Znani nie chcą fotoradarów? Dziewulski: To prymitywne uproszczenie "Wprost"
- Jeśli to nie ironia, to "Wprost" zrobił chyba najgłupszą okładkę ever - pisze na Twitterze Galopujący Major. - Zdanie na samej górze "to, co najważniejsze" w zestawieniu z taką okładką zakrawa na ponury żart - dodaje inny internauta na profilu tygodnika na Facebooku. Na okładce jest znak z napisem "STOP. Nie chcemy fotoradarów" i trzema wykrzyknikami, a wokół niego zdjęcia dziennikarzy, celebrytów oraz znanej filozofki.
- Nie chcemy fotoradarów!!! Narasta protest przeciw pomysłom rządu - czytamy więc na okładce. Zaglądamy do środka. Tam materiałowi z wypowiedziami celebrytów o fotoradarach towarzyszy tytuł "Fotoradarom mówimy nie". Czy rozmówcy tygodnika rzeczywiście protestują przeciw fotoradarom i ściganiu piratów drogowych? Postanowiliśmy ich o to zapytać.
"Fotoradarom mówimy nie"?
- To jest prymitywne uproszczenie! Nie jestem przeciwko fotoradarom. Jestem tylko przeciwny temu, by miały one służyć do zarabiania pieniędzy, a nie zwiększania bezpieczeństwa - mówi polityk, były antyterrorysta Jerzy Dziewulski.
Pozostali nasi rozmówcy okładki nie komentują, bo jeszcze jej nie widzieli. Podkreślają jednak, że nie są przeciwnikami fotoradarów jako takich. - Idea fotoradarów mnie nie martwi, są potrzebne, sam jeżdżę wolniej, gdy je gdzieś widzę - dodaje pisarz Kamil Sipowicz. - Jestem za tym, by fotoradary istniały, ale jako element większej całości. Sprawdźmy stan dróg, zobaczmy, jakie znaki, gdzie stoją. Niech to będzie plan bezpieczeństwa, a nie wyciągania pieniędzy z kieszeni kierowców - mówi nam dziennikarz TVN24 Grzegorz Miecugow.
Fotoradarom "nie" nie mówi również prof. Magdalena Środa, etyczka i filozofka. Jej zdaniem takie urządzenia są potrzebne, bo mimo wszystko dzięki nim ludzie jeżdżą wolniej. Podobnego zdania jest Agata Młynarska, prezenterka. - Absolutnie nie jestem przeciw fotoradarom, bo one wszędzie na świecie dobrze funkcjonują - mówi.
Kobosko: "Wprost" nie nawołuje do ataku na fotoradary
- Nie nawołujemy do ataku na fotoradary. We wstępniaku do wydania "Wprost" podkreślam, że na polskich drogach dzieje się fatalnie, nie tylko z przekraczaniem prędkości, ale walczyć z tym trzeba wieloma narzędziami. Tymczasem rząd forsuje i promuje tylko fotoradary - mówi portalowi Gazeta.pl Michał Kobosko, redaktor naczelny "Wprost".
- Okładka tygodnika jest miejscem, gdzie siłą rzeczy używa się skrótu myślowego. Nasi rozmówcy są przeciwni takiej formie i strategii wprowadzania fotoradarów, jaka ma miejsce. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy przeciwko fotoradarom w ogóle. To, co nam się nie podoba, i w takim duchu wypowiadały się osoby, które cytujemy we "Wprost", to sposób, w jaki ofensywa fotoradarowa jest skonstruowana. To, jak fotoradary są rozmieszczone w Polsce. I fakt, że wpływy z mandatów są wpisane jako bardzo konkretna pozycja w budżecie państwa - dodaje.
Kobosko przyznaje, że w tygodniku używają jednoznacznych stwierdzeń. - Do czego w tytułach mamy prawo, ale nie wzywamy do buntu społecznego. Takie pomysły już się pojawiały, wzywał do tego m.in. Tomasz Lis. Ja bym się pod takim apelem nie podpisał - konkluduje.
Balkan: Są krzyże? Są. Są znicze? Są
O fotoradarach rozmawialiśmy też z ekspertem. - Te urządzenia to nie pułapki zastawiane na kierowców, którzy jeżdżą tak jak trzeba. To pułapki na tych, którzy najczęściej znacznie przekraczają prędkość - mówiłJacek Balkan, dziennikarz motoryzacyjny radia TOK FM . - Trzeba jeździć zgodnie z przepisami. Fotoradary są oznaczone i ustawione najczęściej tam, gdzie w przeszłości dochodziło do wypadków. Wystarczy się rozejrzeć dookoła: są krzyże? Są. Są znicze? Tak, jeszcze czasem palą się znicze - podkreślał. Tego samego zdania jest insp. Wojciech Pasieczny , były funkcjonariusz warszawskiej drogówki. - Nawet jeżeli prędkość nie jest przyczyną wypadku, to ma wpływ na jego skutek - mówi.
Akcja przeciw radarom
Dzisiejsza okładka "Wprost" to nie pierwszy "protest" przeciwko fotoradarom. Do akcji przeciwko tym urządzeniom nawoływał już redaktor naczelny tygodnika "Newsweek Polska" Tomasz Lis. - Rząd tak bardzo chce dbać o nasze bezpieczeństwo, że zyski z walki o nasze bezpieczeństwo zapisał już w budżecie. Bo oczywiście o bezpieczeństwo idzie. Czy nasza władza ma nas naprawdę aż za takich kretynów? - pisał Lis . Była to odpowiedź publicysty na Narodowy Program Poprawy Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego , który zakłada m.in. zwiększenie liczby fotoradarów w Polsce.
Dziewulski: Jak mam się czuć jako kierowca i obywatel?
Nasi rozmówcy zgodnie podkreślają, że sieć fotoradarów powinna w Polsce istnieć. - Kwestia jedynie, by były wykorzystywane w odpowiedni sposób i ustawione w rozsądnych miejscach - mówi Kamil Sipowicz. Jego zdaniem bardziej sprawiedliwym rozwiązaniem byłoby używanie tzw. śpiących policjantów, czyli garbów na jezdni. - Śpiący policjant nie bierze łapówek i dotyczy wszystkich, również polityków.
- Jak mam się czuć jako kierowca i obywatel, gdy widzę fotoradar kilka metrów przed końcem obszaru zabudowanego? Niech on stoi przy wjeździe! Radar na wyjeździe z miejscowości ma tylko jedno przeznaczenie: naciąć nas na pieniądze - dodaje Dziewulski.
"Gdyby władzy zależało na bezpieczeństwie..."
Zdaniem Dziewulskiego prawdziwym złem jest jeżdżenie po alkoholu czy wjeżdżanie na skrzyżowanie na czerwonym świetle. - Gdyby władzy zależało na bezpieczeństwie, to zabroniłaby TIR-om jazdy w weekendy. - Niech fotoradary będą na drogach, ale w miejscach odpowiednich, tam gdzie są potrzebne. Denerwuje mnie, że w naszym kraju o kierowców się nie dba - dodaje.
- Mój sprzeciw budzi taka filozofia nieprzemyślanych ruchów - mówi dziennikarz Grzegorz Miecugow. - Rząd Donalda Tuska ma coś takiego w sobie, że działa chaotycznie. To tak jak z rocznymi urlopami rodzicielskimi. Najpierw powinno się zbudować żłobki i przedszkola, potem dawać ludziom dłuższe urlopy - dodaje.
Środa: Fotoradary tam, gdzie są potrzebne
- Niech fotoradary będą poustawiane w miejscach, w których to ma uzasadnienie. Nie tylko po to, żeby zarobić - mówi prof. Magdalena Środa. - W Polsce problemem są przepisy i ograniczenia prędkości, które nie mają uzasadnienia. W Warszawie, w ciągu dnia jeszcze się udaje, ale wieczorami nikt nie jeździ 50 km na godzinę. Wszyscy łamią przepisy, a to zabija szacunek dla prawa - dodaje.
- Radary stoją nie tam, gdzie powinny - tłumaczy prezenterka Agata Młynarska. - Na trzypasmowej drodze w Warszawie, gdzie w sposób naturalny aż się prosi, żeby jechać 80 km na godzinę, jest ograniczenie do 50 i stawia się fotoradary. Być może to ma jakiś cel, ja jako kierowca, który bezkolizyjnie jeździ samochodem od 30 lat, takiego celu nie widzę - dodaje.
-
Ksiądz na Facebooku będzie musiał się ujawnić. Episkopat chce zrobić porządek z duchownymi w sieci
-
"Jan Paweł II odklepał jak Najman". Oni już nie będą go bronić. "Nie nasz freak fight"
-
Thermomix - kuchenna fanaberia dla bogatych czy przydatny gadżet? "Myślałam, że to ściema"
-
Czy Jan Paweł II jest odpowiedzialny za ukrywanie molestowania seksualnego wśród kleru? [Sondaż dla TOK FM i OKO.press]
-
Zniszczono pomnik Jana Pawła II przed katedrą w Łodzi. "Twarz zamalowano na żółto"
- Nawet 200 tys. Rosjan miało zginąć lub zostać rannych w Ukrainie. Wywiad o roli alkoholu w tej klęsce
- Dzieci i nastolatki są agresywne, bo "na to pozwoliliśmy". Terapeutka: Dorośli nie pilnowali granic
- Zniszczoł ustanowił rekord życiowy w Planicy. Puchar Świata dla Norwega
- Jan Paweł II nadal jest dla Polaków ważnym autorytetem moralnym? Młodzi najbardziej podzieleni [SONDAŻ]
- "Wojna Putina pochłonęła już 262 naszych sportowców". Kijów krytykuje decyzję MKOl