"Wbrew regułom". Szef "Uważam Rze" ostro o swoim pracodawcy
Poszło o weekendowy dodatek do "Rzeczpospolitej" "Cała prawda o trotylu" , w którym m.in. Hajdarowicz tłumaczy wpadkę swojej gazety. - Cały dodatek, jak też niektóre wcześniejsze wystąpienia wydawcy, napawają mnie najwyższym zdumieniem. W dziejach polskiej prasy to wydarzenie absolutnie niekonwencjonalne - komentuje postępowanie swojego wydawcy (i pracodawcy) Lisicki.
Wydawca nie pisze komentarzy
- Po pierwsze, nie jest dla mnie jasna rola Grzegorza Hajdarowicza. Owszem, zdarzało się w historii "Rzeczpospolitej", że jedna osoba łączyła funkcję prezesa wydawnictwa z posadą redaktora naczelnego - tak było w przypadku Dariusza Fikusa i Grzegorza Gaudena - nigdy natomiast wydawca sam nie pisywał komentarzy publicystycznych i nie redagował gazety - zżyma się Lisicki.
Gdzie są osiągnięcia Hajdarowicza?
- Jeśli ktoś chce odgrywać rolę autorytetu, który ma nauczać innych fachu, to chciałbym wiedzieć, jakie są jego dokonania dziennikarskie. Gdzie są ważne teksty publicystyczne, znaczące wywiady, dobrze i z sukcesem redagowane pisma, znaczące artykuły dziennikarskie? Nic mi nie wiadomo o żadnych osiągnięciach wydawcy na tym polu - mówi w Wpolityce.pl Lisicki.
A gdzie zdanie Gmyza?
- Skoro mówimy o zasadach, to dlaczego autorzy tekstów o trotylu w "Rzeczpospolitej" nie zwrócili się z prośbą o komentarz do Tomasza Wróblewskiego i Cezarego Gmyza? A jeśli się zwrócili, to gdzie są tego ślady? Tam, gdzie występuje istotna różnica zdań, dziennikarz winien przytoczyć obie strony sporu, tymczasem cały dodatek został napisany tylko z perspektywy wydawcy. To wbrew wszelkim regułom sztuki dziennikarskiej - twierdzi Lisicki.
Lisicki nie może zrozumieć
Naczelny "Uważam Rze" skarży się, że "nie rozumie" strategii marketingowej swojego właściciela. - Pomysł, żeby być tym, który najgłośniej mówi o błędach swojej firmy - czy to jest gazeta, czy cokolwiek innego - wydaje mi się osobliwy. Dziwne, że właściciel nie zadaje sobie prostego pytania o własną wiarygodność. Skoro, jak pisze, w redakcji nie istniał normalny nadzór nad tekstami, to dlaczego przez rok o tym nie wiedział? Ataki na Tomasza Wróblewskiego uderzają przecież w Grzegorza Hajdarowicza i przyczyniają się do chaosu. Jeśli "Rzeczpospolita" zrobiła błąd, publikując w takiej formie tekst o trotylu, to przecież nie jest w interesie jej właściciela nieustanne samobiczowanie i wyznawanie win - doradza Lisicki. I ocenia: Grzegorz Hajdarowicz (...) stał się z dnia na dzień uczestnikiem walki politycznej i wciągnął "Rzeczpospolitą" i całe wydawnictwo w niekończącą się awanturę medialną. Kompletnie nie mogę tego zrozumieć.
-
"Roszczeniowe zetki" rozwścieczyły pracodawców. "Rozwydrzone dzieci, które nie dorosły do pracy"
-
Ludzie uciekają, a oni strzelają z armat. Ekspert o "chorej logice" Rosji
-
"Bujaj się Andrzej, robimy swoje". "Przetłumaczył" komentarz Kaczyńskiego na "paradę absurdu" Dudy
-
Francja. Atak nożownika. Sześć osób rannych, w tym czworo dzieci. "To tchórzostwo"
-
Nowy Jork utonął w gęstym dymie. Obrazki niczym z apokaliptycznego filmu
- Iga Świątek wygrała z Beatriz Haddad Maią. Polka w finale French Open
- Ujarzmić kobiece lęki. Czego i z jakiego powodu się boimy?
- "Kanibalizować" partie opozycyjne, czy nie? Symetryści bez ogródek o marszu 4 czerwca
- Abp Marek Jędraszewski w Boże Ciało nie zapomniał o polityce. Było o aborcji i "niektórych partiach"
- ETPC podjął decyzję w sprawie skargi ośmiu kobiet. Oskarżały Polskę o brak dostępu do aborcji