Osuwisko w Ostrowcu. Wyrwa ma 12 metrów głębokości
Na szczęście nie ma informacji o poszkodowanych. - Nasze działania polegały na przeszukaniu tego osuwiska kamerą termowizyjną, aby sprawdzić, czy nie ma osób poszkodowanych. Na ten moment nie mamy takich informacji - powiedziała dyżurna ostrowieckiej straży pożarnej Beata Strzębska.
Według straży pożarnej przebiegające w poprzek ulicy osuwisko ma ponad 10 metrów głębokości. - Ziemia z błotem spłynęła po skarpie i zalała dwa rzędy garaży - relacjonowała Strzębska.
Odwołano lekcje
W okolicy znajduje się blok, jego mieszkańcy w nocy zostali postawieni w stan gotowości. - 80 osób miało być ewakuowanych. Spakowali się, część przeniosła się do rodziny. Jednak dom stoi na skarpie, którą wzmacniają drzewa, i odwołaliśmy ewakuację - mówi portalowi Gazeta.pl Wiesław Cisek, komendant PSP w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Na miejscu pracowały straż pożarna, policja, pogotowie gazowe i wodociągowe. - Na razie nie wiadomo, dlaczego powstała wyrwa. Może pękła rura wodociągowa. Kilka bloków w tej okolicy ma wyłączoną wodę, gaz i ogrzewanie - dodaje Cisek.
Wodę dostarczono beczkowozami. W dwóch szkołach położonych w pobliżu osuwiska - Publicznego Gimnazjum nr 2 oraz II Liceum Ogólnokształcącego im. Joachima Chreptowicza - odwołano lekcje. Na razie nie są znane przyczyny katastrofy.
Woda będzie za kilka godzin, ciepło - być może w nocy
Przywrócono już dostawy wody do budynków przy ul. Polnej i Rosłońskiego w Ostrowcu Świętokrzyskim. Trwają prace przy naprawieniu infrastruktury ciepłowniczej przerwanej w wyniku osunięcia się skarpy w centrum miasta. - Woda już popłynęła do mieszkańców wszystkich budynków, które po osunięciu skarpy były od niej odcięte - poinformował zastępca kierownika miejskiego zespołu zarządzania kryzysowego Tomasz Góra.
W Ostrowcu zapadła się ziemia. Winny przedwojenny tunel?
Według mieszkańców pod ulicą znajdował się przedwojenny tunel i magazyn, który nie został nigdy zabudowany. - Teraz widać do niego wejście - mówi jeden z mieszkańców pobliskiej ulicy.
Starosta Kałamaga, pytany przez reporterkę TVP Info o pretensje mieszkańców okolicznych bloków, którzy "mówili, że były wcześniej symptomy tego, że może dojść do podobnej awarii", odparł: - Nieprawda, to są jakieś takie wymyślone fantazje. - Nie mieliśmy żadnych symptomów, żadnych zgłoszeń. Jeżdżę tą jezdnią codziennie - zapewnił. Równocześnie zaznaczył, że "naprawienie szkód potrwa długo, bo szkody idą w miliony zł". - Pierwszy raz się z takim zjawiskiem spotkałem. Geolodzy określą, na ile możemy ingerować w wyrobisko - zakończył.