Kamiński: Zdjęcia Tomasza Kaczmarka nad walizką pieniędzy mnie też zbulwersowały
Kamiński od poniedziałku próbuje dezawuować nasze doniesienia na temat nieprawidłowości w CBA za jego czasów. Polityk twierdzi, że wie, kto był naszym rozmówcą i podważa jego wiarygodność. Mówi, że został on dyscyplinarnie zwolniony z Biura, ma sprawę w prokuraturze i jest leczony psychiatrycznie. Powtarza również, że nasz informator sprzedał nam zdjęcia, bo ma kłopoty finansowe. To nieprawda, przekazał nam zdjęcia nieodpłatnie.
Pomijając te powyższe zastrzeżenia, wiceprezes PiS niemal w żaden sposób nie odnosi się merytorycznie do zarzutów z naszej rozmowy z byłym funkcjonariuszem CBA dotyczących podrabiania legitymacji dziennikarskich czy nieprawidłowego wydawania środków przez Biuro pod jego kierownictwem.
"Fotografie zrobiono w prywatnych okolicznościach"
Twierdzi za to, że jako autorzy publikacji demaskującej kontrowersyjne praktyki Biura, złamaliśmy "podstawowe standardy etyczne", publikując zdjęcia zrobione podczas prywatnych imprez. - Niemal wszystkie zdjęcia pochodzą z dwóch spotkań towarzyskich. Jedno, w którym ja uczestniczyłem, miało miejsce pół roku po odwołaniu mnie ze służby. To zdjęcie zostało zrobione w prywatnym mieszkaniu, na przyjęciu, kolacji, na którą zostałem zaproszony przez byłego podwładnego, który przechodził na emeryturę - tłumaczył.
Drugą grupę eksponowanych zdjęć, jak twierdzi Kamiński, zrobiono z kolei podczas "imienin Tomasza Kaczmarka". - Było to prywatne spotkanie - dodał polityk [pokazaliśmy m.in. zdjęcia wykonane w mieszkaniu operacyjnym podczas imprezy, na której bawili się agenci pod przykryciem - red.].
W tym momencie przerwała mu prowadząca: - Przepraszam, panie pośle, ale czy na prywatne spotkania zabiera się ze sobą walizkę pełną pieniędzy?
Dopiero słysząc to pytanie, Kamiński odniósł się do fotografii, na których agenci CBA - z agentem Tomkiem na czele - pozują zadowoleni z walizką pieniędzy. Sprostował jednak, że nie zostały one zrobione na imprezie, tylko przed kontrolowanym przekazaniem łapówki. - To były dwa zdjęcia. I rzeczywiście one mogą bulwersować. I mnie też bulwersują - przyznał polityk.
"To zdjęcie zostało zrobione bez wiedzy Kaczmarka"
Mimo tego, że polityka zdjęcia "zbulwersowały", to według niego Kaczmarek pozostaje ofiarą, bo... rzekomo nie pozował do zdjęcia, na którym uśmiecha się do obiektywu. - Takie zdjęcie nie powinno było być zrobione. Pytałem oczywiście Tomasza Kaczmarka, o co chodzi z tym zdjęciem, dlaczego zostało zrobione, i on powiedział, że zostało zrobione bez jego wiedzy. Co więcej, zorientował się, że ktoś z funkcjonariuszy zrobił mu to zdjęcie i zaprotestował. Przełożony kazał zniszczyć to zdjęcie. Niestety, osoba ta zdjęcia nie zniszczyła i, jak widać po latach, sprzedała je "Gazecie" - ubolewał wiceprezes PiS.
Kamiński twierdzi też, że wie, kim jest nasz informator, i od wczoraj usilnie próbuje go dezawuować. - Jest to osoba, która została dyscyplinarnie zwolniona z Centralnego Biura Antykorupcyjnego, ma sprawę w prokuraturze i leczy się psychiatrycznie - oświadczył Kamiński, odmawiając jednocześnie podania nazwiska tej osoby.
"Zegarek za kilkadziesiąt tysięcy? Uzasadniony wydatek"
Pytany przez Olejnik, Kamiński bronił też ubierania agenta Tomka i jego kolegów od stóp do głów - agenci nie musieli kupować dla siebie nawet bielizny. Tak nasz informator opisywał operacyjny strój agenta Tomka: "Koszula za 1200 złotych, garnitur za około 3-4 tysiące w zależności od marki, buty od 2 tysięcy wzwyż, teczka około tysiąca, pasek też 500, 600 złotych, zegarek... To były zegarki od 15 tysięcy wzwyż, znanych marek, przede wszystkim Omega, Longines, Maurice Lacroix. I oczywiście złota biżuteria... Nie uznawał podróbek i zamienników".
Według byłego szefa CBA wszystkie te wydatki były w pełni uzasadnione: - Wydawano pieniądze na agentów, którzy w ramach działań operacyjnych udawali biznesmenów, by wejść w środowiska, które korumpują urzędników.
Dokumenty Biuro podrabiało hurtowo. "Wszystkie służby tak robią"
Tymczasem na zarzuty o podrabianie legitymacji dziennikarskich wiceprezes PiS przyznał, że Biuro dokumenty podrabiało hurtowo, a agenci CBA mogli podszywać się nie tylko pod dziennikarzy, ale i kontrolerów, lekarzy, pracowników ministerstw, a nawet kominiarzy. Nie udawali tylko... posłów: - Służby, aby kamuflować działania operacyjne swoich funkcjonariuszy, mają tego typu prawne możliwości. Wszystkie służby tak robią.
Polityk zaprzeczył jednak, by legitymacje dziennikarskie kiedykolwiek zostały użyte. - Mogę zapewnić panią redaktor i wszystkich słuchaczy, że te legitymacje nigdy nie zostały użyte w praktyce. Nie wiem, dlaczego zostały wytworzone takie a nie inne legitymacje. Na pewno nie zostały użyte, bo taki fakt wymagałby mojej zgody - podkreślił.
-
Był nacjonalistą, aż poznał lewaczkę. "Szedłem z nią do łóżka, a potem się z tego spowiadałem"
-
Marsz 4 czerwca. Przedsiębiorczyni z Łomży o hejcie po spotkaniu z Tuskiem. "Mojej córce grożono gwałtem"
-
"Duda zakałapućkał się kompletnie". Poseł PiS go broni: "A słyszała pani o jakimś prezydencie, który czyta każdą ustawę?"
-
Marsz 4 czerwca to polityczny game changer? "Podobało mi się, że Tusk próbuje zakopać część rowów między Polakami"
-
"Miała być garstka spacerowiczów, a jest rzesza obywateli". Prof. Pacześniak: Ludzie zaczynają wierzyć w wygraną
- Wyniki Lotto 4.06.2023, niedziela [Multi Multi, Kaskada, Mini Lotto, Ekstra Pensja, Ekstra Premia]
- Ślubowanie Tuska: Ci, którzy czynili zło, będą rozliczeni. Nie będzie żadnej taryfy ulgowej
- Marszu 4 czerwca w TVP nie zobaczysz. Co okazało się ważniejsze niż manifestacja opozycji?
- Marsz 4 czerwca. Budka : Próbują nas zakłócić, zakłócają nasz sygnał GSM
- "Marsz nienawiści, wulgaryzmów, pogardy". Tak Ziobro ocenił już manifestację opozycji