Lekarz, pionier in vitro w Polsce: to nas zbliża do Europy
Premier dotrzymał słowa. Obiecał w czwartek szybkie rozwiązania dotyczące zapłodnienia in vitro. Dziś ujawnił szczegóły specjalnego programu Ministerstwa Zdrowia w tej sprawie.
Najważniejsze jest to, że 15 tys. par, w ciągu trzech lat, będzie mogło skorzystać z refundowanych zabiegów zapłodnienia pozaustrojowego.
- Myślę, że to bardzo dobra liczba. Szacuje się, że w Europie na 1 mln mieszkańców jest potrzeba wykonania leczenia metodą pozaustrojowego zapłodnienia u 700-800 par. Czyli na 38 mln mieszkańców Polski to ok. 30 tys. Ja szacuję, że to ok. 15 tys. par - komentował w "Popołudniu Radia TOK FM" prof. Sławomir Wołczyński z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Ekspert, pionier technik medycznie wspomaganego rozrodu w Polsce, jest przekonany, że jeśli więcej par będzie zainteresowanych in vitro, będzie można dokonać stosownych zmian w programie MZ.
Dobry krok we właściwą stronę
Prof. Wołczyński nie szczędzi pochwał pod adresem autorów programu. - To krok we właściwym kierunku, który zbliża nas do Europy. Generalnie - super. Super.
Jedynym punktem programu, który budzi jego wątpliwości, jest wymóg udokumentowanego rocznego leczenia bezpłodności, które trzeba podjąć przed rozpoczęciem ubiegania się o refundowane in vitro.
- Są pewne wskazania medyczne, które na dzień dzisiejszy nie dają się leczyć. Bez względu na to, czy leczone są rok, czy dwa lata. To np. wrodzony brak nasieniowodów. Moim zdaniem więc w takich przypadkach okres oczekiwania na przystąpienie do programu trzeba skrócić - uważa prof. Sławomir Wołczyński.
Premier Tusk zapewnił, że jeżeli posłom nie uda się przygotować ustawy dotyczącej zapłodnienia in vitro, program zaplanowany na trzy lata będzie można przedłużać.