Twitter do Gmyza: "Cezary - odbierz". Gmyz: "Z niczego się nie wycofuję"
Cezary Gmyz jest autorem artykułu na czołówce dzisiejszej "Rzeczpospolitej" o śladach materiałów wybuchowych (trotylu i nitrogliceryny) na wraku prezydenckiego tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem. Ślady miały być wykryte przez polskich prokuratorów na fotelach i niektórych ciałach ofiar.
Doniesienia wywołały burzę w kraju. PiS zwołał nadzwyczajne posiedzenie rodzin smoleńskich i zespołu Antoniego Macierewicza. Jarosław Kaczyński zażądał podania się rządu do dymisji. Prokuratura wojskowa zdecydowanie zdementowała informacje dziennika.
Gmyz zapewniał w rozmowie z Gazetą.pl, że informację sprawdzał "bardzo rzetelnie w czterech niezależnych źródłach".
"Rz" dementuje. "Cezary - odbierz"
Po godzinie 15.30 "Rzeczpospolita" zdementowała artykuł Gmyza. "Pomyliliśmy się, pisząc dziś o trotylu i nitroglicerynie. To mogły być te składniki, ale nie musiały" - napisała redakcja. Po jakimś czasie usunęła z oświadczenia słowa "pomyliliśmy się".
W tym momencie Gmyz nabrał już wody w usta i przestał odbierać telefony. "Cezary - odbierz proszę" - napisał do niego na Twitterze dziennikarz TVN Krzysztof Skórzyński.
"Gdzie jest Cezary Gmyz? Jakieś oświadczenie, wyjaśnienia? Rano błyszczał w mediach, teraz nie ma nic do powiedzenia?" - pytał na Twitterze dziennikarz TOK FM Tomasz Sekielski.
Gmyz: Z niczego się nie wycofuję
Gmyz około 19 skomentował sytuację: "Z niczego się nie wycofuję. Moi informatorzy to ludzie o najwyższej wiarygodności. Źródła od siebie niezależne. I zawsze będę ich chronił" - napisał na Twitterze.
W rozmowie z Niezależną.pl podtrzymał swoje stanowisko: - Po rozmowie ze mną redakcja "Rzeczpospolitej" usunęła ze swego oświadczenia słowa "pomyliliśmy się" i uważam to za satysfakcjonujące. Myślę, że zebrany przeze mnie materiał pokazuje, że wysoce prawdopodobne jest, iż wykryte substancje to trotyl i nitrogliceryna. Wbrew temu, co twierdzi prokuratura, użyte przez nią urządzenie nie służy bowiem do wykrywania pestycydów czy kosmetyków, lecz materiałów wybuchowych - mówił.
Sieć śmieje się z "Rzeczpospolitej"
Internet szybko zalała fala żartów i memów na temat Gmyza i "Rzeczpospolitej". "Jaka jest ulubiona woda mineralna naczelnego Rzepy? Cztery źródła" - śmieje się na Twitterze Sekielski. Jarosław Kuźniar z TVN24 pisze: "KONIEC ZAGADKI: claim radiowej reklamy 'Rzeczpospolitej' brzmi: 'Rzeczpospolita - pobudza myślenie'. Brawa za konsekwencję!" - pisze.
"Strzał w stopę", "Niech redakcja się zdecyduje na jedną wersję, bo można się pogubić", "Na pokładzie wraku tupolewa wykryto ślady siarki. Czy był tam sam Diabeł?" - pisali inni internauci.
Swoje trzy grosze dorzucił dziennikarz Polsatu Klaudiusz Slezak: "Posądzicie mnie o szaleństwo, ale moim zdaniem Cezary Gmyz został w tej sprawie wykorzystany. Przez kogo? Przez tego, który na tym zyskał..." - napisał Slezak.
Gmyza bronił na Facebooku Dominik Zdort. "Ja nie przepraszam. Gmyz też nie. Aż się boję ujawnić, kto napisał te przeprosiny...", "prokuratura powiedziała to, co napisał Gmyz" - napisał. Screen z tej wypowiedzi został zamieszczony na Twitterze.
W rozmowie z nami Zdort nie chciał komentować tego wpisu. - Tej rozmowy nigdy nie było. Wyprę się jej - po czym rozłączył się.