Specjalny dodatek do "Rz". Cała prawda o "trotylu"?

- Opinia publiczna powinna poznać wszystkie okoliczności tej sprawy - deklaruje Grzegorz Hajdarowicz w tekście "Cała prawda o Trotylu". To szczegółowe oświadczenie właściciela Presspubliki otwiera specjalny czterostronicowy dodatek do dzisiejszej "Rzeczpospolitej". W nim jeszcze "Tak było...", czyli rekonstrukcja prac na tekstem Gmyza i duży materiał określający uprawnienia wydawcy i redaktora naczelnego.

"Z uwagą i pokorą obserwuję rozwój sytuacji zapoczątkowany feralną publikacją w "Rzeczpospolitej" autorstwa Cezarego Gmyza. Uważam, że opinia publiczna powinna poznać wszystkie okoliczności tej sprawy" - tą deklarację Grzegorz Hajdarowicz, otwiera specjalny czterostronicowy dodatek do "Rz" zatytułowany "Rzecz o mediach".

W tej sposób właściciel Presspubliki chce zapewne podsumować medialne spekulacje o tym, co i kiedy działo się z tekstem "Trotyl na wraku Tupolewa". Dodatek to też bezpośrednia odpowiedź Tomaszowi Wróblewskiemu, byłemu redaktorowi naczelnemu "Rz". Tydzień temu Wróblewski opublikował na YouTube dwudziestominutowe wystąpienie pod znaczącym tytułem "Mniejsza o Trotyl".

"To się dla Rzepy źle skończy"

Na Twitterze od razu pojawiły się komentarze do dodatku "Rz". Jego treść krytycznie ocenił m.in. Michał Majewski, dziennikarz dziennika w latach 1994-2005.

Dodatek skrytykowała też znana prawicowa blogerka:

"Współodpowiedzialność prawna i finansowa wydawcy"

W dodatku Hajdarowicza nie ma co szukać przełomowych informacji dot. publikacji tekstu Gmyza. O tym Grzegorz Hajdarowicz mówił już obszernych wywiadach m.in. dla TVP i tygodnika "Wprost" . Za to w "Rzeczy o mediach" Hajdarowicz deklaruje, że z "z każdego potknięcia stara się wyciągnąć wnioski".

Dlatego sięga po dziennikarskie credo Dariusza Fikusa, do którego, jak pisze, dodał nowe kwestie. Kluczowy, w kontekście tekstu Gmyza, wydaje się punkt siódmy, wg którego " w przypadku pojawiających się wątpliwości co do rzetelności przygotowanego materiału wydawca ma prawo zażądać ujawnienia źródeł redaktorowi naczelnemu, gwarantując ich poufność wobec świata zewnętrznego". Wszystko dlatego, że to wydawca ponosi "współodpowiedzialność prawną i finansową za błędy dziennikarzy".

Tak było...?

W dodatku specjalnym czytelnicy "Rz" znajdą też szczegółową rekonstrukcję pracy nad tekstem "Trotyl na wraku Tupolewa". I tu nowych informacji brak. Ciekawe, że w tym drobiazgowym wypisie nie ma ani słowa o szeroko komentowanym nocnym spotkaniu Hajdarowicza z rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem. Podkreśla w nim za to niekonsekwencje zachowania i nierzetelność pracy odwołanego naczelnego.

Podobnie jak Wróblewski w swoim internetowym oświadczeniu, Hajdarowicz w dodatku odwołuje się też do największych skandali medialnych, wywołanych przez niesprawdzone informacje, lub oszustwo dziennikarzy. Właściciel Presspubliki szczegółowo opisuje m.in. problemy BBC po pomówieniach konserwatywnego polityka Alistaira McAlpine'a.

TOK FM PREMIUM