd musieli popełnić Rosjanie w czasie procedury celnej
- Ciała zostały ze sobą wzajemnie zamienione - przyznała dziś Naczelna Prokuratura Wojskowa po tym, jak w zeszłym tygodniu dokonano ekshumacji Anny Walentynowicz i jeszcze jednej ofiary katastrofy smoleńskiej.
"My przekazaliśmy panią Walentynowicz rozpoznaną"
Ks. Henryk Błaszczyk, który wraz z rodziną działaczki dokonywał identyfikacji jej ciała w Rosji, w TVN24 przyznał, że za błąd odpowiedzialność muszą ponosić Rosjanie. - My wiemy, że przekazaliśmy panią Anię Walentynowicz rozpoznaną. Ten moment, do których zmierzały wysiłki polskich specjalistów od patologii sądowej, został osiągnięty - mówił ks. Błaszczyk.
- Dramat rozpoczął się w momencie, kiedy rodzina i polscy specjaliści przekazali ciało Rosjanom, a ci przystąpili do przygotowywania go do procedury celnej - opowiadał duchowny. Jak opisał, do żadnego błędu nie powinno było dojść, bo choć ciała ofiar zostały potem owinięte w otulinę foliową, do każdego przyklejono plaster z imieniem i nazwiskiem ofiary.
"Za dużo było w nas tego przeświadczenia o życzliwości Rosjan"
Ks. Błaszczyk wyznał, że "ma ogromny żal do Rosjan, że w sposób tak wysoce niekompetentny podeszli do tej procedury". - Polski zespół wykonał dramatyczną pracę i tym boleśniejsze jest, że ten wysiłek został tak zlekceważony przez Rosjan - mówił. - Nie wiem przez co, bałagan, niską kulturę traktowania ciała człowieka po śmierci... - dodał.
Duchowny przyznał, że w całym procesie sprowadzania ciał ofiar katastrofy z Rosji, po polskiej stronie "za mało było determinacji, a za dużo przeświadczenia o życzliwości Rosjan". - Gdyby trumny były otwarte po ich powrocie do Polski, to dziś nie byłoby tego dramatu i tych ekshumacji - skwitował.