Jerzy Kozdroń (PO) do prawniczki: "Teraz ta panienka piękna na końcu siedzącą nam się przedstawi"
- Ta pani to Barbara Grabowska, Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Bardzo dziękuję za udzielenie mi głosu - spokojnie odpowiedziała posłowi Platformy prawniczka. Potem dyskusja toczyła się normalnie, jednak niesmak po gafie polityka pozostał.
- Mam wrażenie, że zaraz po tym, jak się przedstawiłam, podkreślając słowo "Pani", zarówno pan poseł Kozdroń, jak i pozostali obecni poczuli ten niesmak nietrafionej wypowiedzi posła - mówi prawniczka portalowi Gazeta.pl. - Mam wrażenie, że cieszyli się, że nie są w skórze posła, który faktycznie palnął gafę - dodaje.
Idąc do Sejmu, nie spodziewam się wybuchu inteligencji
Barbara Grabowska poczuła, że jest traktowana protekcjonalnie, jednak w pierwszej chwili słowa Jerzego Kozdronia nie zrobiły na niej dużego wrażenia. - Faktycznie, poczułam wtedy, że mam do czynienia z człowiekiem, który nie traktuje mnie do końca poważnie. Zdaję sobie sprawę, że to się pojawia w momencie, gdy jest się kobietą, ma się 25 lat i nie wygląda się jak osoba pojawiająca się często w Sejmie. Rozumiem, gdzie mogło leżeć źródło tego wszystkiego - podkreśla.
- To było protekcjonalne, niemiłe. Jestem jednak przyzwyczajona. W pierwszym momencie to raczej po mnie spłynęło, bo wiedziałam, że mam do czynienia z posłem, a chodząc na komisje sejmowe nie spodziewam się jakiegoś wybuchu inteligencji, merytorycznej debaty. Choć poza tym kwiatkiem debata odbywała się zupełnie dobrze - twierdzi Grabowska.
Przepraszam panią z całego serca
- Oczywiście, że to jest gafa. W tym impecie związanym z dyskusją powiedziałem coś, czego po głębszym zastanowieniu mógłbym nie powiedzieć - przekonuje Jerzy Kozdroń. - Przepraszam panią z całego serca, że sobie na to pozwoliłem. Po prostu pani wyglądała bardzo młodo, to też jest przywilej. A okazało się, że to jest już pani.