- Powiem szczerze, jak czytam w "Dzienniku Gazecie Prawnej" tekst, który tytułowany jest tak: "Wielki sukces powstania styczniowego", to myślę: oho! Wygraliśmy! Ale nie. Na czym ten sukces polega? (Żakowski czyta lead tekstu w "Dzienniku" - red.) "Co prawda nie udało nam się w 1863 roku wywalczyć wolności, ale nasi zesłańcy pomogli ucywilizować Syberię"...
- No, nie wiem. Trochę to - jak rozumiem - jest napisane półżartem. Ale to okrutny żart - zważywszy na tragiczne losy tysięcy ludzi, którzy zapłacili za to niemądre powstanie. Ludzi działających z pobudek szlachetnych... Nie chcę o tym więcej mówić - wzdychał publicysta "Polityki".
"Nie potrafię zrozumieć tego entuzjazmu"
150 lat powstania świętują politycy. Uchwałę w tej sprawie podjął już Sejm i Senat. Swój program obchodów przygotował prezydent. Swoje własne obchody rocznicy (m.in. z "procesją" ulicami Warszawy) przygotował PiS.
- Nie potrafię zrozumieć tego entuzjazmu, z którym klasa polityczna włącza się w te obchody czegoś najgroźniejszego w polskiej tradycji politycznej. To jest traumatyczne doświadczenie. Nie wiem, czy jesteśmy gotowi do obchodów, kiedy nie jesteśmy gotowi do poważnej rozmowy. Te wielkie słupy milowe polskiej historii wymagają przemyślenia - mówił w TOK FM Żakowski.
Tragedia Powstania Styczniowego
Powstanie Styczniowe - po pierwszych małych sukcesach - zakończyło się całkowitą klęską powstańców. W walkach zginęło kilkadziesiąt tysięcy osób. Około tysiąca zostało straconych. Kilkadziesiąt tysięcy zesłano na Syberię. W ramach represji Rosjanie znieśli autonomię (i nazwę, budżet) Królestwa Polskiego, skonfiskowali tysiące majątków. Nasiliła się rusyfikacja. Było to jedno z najtragiczniejszych polskich powstań.
