W "Rz" zostaje Talaga. A jeszcze we wtorek mówił o zamachu

Wieczorna czystka w redakcji "Rzeczpospolitej" nie objęła Andrzeja Talagi. Choć pełniący obowiązki redaktora naczelnego po publikacji Gmyza mówił o możliwym "wybuchu" i "zamachu" na pokładzie tupolewa.

Rada Nadzorcza "Rz" zwolniła autora artykułu "Trotyl na wraku tupolewa" i niemal całe szefostwo odpowiadające za kraj. Został Andrzej Talaga. Co ciekawe po wtorkowym tekście o trotylu to on - w komentarzu wideo redakcji - mówił o "pytaniach" o "wybuch" i "zamach"

- Na szczątkach samolotu rządowego tupolewa prokuratorzy odkryli ślady materiałów wybuchowych. Nie przesądza to jeszcze, że był zamach, ale sytuacja jest w najwyższym stopniu poważna - przestrzegał Talaga.

'Być może za eksplozją stał zamach'

- Całe śledztwo prowadzone przez polską, jak i rosyjską prokuraturę stoi pod znakiem zapytania. Wiele pytań można zadać: (...) dlaczego polska prokuratura nie doprowadziła do badań pirotechnicznych już wcześniej tuż po katastrofie? (były takie badania - red.). Dlaczego dopiero po trzech latach udało się ustalić, że być może przyczyną katastrofy była eksplozja (eksperci to wykluczyli - red.), że być może za eksplozją stał zamach (to też badali i wykluczyli eksperci - red.)? To wszystko są cały czas pytania - nie fakty. Ale teraz teoria o zamachu staje się dużo bardziej prawdopodobna, niż była wcześniej - mówił tydzień temu wiceszef "Rz".

Talaga opowiadał się za "przyspieszeniem" śledztwa i powołaniem komisji międzynarodowej ws. Smoleńska. - Wykrycie śladów materiałów wybuchowych może sugerować, że na terytorium obcego państwa zginął polski prezydent w czasie wybuchu. - Władze państwowe muszą zająć stanowisko i naciskać na Rosjan - oznajmił Talaga.

Tydzień później: Ten tekst nie powinien się ukazać

Wieczorem, tłumacząc zwolnienia w "Rz", Grzegorz Hajdarowicz w oświadczeniu napisał, że tekst "Trotyl na wraku tupolewa" nie powinien nigdy ukazać się na łamach "Rzeczpospolitej" . "Z przeprowadzonego przeze mnie i radę nadzorczą postępowania wynika, że nie był on w ogóle udokumentowany. Uzyskane przez dziennikarzy informacje o cząstkach wysokoenergetycznych powinny być przekazane rzetelnie bez nadinterpretacji i uprzedzania wyników badań oraz analiz. Ogromnym nadużyciem był sam tytuł artykułu" -napisał Hajdarowicz. Właściciel "Rz" przeprosił czytelników za to, że "nieprzemyślane działania kilku osób znów wywołały wojnę polsko-polską. Zapewniał, że "Rzeczpospolita" będzie wiarygodnym pismem.

TOK FM PREMIUM