Dietetycy o szpitalnej kuchni: Jest fatalnie, ale to niestety standard

Białe pieczywo, brak warzyw i owoców, tłuste kiełbasy, parówki - tak najczęściej wyglądają dania, jakie Polakom serwują szpitalne kuchnie. - To idealny przykład posiłku, jakiego należy się wystrzegać - mówi dietetyk Joanna Sobczak. - Dania są źle zbilansowane, monotonne, często zimne i po prostu niesmaczne - podkreśla. Zdaniem ekspertów polscy pacjenci są karmieni fatalnie.

Czytelnicy portalu Gazeta.pl przysłali nam kilkadziesiąt zdjęć posiłków wydawanych pacjentom polskich szpitali. Pokazaliśmy je ekspertom od odżywiania. Byli przerażeni.

- Chorzy w przeważającej większości otrzymują posiłki źle zbilansowane, zazwyczaj o zbyt niskiej kaloryczności i niedoborowej ilości składników mineralnych i witamin. Dokładnie taki stan rzeczy obrazują zdjęcia nadesłane przez pacjentów polskich szpitali - twierdzi Joanna Sobczak z Centrum Dietetycznego NaturHouse.

Brak warzyw, owoców... To nie są wysokie koszty

W ocenie ekspertów największy problem stanowią szpitalne posiłki poranne i wieczorne. - Śniadania składające się z białego pieczywa, masła i tłustych wędlin, parówek czy kiełbas to idealny przykład posiłku, którego każdy powinien się wystrzegać - mówi Joanna Sobczak. Ogromny problem stanowi także brak warzyw i owoców. - Warzywa pojawiają się zazwyczaj jedynie w posiłku obiadowym i stanowią jego niewielki dodatek - mówi.

 

Przykłady posiłków sfotografowanych przez naszych czytelników/ Fot. Łukasz Wójcik / Nadesłane na Alert24

Podobnego zdania jest Karolina Świecińska, dietetyk, członkini Polskiego Towarzystwa Dietetyki. - Przede wszystkim brakuje tu warzyw, zwłaszcza surowych. Pomidor, sałata lodowa, rzodkiewka. To wcale nie są wysokie koszty - mówi.

To brutalna rzeczywistość szpitalnej diety

Zdaniem dietetyków sytuacja jest szczególnie zła w przypadku oddziałów położniczych. To tam nacisk na odpowiednią kompozycję posiłków powinien być szczególnie silny. A jak wygląda to w praktyce?

- Obraz posiłków w szpitalach położniczych i dziecięcych jest przerażający - mówi Joanna Sobczak. - Dania opierające się na parówkach z bułką czy kaszy z zagęszczonym sosem mięsnym w żaden sposób nie zapewniają przyszłej mamie odpowiedniej podaży składników odżywczych, która jest bardzo istotna w płodowym okresie rozwoju dziecka - podkreśla.

 

Fot. es / Nadesłane na Alert24

- Obraz posiłków w szpitalach położniczych i dziecięcych jest przerażający - mówi Joanna Sobczak.

Ekspertka zaznacza, że takie błędy w diecie szpitalnej to niestety standard. - Dodatkowo brak pełnoziarnistych produktów zbożowych, wspomnianych już warzyw i owoców, a także cennego źródła białka w postaci chudego mięsa, nabiału, czy roślin strączkowych to brutalna rzeczywistość szpitalnej diety - mówi.

Najbardziej rzuca się w oczy absolutny brak urozmaicenia

Największy sprzeciw dietetyków budzi przede wszystkim absolutny brak zbilansowania posiłków. - Obiady wyglądają różnie, ale "dania" typu kluski z niezidentyfikowanym sosem i do tego jabłko czy ziemniaki podsmażone ze skwarkami i podane z chlebem to propozycje, które nie mają nic wspólnego ze zbilansowanym zdrowym posiłkiem - mówi Magdalena Jarzynka, specjalistka ds. żywienia człowieka z poradni Dietosfera. - Bardzo rzuca mi się w oczy zupełny brak urozmaicenia, a zdrowa dieta musi być urozmaicona, żeby nie była niedoborowa - dodaje.

Do podobnego wniosku doszła Karolina Świecińska. - Np. w śniadaniach od razu w oczy rzuca się fakt, że wszędzie podawane jest jasne pieczywo. Jest to wprawdzie dieta lekkostrawna, jednak dobrze by było, gdyby chociaż od czasu do czasu pojawiło się pieczywo ciemne. Tu urozmaicenie zdecydowanie by się przydało - mówi. Ekspertka twierdzi, że odpowiednia w większości szpitalnych dań jest jedynie ilość masła.

Na wszystko brakuje pieniędzy

Dlaczego sytuacja jest tak zła? Bo na wszystko brakuje pieniędzy. Z tego powodu coraz częściej placówki medyczne korzystają z usług firm cateringowych, rezygnując z kuchni szpitalnych. - Powody są czysto ekonomiczne. Utrzymanie kuchni jest zdecydowanie mniej opłacalne niż zamawianie posiłków u zewnętrznych dostawców - mówi Joanna Sobczak. - Niestety, szpitale tracą w ten sposób pewną kontrolę nad tym, jak żywieni są pacjenci, posiłki porcjowane są zazwyczaj poza szpitalem, bez uwzględnienia komu zostaną podane - dodaje.

Zdaniem ekspertki względy ekonomiczne powodują również, że pacjenci karmieni są tłustymi kiełbasami i parówkami zamiast chudych wędlin, białym pieczywem zamiast pieczywa pełnoziarnistego lub razowego, tłustymi serkami topionymi zamiast chociażby jogurtów. - Posiłki są źle zbilansowane, monotonne, często zimne i po prostu niesmaczne - podkreśla.

Jest światełko w tunelu, ale na razie mamy błędne koło

Czy istnieje wyjście z tej sytuacji? W ocenie Joanny Sobczak światełkiem w tunelu wydają się być proponowane zmiany w strukturach zespołów leczniczych, które przewidują zatrudnianie w szpitalach dietetyków klinicznych. - Żywienie jest jednym z elementów leczenia i mam nadzieję, że w tej kwestii będziemy się wzorować na takich krajach jak Wielka Brytania czy Czechy, gdzie kwestie żywienia chorych nie są bagatelizowane, a dietetycy stanowią nieodłączną część szpitalnej kadry - mówi.

"To brutalna rzeczywistość szpitalnej diety". Fot. Nadesłane na Alert24

Niestety, póki co mamy do czynienia z błędnym kołem. - Sam fakt choroby wymaga bardziej zbilansowanego odżywiania, brak apetytu pacjentów, liczne zabiegi i badania, a przede wszystkim sama walka z chorobą prowadzą do zwiększonego zapotrzebowania na składniki odżywcze. Tymczasem szpitalne posiłki zamiast poprawiać kondycję pacjentów niejednokrotnie prowadzą do jej pogorszenia - ocenia Sobczak.

TOK FM PREMIUM